Nadmi
18-08-25

0 : Odsłon:


"Przychodził do urzędu i płynnym polskim mówił, że jest Niemcem. Stawał się elementem obcym"



Składający wniosek często byli traktowani jak zdrajcy albo przestępcy. Mogli spodziewać się problemów w pracy: przesunięcia na gorsze stanowisko, utraty pensji a w skrajnych warunkach, wyrzucenia z pracy - mówi prof. Ryszard Kaczmarek, autor książki "Czy jestem Niemcem? Przesiedleńcy z Polski do RFN i NRD w latach 1950-1991".

Czy to było dla pana normalne, że pana krewni i znajomi w latach 70. pakowali się i przeprowadzali do Niemiec?
Tak, chociaż w moim przypadku znikali raczej sąsiedzi niż bliższa rodzina. Kiedy pisałem "Czy jestem Niemcem?", starałem się sobie przypomnieć, jak odbierałem te wyjazdy jako dziecko. Były tak naturalne, że nikt nie zwracał na nie uwagi. W małej miejscowości na Górnym Śląsku, gdzie dorastałem, to było po prostu częścią życia codziennego. Mówiło się: "Wyjechał do RFN". To zamykało sprawę. Później pisało się listy i otrzymywało paczki.

Miał pan poczucie, że żyje wśród Niemców?
Żyłem wśród niemieckich rzeczy. Pamiętam z dzieciństwa na przykład komplet encyklopedii Brockhausa z pięknymi obrazkami i tekstem w charakterystycznej, stylizowanej na gotyk czcionce, której już nikt nie umiał odczytać.

A Niemcy? Narracja PRL-owska była taka, że po wojnie w Polsce ich już nie ma. Dopiero po latach zorientowałem się, że w RFN uważa się, że na Śląsku zostały setki tysięcy Niemców.

Dwie różne rzeczywistości. Jak to możliwe?
W powojennych granicach Polski pozostało według szacunków niemieckich około 4,4 mln Niemców. Przez pierwsze lata po wojnie trwały przymusowe wysiedlenia, ale w 1950 roku na terenach Polski wciąż pozostawał ponad milion dawnych niemieckich obywateli. Oni przeszli procedurę weryfikacyjną lub rehabilitacyjną i zostali uznani w PRL za etnicznych Polaków.

Tymczasem RFN uważała, że to dalej niemieccy obywatele. Oferowała im obywatelstwo i pomoc na start. PRL robiła, co mogła, by uniemożliwić wyjazdy. Mimo to w ciągu kolejnych 40 lat setki tysięcy osób próbowało skorzystać z tej możliwości.


Dlaczego?
Powody były bardzo różne, każdy wyjeżdżający miał swoją historię. Początkowo bardzo ważnym motywem było połączenie się z bliskimi, ponieważ masowe przesiedlenia często podzieliły rodziny, nierzadko etnicznie niejednorodne. Wśród "zweryfikowanych" obywateli znajdowała się grupa osób, które czuły się Niemcami. Jednak większość z nich miała związki zarówno z Polską, jak i Niemcami, ale czuła się przede wszystkim Ślązakami, Kaszubami czy Mazurami. Myślę, że jeszcze w latach 70. osoby, które starały się wyjechać, łączyło to, że w Polsce PRL-u czuły się po prostu obco.

To dotyczy nie tylko Niemców, ale także autochtonów?
Oczywiście. PRL nie akceptowała podwójnej tożsamości. W szkole, urzędzie i podczas wystąpień publicznych należało mówić literackim językiem polskim, najlepiej bez akcentu. Wśród autochtonów panowało przekonanie, że za "obnoszenie się" ze swoją odrębną tożsamością czeka ich dyskryminacja: nie załatwią swojej sprawy, nie dostaną się na uczelnię, nie awansują w pracy. Trzeba było mówić, że jest się Polakiem, żeby w tym państwie przetrwać. Kiedy byłem na studiach, w latach 80., dopiero z czasem orientowaliśmy się, kto mówi ślunską godką, kto jest z Górnego Śląska. Nikt nie chciał się wychylać.

Odrębność regionalna istniała wyłącznie w sferze rodzinnej, w swego rodzaju "skansenie", wśród swoich. Na zewnątrz mogliśmy być co najwyżej folklorem. Dla wielu osób był to jeden z argumentów przemawiających za wyjazdem. Dylemat polegał na tym, że żeby wyjechać, trzeba było udowodnić nie, że jest się Ślązakiem, tylko że jest się Niemcem.

Co poza poczuciem obcości pchało mieszkańców Śląska, Pomorza i Mazur do ubiegania się o niemieckie obywatelstwo?
W rodzinnym gronie temat wyjazdów był ciągle obecny. Opowiadało się o tym, że jedna i druga ciocia wyjechały, że brat będzie starał się o niemieckie obywatelstwo. Wśród swoich można było takie rzeczy mówić. Od krewnych, którzy już znaleźli się za granicą, słyszało się, że w Niemczech żyje się lepiej. Paczki, które przychodziły z RFN, w Polsce świadczyły o niewyobrażalnym jak na tamte czasy bogactwie osób, które tam żyją.


Wyjeżdżało się dla dobrobytu?
Wymiar ekonomiczny stawał się coraz ważniejszy, ale z moich badań wynika, że dominującym motywem była – choć zabrzmi to może górnolotnie – potrzeba wolności. Niekoniecznie politycznej, chociaż o tym też wspominano. Wiele osób nie chciało uczestniczyć w czymś, co stało się sypiącym się orwellowskim systemem politycznym, któremu towarzyszył brak wielu rzeczy w sklepach, a w latach 80. już nawet, jak po wojnie, podstawowych towarów spożywczych. Ktoś, kto przyjeżdżał wówczas do RFN, przeżywał szok, już kiedy włączył telewizor. Miał kilkadziesiąt kanałów, oglądał, co chciał. Okazywało się, że może swobodnie jeździć za granicę, zobaczyć na przykład Wyspy Kanaryjskie lub inne miejsca z Polski zupełnie nieosiągalne. Ci, którzy decydowali się wyjechać, szukali nie tylko dostatku. Chcieli znaleźć się w "normalnym" świecie. Takim, w którym wolno było wybierać.

Pana książka opisuje różne etapy tej migracji. Szczególnie ciekawa była dla mnie część o latach 70. Przewijają się tam wszystkie możliwe motywy wyjazdów. W Warszawie odczuwa się względny dobrobyt i małą stabilizację, a pan pisze o "psychozie wyjazdowej".
Owszem, ponieważ w latach 60. wyjazdy były bardzo utrudnione. W 1970 roku stosunki polsko-niemieckie zostały znormalizowane, RFN oficjalnie uznała powojenną granicę. Wtedy poluzowano ograniczenia dotyczące wyjazdów i urzędy zostały dosłownie zalane wnioskami. Najpierw wyjechały osoby, które od lat czekały na tę możliwość. Później wnioski zaczęły składać nowe osoby, które wcześniej nie myślały o wyjazdach. Spodziewano się, że niebawem okno możliwości się zamknie, że znów tylko części osób się uda. Wbrew oczekiwaniom w połowie lat 70. przepisy jeszcze bardziej zliberalizowano. To napędzało przez kolejne dekady tę "psychozę wyjazdową". Ostatecznie w tej dekadzie na Zachód wyjechało ponad 200 tys. osób. Legalnie i z własnej woli.


Legalnie, ale żeby uzyskać pozwolenie na wyjazd, trzeba było pójść do urzędu i zadeklarować: "Jestem Niemcem". A za to płaciło się wysoką cenę.
Już w urzędach ludzie składający wniosek często byli traktowani jak zdrajcy albo przestępcy. Nawet dziś mamy wiele resentymentów antyniemieckich. W PRL człowiek, który przychodził do urzędu i płynnym językiem polskim mówił, że jest Niemcem, stawał się momentalnie elementem obcym. Często osoba, która złożyła wniosek, mogła spodziewać się problemów w pracy: przesunięcia na gorsze stanowisko, utraty pensji, w skrajnych warunkach – utraty pracy.

Tymczasem na odpowiedź czekało się kilka miesięcy, najczęściej około roku, czasem dwa lata. Odpowiedź nie zawsze była pozytywna. Złożenie wniosku było jak gra w ruletkę.

Przytacza pan między innymi historię stomatologa, który stracił pracę, później nie zezwolono mu na wyjazd i został na lodzie.
Nie tylko dostał odmowę, jemu właściwie zakazano pracy w zawodzie. Takie traktowanie miało na celu ograniczenie wyjazdów, szczególnie osób wykształconych albo zajmujących wysokie stanowiska.

Nie wiem, czy PRL przekonał wspomnianego stomatologa, by został w Polsce.
Chodziło raczej o to, żeby zniechęcić inne osoby. Próba zatrzymania tych, którzy wniosek już złożyli, była z góry skazana na niepowodzenie. Ci ludzie przekroczyli Rubikon, przekreślili swoje perspektywy w Polsce. Z tej ścieżki prawie nigdy się nie schodziło.

Co oznaczało pozytywne rozpatrzenie wniosku?
Utratę obywatelstwa polskiego i zgodę na jednorazowy wyjazd. Do momentu uzyskania niemieckich papierów było się bezpaństwowcem.

Osobom, które wyjeżdżały, nie pozwalano na zachowanie nieruchomości. Mieszkanie spółdzielcze trzeba było oddać, prywatne – sprzedać. Czekano z tym na pozytywną odpowiedź, a wówczas zostawało kilka tygodni, żeby wyjechać, bo pozwolenie traciło swoją moc urzędową.

A zatem dobytku życia pozbywano się na gwałt.
I za ułamek ceny. Nieruchomości przejmowali często ludzie związani ze Służbą Bezpieczeństwa i Milicją Obywatelską albo z urzędami gminnymi. Tam było wiadomo, kiedy wnioski zostaną wydane. Czasem je specjalnie przetrzymywano, by zostawić właścicielom jeszcze mniej czasu. A później wystarczyło się pojawić w odpowiednim miejscu i zaproponować gotówkę osobie, która musiała sprzedać swoją nieruchomość w kilka dni. Formalnie wszystko było w porządku, był akt notarialny, ale to była działalność przestępcza. Nieruchomości przechodziły w ten sposób z rąk do rąk za grosze. W Polsce nikt się nie skarżył ze strachu, że władze zgodę cofną.

Po ludziach, którzy wyjeżdżali, musiała zostawać wyrwa.
Została, szczególnie że migracja dotyczyła czterech ówczesnych województw: opolskiego, katowickiego, olsztyńskiego i gdańskiego. W województwach opolskim i olsztyńskim problem stał się ekonomicznie znaczący, ponieważ znikali także właściciele dużych gospodarstw rolnych, świetnie prosperujących. Późniejsze losy tych gospodarstw układały się różnie, ale zwykle przestawały tak dobrze działać po sprzedaży. W dawnym opolskim można było zobaczyć opustoszałe po tej migracji domy. Wiele wsi z tych województw straciło ciągłość demograficzną i podupadło.

"Przychodził do urzędu i płynnym polskim mówił, że jest Niemcem. Stawał się elementem obcym"
Współczesne ujęcie kopalni Wujek. Zdjęcie ilustracyjne. (Adrian Tync via Wikimedia Commons)
W przemysłowych śląskich miastach łatwiej było wypełnić ten deficyt. Wyjazdy do Niemiec wiązały się z drugą falą migracyjną na Śląsk z innych województw. W latach 70. pojawiły się duże inwestycje przemysłowe, a miejscowej siły roboczej ubywało. Z tego powodu pojawiły się całe osiedla prawie w całości zajęte przez ludność napływową, która przyjeżdżała na Śląsk, żeby dostać dobrą pracę i przejąć mieszkania po przesiedleńcach. Nie mówię o tym w sensie negatywnym, chcę pokazać skutek odpływu autochtonów do Niemiec.

Wydaje mi się, że to bardzo mało znany epizod w polskiej historii.
Pamięć o migracjach do RFN, jeśli w ogóle istnieje, jest zdominowana przez ostatnią falę migracji – w latach 80. Wtedy można było już bez problemu pojechać do Niemiec na wizie turystycznej i tam złożyć wniosek o obywatelstwo. Wtedy wyjechało z Polski około 800 tys. osób.

Władze PRL-u starały się przedstawiać wyjazdy do RFN wyłącznie jako motywowane ekonomicznie. I w latach 80. rzeczywiście ten argument był może najważniejszy. Ale ta dekada utrwaliła obraz Polaka w maluchu, który przekracza granicę, zostawia samochód i nie znając języka, trafia w zupełnie dziwne środowiska. Jest tak naprawdę zagubiony i przegrany.

A co się rzeczywiście działo z ludźmi, którzy wyjechali?
Początkowo, w latach 50. i 60., RFN zapewniała przesiedleńcom dużą pomoc, choćby mieszkaniową. Z upływem czasu – i z kolejnymi dziesiątkami tysięcy osób, które pojawiały się w Niemczech – to wsparcie państwa stawało się coraz bardziej niewystarczające, ale wciąż można było na nie liczyć.

Osoby, z którymi rozmawiałem, mówiły o początkowym doświadczeniu triumfu i entuzjazmu. Można było pójść do sklepu i kupić dziesiątki produktów niedostępnych w Polsce. Potem przychodził okres bardzo trudnej akulturacji. Nie wszyscy przyjezdni w ogóle znali język, szczególnie w latach 70. i 80. Odnalezienie się w nowym środowisku i w nowej sytuacji życiowej zajmowało nieraz dwa–trzy lata. Trzeci etap to po prostu nowe życie.

Lepsze niż w PRL?
Nie spotkałem nikogo, kto by uważał, że podjął złą decyzję. Ci, którzy wyjechali, w większości czują się teraz Niemcami, nawet jeśli wyjeżdżali z powodów ekonomicznych. Po tym, kiedy podjęli tę decyzję, zrobili wszystko, żeby w niemieckim społeczeństwie zaistnieć jako pełnoprawni obywatele. Często nie mieli już gdzie wrócić.

Tęsknili?
Jeśli już, to za swoją małą ojczyzną: Śląskiem, Mazurami albo Pomorzem.


: Wyślij Wiadomość.


Przetłumacz ten tekst na 91 języków
Procedura tłumaczenia na 91 języków została rozpoczęta. Masz wystarczającą ilość środków w wirtualnym portfelu: PULA . Uwaga! Proces tłumaczenia może trwać nawet kilkadziesiąt minut. Automat uzupełnia tylko puste tłumaczenia a omija tłumaczenia wcześniej dokonane. Nieprawidłowy użytkownik. Twój tekst jest właśnie tłumaczony. Twój tekst został już przetłumaczony wcześniej Nieprawidłowy tekst. Nie udało się pobrać ceny tłumaczenia. Niewystarczające środki. Przepraszamy - obecnie system nie działa. Spróbuj ponownie później Proszę się najpierw zalogować. Tłumaczenie zakończone - odśwież stronę.

: Podobne ogłoszenia.

WESTBROOK. Manufacterer. Greenhouse heating and thermal energy storage systems.

No business in this industry is the same. Each operation needs a unique system to address a unique set of needs. We help our growers select the most effective system for their business, addressing structures, material handling, heating, cooling,…

11: പരിശോധിച്ച ഉറവിടങ്ങളിൽ നിന്ന് മാത്രം:

അനുബന്ധങ്ങൾ: എന്തുകൊണ്ട് അവ ഉപയോഗിക്കണം? ഞങ്ങളിൽ ചിലർ ഭക്ഷണപദാർത്ഥങ്ങളെ വിശ്വസിക്കുകയും ആകാംക്ഷയോടെ ഉപയോഗിക്കുകയും ചെയ്യുന്നു, മറ്റുള്ളവർ അവയിൽ നിന്ന് വിട്ടുനിൽക്കുന്നു. ഒരു വശത്ത്, ഭക്ഷണത്തിനും ചികിത്സയ്ക്കും ഒരു നല്ല അനുബന്ധമായി അവർ…

Pałac Tuileries zbudowany w 1564 r.

Pałac Tuileries zbudowany w 1564 r. – nieistniejący pałac władców francuskich, położony w Paryżu, przy prawym brzegu Sekwany, około 500 metrów na zachód od królewskiej rezydencji Luwr. Spłonął w 1871, podczas Komuny Paryskiej i został później rozebrany.

Abbigliamento perfetto per un'occasione speciale:

Abbigliamento perfetto per un'occasione speciale: Ognuno di noi ha fatto questo: un matrimonio sta arrivando, battesimi, una specie di cerimonia, dobbiamo vestirci in modo adeguato, ma ovviamente non c'è niente da fare. Andiamo al negozio, compriamo ciò…

BIELBIKE. Producent. Odzież i akcesoria motocyklowe.

Dzięki ponad 20-letniemu doświadczeniu w branży motocyklowej jesteśmy w stanie przygotować ofertę doskonale dostosowaną do oczekiwań klientów, którzy poszukują dobrych i sprawdzonych produktów. Każda z form użytkowania: codzienne dojazdy do pracy,…

Мъжки чорапи: Силата на дизайна и цветовете: Комфорт преди всичко:

Мъжки чорапи: Силата на дизайна и цветовете: Комфорт преди всичко: Веднъж мъжките чорапи трябваше да бъдат скрити под панталоните или практически невидими. Днес възприятието на тази част от гардероба се промени изцяло - дизайнерите популяризират цветни…

Γλάστρες: δέντρο Crassula: Crassula arborescens, οβάλ Crassula: Crassula ovata,

Γλάστρες: δέντρο Crassula: Crassula arborescens, οβάλ Crassula: Crassula ovata, Η Crassula μοιάζει με δέντρο μπονσάι. Αυτό το φυτό σε γλάστρες φτάνει ακόμη και ένα μέτρο σε ύψος. Το πλεονέκτημά του είναι ότι δεν απαιτεί ιδιαίτερη προσοχή. Δείτε πώς να…

Reasons Why The Djed Pillar Was So Important in Ancient Egypt

Reasons Why The Djed Pillar Was So Important in Ancient Egypt The experts ultimately concluded that the Djed Pillars were considered as pillars that held up the sky. Various symbols were considered sacred in Egyptian culture. The people of ancient…

យន្តការនៃការញៀនគ្រឿងញៀន៖

ការព្យាបាលគ្រឿងញៀន។ ការញៀនថ្នាំបានក្លាយជាបញ្ហាដ៏យូរលង់ណាស់មកហើយ។ ស្ទើរតែមនុស្សគ្រប់គ្នាមានឱកាសទទួលបានថ្នាំដោយសារតែលទ្ធភាពខ្ពស់នៃច្បាប់និងការលក់តាមអ៊ីនធឺណិត។ ការញៀនគ្រឿងញៀនដូចជាការញៀនផ្សេងទៀតអាចត្រូវបានបញ្ឈប់។ តើការព្យាបាលដោយប្រើថ្នាំគឺជាអ្វី?…

Londyn. Wiktoriański dworzec kolejowy. Video:ilovehistory11

Londyn. Wiktoriański dworzec kolejowy. Video: ilovehistory11

Distribuția, procesarea și stocarea ionilor de magneziu în corpul uman:

Distribuția, procesarea și stocarea ionilor de magneziu în corpul uman: Într-un corp uman care cântărește 70 kg există aproximativ 24 g de magneziu (această valoare variază de la 20 g la 35 g, în funcție de sursă). Aproximativ 60% din această cantitate…

Telefon HTC ONE E8

Sprzedam telefon HTC ONE E8:Dostałem na prezent ale mi nie jest potrzebny dlatego jest nowy i nie uzywany.Zainteresowanych zapraszam do kontaktu.

Badacze starożytnych cywilizacji uważają, że starożytnym ludziom udało się przenieść masywne kamienie za pomocą fal dźwiękowych i wibracji.

Badacze starożytnych cywilizacji uważają, że starożytnym ludziom udało się przenieść masywne kamienie za pomocą fal dźwiękowych i wibracji. Według starożytnych legend dźwięk był częścią równania, a ludzie budowali gigantyczne konstrukcje, takich jak…

Aké sú pravidlá pre výber dokonalého pudru na tvár?

Aké sú pravidlá pre výber dokonalého pudru na tvár? Ženy urobia všetko pre to, aby ich makeup bol krásny, elegantný, porcelánový a bezchybný. Taký makeup musí mať dve funkcie: skrášliť, zdôrazniť hodnoty a maskovať nedokonalosti. Kozmetika, ktorá sa…

Genrikh Mavrikiyevich Ludvig był wybitnym rosyjskim naukowcem, a także architektem, filozofem i badaczem języków starożytnych.

Genrikh Mavrikiyevich Ludvig był wybitnym rosyjskim naukowcem, a także architektem, filozofem i badaczem języków starożytnych. Był również znany ze swojej rozległej wiedzy na temat okultyzmu i znacznej wiedzy ezoterycznej. Miał rozległą wiedzę na temat…

Koju opremu za teretanu u kući vrijedi odabrati:

Koju opremu za teretanu u kući vrijedi odabrati: Ako volite gimnastiku i to namjeravate sustavno raditi, uložite u potrebnu opremu za bavljenje sportom kod kuće. Zahvaljujući tome uštedjet ćete bez kupnje dodatnih propusnica za teretanu. Osim toga, s…

CMNA. Manufacturer. Treater anodes. Castings and sheet.

ABOUT CANADA METAL Historical Heritage, Modern Expertise Canada Metal is the oldest and most diversified producer and marketer of processed lead-based products in Canada. From its humble beginnings as a small family business that got its start well over…

ORIENT. Firma. Zegarki mechaniczne. Zegarki kwarcowe.

Firma ZODIAK powstała w 1991 roku co oznacza, że w tym roku będziemy obchodzić jubileusz 20-lecia istnienia naszej firmy. Stawiamy na tradycję, jakość i precyzję. Od początku zajmujemy się sprzedażą zegarków naręcznych różnych firm. Za pośrednictwem…

"Bez igieł, bez bólu" na noc z pięcioma kwasami. K714. BingoSpa. Zmniejsza zmarszczki, wygładza czoło.

K714. : Cena detaliczna: 148 PLN "Bez igieł, bez bólu" na noc z pięcioma kwasami. K714. BingoSpa. Zmniejsza zmarszczki, wygładza czoło. "Bez igieł, bez bólu" na noc z pięcioma kwasami. glikolowym, migdałowym, a-liponowym, mlekowym i kwasami owocowymi to…

stołki metalowe skórzane białe 6szt razem

6 używanych krzeseł metalowy stelaż rurka niklowana plus oparcia i siedziska z prawdziwej skóry malowanej na biało. Sprzedaje jako komplet 6 sztuk razem . Stołki sa w dobrym stanie skóra podłokietników wymaga umycia lub /i pomalowania ponownie na kolor…

1212: ສຸຂະພາບຈິດ: ໂລກຊຶມເສົ້າ, ກັງວົນໃຈ, ຜິດປົກກະຕິ bipolar, ພະຍາດຄວາມກົດດັນຫລັງການເຈັບ, ໂຣກອ້ວນຢາກ, ໂຣກອ້ວນ:

ສຸຂະພາບຈິດ: ໂລກຊຶມເສົ້າ, ກັງວົນໃຈ, ຜິດປົກກະຕິ bipolar, ພະຍາດຄວາມກົດດັນຫລັງການເຈັບ, ໂຣກອ້ວນຢາກ, ໂຣກອ້ວນ: ທຸກໆຄົນ, ບໍ່ວ່າຈະເປັນອາຍຸ, ເຊື້ອຊາດ, ເພດ, ລາຍໄດ້, ສາສະ ໜາ ຫລືເຊື້ອຊາດ, ແມ່ນມີຄວາມສ່ຽງຕໍ່ການເປັນໂຣກທາງຈິດ. ນັ້ນແມ່ນເຫດຜົນທີ່ວ່າມັນ ສຳ…

Wannan yana bayanin komai: Alamomin Zodiac sun haɗu da launuka tare da ji da sifofi. Ana tantance ikon yin magana ta hanyar lambobin su:

Wannan yana bayanin komai: Alamomin Zodiac sun haɗu da launuka tare da ji da sifofi. Ana tantance ikon yin magana ta hanyar lambobin su: Duk mai hankali mai kafirci a cikin kafirci dole ne ya kalli alakar da ke tsakanin lokutan da karfin kwayoyin da aka…

Punkt, na który naciskając poprawiasz swój wzrok.

Punkt, na który naciskając poprawiasz swój wzrok. 

AKE ELEKTRONIK. Firma. Bluetooth zum Helm in Stereo. Freisprech-System für Schutzhelme. Lenker-Funkfernbedienung.

AKE Elektronik steht für höchste Qualität made in Germany. Seit über 30 Jahren entwickeln wir Lösungen rund um die mobile Kommunikation. Unsere Produkte kommen überall dort zum Einsatz, wo eine sichere Kommunikation zwischen Menschen unter erschwerten…

Dudek zielony (Phoeniculus purpureus)

Dudek zielony (Phoeniculus purpureus) Sierpodudek purpurowy – gatunek średniej wielkości ptaka z rodziny sierpodudków.  Występuje w Afryce na południe od Sahary.  Morfologia  Długość ciała: 32,5–40 cm; masa ciała: samce 54–99 g, samice 52–75 g. …

ARTIA. Company. Furniture parts. Folding furniture. Home furniture.

A New Beginning Since 1952, Cornall Merchandise, Howard Silvers and FJS had been supplying the Australian and New Zealand markets with top-quality cabinet hardware and furniture fittings. In mid 2006, the Coventry Group successfully merged these…