Nadmi
- Kraj:Polska
- : Język.:deutsch
- : Utworzony.: 06-10-15
- : Ostatnie Logowanie.: 18-06-25
: Opis.: Tłuszcze trans sprzyjają wielu poważnym chorobom © Getty Images Choć lekarze ostrzegają przed tłuszczami trans, na polskich stołach nadal jest ich cała masa. W lecie, kiedy królują imprezy przy grillu i street food, szczególnie warto zwrócić uwagę na to, co jemy. Zakazane tłuszcze Tłuszcze trans są od dawna na cenzurowanym, a niektóre kraje zdecydowały się na ich wycofanie. Pionierem była Dania, która zrobiła to już ponad 20 lat temu. Przypomnijmy, że dowodem na spektakularne efekty tej decyzji były badania przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Kopenhadze, Duńskiego Uniwersytetu Technicznego oraz brytyjskiego Uniwersytetu w Liverpoolu. Wynika z nich, że wprowadzony zakaz w ciągu 16 lat uratował w życie ponad tysiącu osobom chorym na serce. Zanotowano aż 1191 mniej zgonów z powodu chorób układu krążenia (ok. 11 proc. ogólnego spadku śmiertelności). Tymczasem badań naukowych, które potwierdzają, że dieta bogata w tłuszcze trans jest bardzo szkodliwa dla zdrowia, cały czas przybywa. Może się ona przyczyniać do wielu poważnych problemów, w tym m.in.: chorób serca, choroby Alzheimera, cukrzycy typu 2, zaburzeń płodności, nowotworów (dotyczy to m.in. raka jelita grubego). Tłuszcze trans można znaleźć też w chipsach Nic więc dziwnego, że lekarze i dietetycy konsekwentnie apelują o ich maksymalne ograniczenie. Jednym z najnowszych doniesień, które dają do myślenia, są wyniki badań opublikowanych w maju tego roku na łamach "European Journal of Clinical Nutrition". Wskazują one, że spożywanie ponad 7 gramów margaryny dziennie wiązało się z 29 proc. wyższym ryzykiem chorób serca i 41 proc. większym ryzykiem rozwoju cukrzycy typu 2. Według rekomendacji Światowej Organizacji Zdrowia, tłuszcze trans nie powinny przekraczać 1 proc. dziennej wartości energetycznej z diety. Wszechobecne i rakotwórcze Tymczasem tłuszcze trans są wszechobecne, a Polacy sięgają po nie nagminne. Można je znaleźć m.in. w margarynie, chipsach, tłuszczach smażalniczych, a także produktach cukierniczych jak ciastka, czy wyroby czekoladowe). - Do takich wypieków są bardzo często używane tłuszcze, z których mogą powstawać tzw. kwasy tłuszczowe typu trans, jak margaryna czy olej palmowy, które mają działanie aterogenne (przyspieszają rozwój zmian miażdżycowych w tętnicach - red.) i rakotwórcze - podkreślał w rozmowie z WP abcZdrowie dietetyk Kamil Paprotny. - Niestety wiele osób wybiera je też do domowych wypieków. Tymczasem z powodzeniem do wypieków można używać np. oleju rzepakowego czy nawet masła, które jest lepszym wyborem niż twarda margaryna. Źródła: "Associations of common fats and oils with cardiometabolic health outcomes in the Framingham Offspring cohort", European Journal of Clinical Nutrition, 2025 WHO WP abcZdrowie WHO Szczegółowe przykłady produktów zawierających tłuszcze trans: Margaryny twarde (do pieczenia): Margaryny do pieczenia, w których użyto utwardzonych olejów roślinnych. Wyroby cukiernicze: Ciastka, herbatniki, wafelki, batoniki, krakersy, czekolada nadziewana, pączki. Żywność typu fast food: Frytki, hamburgery, kebab, pizza. Dania instant: Zupy w proszku, makarony instant. Sery topione: Sery topione, homogenizowane. Inne: Majonez, wyroby czekoladowe. Naturalne źródła: Mleko, śmietana, tłuste sery, masło i mięso pochodzące od zwierząt przeżuwających. Dlaczego unikać tłuszczów trans? Tłuszcze trans zwiększają poziom "złego" cholesterolu (LDL), obniżają poziom "dobrego" cholesterolu (HDL), zwiększają ryzyko chorób układu krążenia, a także mogą negatywnie wpływać na układ odpornościowy. Jak ograniczyć spożycie tłuszczów trans? Czytaj etykiety produktów spożywczych i unikać tych, które zawierają "utwardzone oleje roślinne" lub "tłuszcze trans". Ograniczać spożycie przetworzonych produktów spożywczych. Ograniczyć spożycie żywności typu fast food. Zastąpić margaryny twarde olejami roślinnymi i masłem. Wybierać świeże, naturalne produkty spożywcze.
: Data Publikacji.: 15-06-25
: Opis.: Latający wynalazek Polaka stał się hitem. Wypuszcza kolejny model. Twórca Jetson One, latającego skutera z Polski, wprowadza na rynek kolejny pojazd. W Polsce osobowego drona firmy Tomasza Patana ma testować GOPR. Inżynier Tomasz Patan, polski wynalazca, który stoi za latającym pojazdem Jetson One, rusza z seryjną produkcją drugiego pojazdu. To też elektryczny osobowy dron pionowego startu, czyli tzw. eVTOL. Start-up, który ma swoją siedzibę we Włoszech, nie będzie miał raczej problemów ze sprzedażą. „To się dzieje naprawdę! Z radością informujemy o wprowadzeniu na rynek Jetson ONE SN2, naszego drugiego pojazdu do produkcji seryjnej oraz 1 ze 100 pakietów Founders Edition” – napisał Patan w mediach społecznościowych. Polski latający skuter zamierza podbić świat. Ma być „dla każdego" Jak poinformował, nowy pojazd odbył już dziewiczy lot. Zapewnił przy tym, że SN2 sprawował się bezbłędnie, a produkcja tego modelu nabiera rozpędu.Pojazdy Jetson One produkowane i testowane są w Arezzo we włoskiej Toskanii. Latające skutery dla polskiego ratownictwa górskiego Jetson One ma ambicję rozpocząć m.in. nową erę w ratownictwie górskim. Stąd nawiązał współpracę z GOPR (Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe). Pojazd będzie testowany przez ratowników grupy podhalańskiej. Pierwsze takie próby pojazdu już były w innych krajach – Tomasz Patan w sieci podał, że firma otrzymała „bardzo pozytywne opinie na temat przypadków użycia przez osoby udzielające pierwszej pomocy” i teraz przygotowuje się do „rzeczywistych demonstracji z zespołem ds. innowacji”. Latające elektryki polecą znad Wisły? Polska firma chce zbudować fabrykę Na platformie LinkedIn polski konstruktor zamieścił wpis, w którym stwierdził, że „gdy liczy się każda sekunda, innowacja nabiera tempa”. Jego zdaniem osobowy dron na nowo definiuje możliwości ratownictwa górskiego. „Wyobraź sobie, że służby ratownicze docierają do odległego terenu w ciągu kilku minut – bez dróg, bez opóźnień” – wskazuje Patan. Czym jest pojazd Jetson One? Jetson One eVTOL jest szybki w użyciu, startuje praktycznie z każdego miejsca, a jego atutem jest wysoka zwrotność. Do tego ten dron osobowy jest niezwykle prosty w obsłudze. Polsko-włoski start-up nie ma wątpliwości, że to będzie „prawdziwy przełom w służbach ratowniczych”. Pojazd wyróżnia się na tle innych przede wszystkim swoją dostępnością – do jego prowadzenia nie są wymagane żadne licencje ani specjalne uprawnienia, a to szczególnie istotne m.in. w Stanach Zjednoczonych, gdzie przepisy umożliwiają korzystanie z tego typu maszyn bez konieczności spełniania dodatkowych wymogów. Pojazd w pierwszej wersji kosztuje 128 tys. dol., waży 115 kg i znalazł już setki nabywców, a teraz firma przyjmuje zamówienia na 2026 rok.
: Data Publikacji.: 15-06-25
: Opis.: Mogła rzucić się w oczy turystom odwiedzającym chorwackie, greckie czy włoskie plaże. Nie wszyscy wiedzą, że ostrosz pojawia się także w Bałtyku. Ta ryba znana jest z zagrzebywania się w piasku na płyciznach. Spod niego wystają jedynie jej oczy i... jadowe kolce. Ostrosz drakon, zdjęcie ilustracyjne © Shutterstock Ostrosz może pochwalić się jadem, który znajduje się w gruczołach połączonych z kolcami. Te umiejscowione są przy płetwach grzbietowych ryby oraz pokrywach skrzelowych. Kolce te, umieszczone na skrzelach, są skierowane ku tyłowi ciała i lekko zakrzywione w dół. To one odpowiadają za wydzielanie toksycznego polipeptydu znanego jako drakotoksyna – stąd też pełna nazwa ryby – ostrosz drakon (Trachinus draco). Pokrewny gatunek, ostroszyk żmijowaty z Morza Północnego, posiada jad zawierający 5-hydroksytryptaminę. Jednakże ryba, która zamieszkuje płycizny Bałtyku dysponuje wyjątkowo silnym jadem, który wywołuje błyskawiczną reakcję u ludzi. Wystarczy wtedy przypadkowo nadepnąć na rybę gołą stopą, by doświadczyć poważnych problemów zdrowotnych. Ból po ukłuciu jest ekstremalny i może trwać nie tylko kilka godzin, ale nawet dni. W skrajnych przypadkach symptomy utrzymywały się przez kilka miesięcy – rekordowo nawet cztery. Osoby mające kontakt z ostroszem relacjonują ból tak intensywny, że bywa trudny do zniesienia. Ostrosz bywa w Morzu Bałtyckim. Ale rzadko Obecność ostrosza w Morzu Bałtyckim jest rzadkością. To przypadek nietypowy, ponieważ w tych wodach nie spodziewamy się występowania tak groźnych, trujących organizmów. Bałtyk to nie tropikalne rejony ani nawet nie Morze Śródziemne, gdzie ryby jadowite są znacznie powszechniejsze. Turyści odwiedzający Chorwację, Włochy czy Grecję mogą nieświadomie zetknąć się z tym niebezpiecznym mieszkańcem morskich głębin – w Bałtyku to jednak wyjątkowa sytuacja. Ostrosz, choć rzadko, pojawia się w wodach Bałtyku. Trudno go jednak spotkać u polskich wybrzeży – jego obecność jest notowana głównie przy brzegach Danii i Szwecji, czasem również Niemiec. To ryba zamieszkująca wody Morza Północnego i przyległe obszary – Bałtyk znajduje się na obrzeżu jej zasięgu. Ten jadowity gatunek występuje od Norwegii, przez Morze Norweskie, Morze Północne, aż po Maroko – spotyka się go także w Morzu Śródziemnym i Czarnym. Ostrosze preferują płytkie, piaszczyste obszary, gdzie zakopują się w dnie, wystawiając jedynie oczy – oraz czasem kolce. Ukłucia zdarzają się również rybakom, którzy nieostrożnie wyciągają je z sieci. Ryba z kolcami jako przysmak? Co ciekawe, ostrosz nie zawsze jest postrzegany jako niepożądany. W wielu kuchniach krajów śródziemnomorskich jest on cenionym składnikiem dań – we Francji czy we Włoszech uznawany jest za prawdziwy rarytas. Zakopywanie się w piasku nie jest jednak pułapką zastawioną na ludzi – to naturalna metoda polowania ryby na swoje ofiary. Ostrosz w ten sposób łowi skorupiaki, takie jak krewetki, a także małe ryby i – w przypadku większych osobników – głowonogi. Człowiek staje się ofiarą jedynie przez przypadek, najczęściej dlatego, że nie zauważy świetnie zasypanej w piasku ryby.
: Data Publikacji.: 15-06-25
: Opis.: 20250614 AD. Krytycy zarzucają Grupie Bilderberg związki z wolnomularstwem i dążenie do "nowego porządku świata". Uczestnicy owianych aurą tajemniczości spotkań twierdzą jednak, że rzeczywistość jest znacznie mniej ekscytująca. Grupa Bilderberg czy też Klub Bilderberg to międzynarodowe stowarzyszenie ludzi polityki, biznesu oraz technologii. To są ludzie, którzy już od ponad 70 lat spotykają się na zamkniętych i niedostępnych dla mediów konferencjach, aby dyskutować o aktualnych dla świata problemach. Coroczne spotkanie Grupy Bilderberg to trzydniowe forum nieformalnych dyskusji, mające na celu wspieranie dialogu między Europą a Ameryką Północną. To pionierskie spotkanie zrodziło się z obaw wyrażanych przez czołowych obywateli po obu stronach Atlantyku, że Europa Zachodnia i Ameryka Północna nie współpracują ze sobą tak ściśle, jak powinny w kwestiach wspólnego zainteresowania - czytamy na oficjalnej stronie organizacji W tym roku (12-15 czerwca) miejscem spotkania grupy jest Sztokholm. I choć organizatorzy - ze względów bezpieczeństwa - nie ujawniają dokładnej lokalizacji konferencji, to szwedzkie media zdążyły już ustalić, że jest to Grand Hotel. Od 10 do 14 czerwca nie można zarezerwować pokoju w Grand Hotelu. Cały obiekt jest wynajęty na wyłączność i zamknięty. Dotyczy to także restauracji oraz strefy spa, które w tych dniach nie przyjmują gości - donosiła pod koniec maja gazeta "Svenska Dagbladed". Okolice Grand Hotelu już od kilku dni mają być ściśle patrolowane przez policję, a wokół niego pojawiły się betonowe przeszkody, co ma mieć związek z zapowiedzianymi przez antyglobalistów manifestacjami. Tajemnicza Grupa Bilderberg. Konferencja dla elit W przeszłości lista uczestników spotkania była tajna, co jeszcze bardziej wzmacniało aurę tajemnicy wokół stowarzyszenia. Od kilku lat organizatorzy publikują jednak informacje na temat zaproszonych gości. Dzięki temu wiemy, że w tym roku udział w konferencji weźmie 125 osób. Nazwiska? Elitarne. Na liście znaleźli się sekretarz generalny NATO Mark Rutte, jego poprzednik Jens Stoltenberg, premier Szwecji Ulf Kristertsson oraz przewodnicząca Bundestagu Julia Kloeckner. Nie brakuje również ludzi biznesu i technologii. Do Sztokholmu przybyć mieli założyciel platformy Spotify Daniel Ek, prezes linii Ryanair Michael O'Leary oraz szef Microsoftu Satya Nadella. Są i polskie akcenty. W stolicy Szwecji miał pojawić się minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski i jego małżonka, amerykańska pisarka Anne Applebaum, którzy są już "weteranami" spotkań Bilderberg. W tym roku na liście pojawiły się jednak dwa nowe nazwiska z Polski: Rafał Brzoska (prezes InPostu) oraz Wojciech Kostrzewa (prezes Polskiej Rady Biznesu). W 2024 roku w konferencji uczestniczyli natomiast minister finansów Andrzej Domański i prezeska Warner Bros Discovery EMEA Kasia Kieli. Już od pewnego czasu organizatorzy publikują również ogólną listę tematów, które mają być przedmiotem dyskusji podczas spotkania klubu. W tym roku będą to m.in.: stosunku transatlantyckie, Ukraina, UE, Bliski Wschód, gospodarka USA, proliferacja, AI, oś autorytarna, depopulacja i migracja. Hotel de Bilderberg w Oosterbeek Michiel1972 - Praca własna/CC BY-SA 4.0/Wikimedia Commons Polskie korzenie sekretnego stowarzyszenia Pierwsze spotkanie zorganizowane przez grupę miało miejsce w maju 1954 r. w holenderskim Oosterbeek, a konkretnie w hotelu Bilderberg (stąd też nazwa stowarzyszenia). Jednym z inicjatorów klubu był polski emigrant Józef Retinger, doradca generała Władysław Sikorskiego, emisariusz polityczny, wolnomularz, organizator kongresu haskiego oraz jeden z twórców Wspólnoty Europejskiej. W 1958 roku nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. Postać tak tajemnicza, jak i samo stowarzyszenie. Józef Retinger miał przekonać holenderskiego księcia Bernharda do utworzenia organizacji, której celem byłoby zbliżenie interesów gospodarczych Europy i Stanów Zjednoczonych. To właśnie Bernhard został formalnym gospodarzem pierwszej konferencji Gruby Bilderberg. Retinger zadowolił się funkcją sekretarza klubu. Od tego czasu grupa spotyka się co roku na kilkudniowych konferencjach, choć zdarzały się też przerwy w spotkaniach. Jedna z nich wydarzyła się w latach 2020-2021, a jej powodem była pandemia koronawirusa. Według relacji George'a McGhee, byłego ambasadora USA w Niemczech, którą przytacza Deutsche Welle, Klub Bilderberg miał uczestniczyć m.in. w powstawaniu Traktatów Rzymskich, które powołały do życia Europejską Wspólnotę Gospodarczą (EWG), poprzedniczkę Unii Europejskiej. To również to stowarzyszenie miało walnie przyczynić się do ustanowienia wspólnej europejskiej waluty. Zasada "Chatham House". O co chodzi? Na czele Grupy Bilderberg stoi tzw. komitet sterujący. Jego członkowie wybierani się na czteroletnią kadencję. Komitet każdego roku wybiera gości, których zaprasza na spotkanie. Obecnie na czele organizacji stoi były szef NATO Jens Stoltenberg, a w jej skład wchodzą również m.in. Jose Manuel Barroso (były szef Komisji Europejskiej), Alex Karp (prezes koncernu Palantir), Satya Nadella (prezes Microsoftu) oraz Eric Schmidt (były prezes Google'a). Konferencje Grupy Bilderberg odbywają się w państwach, z których pochodzą członkowie komitetu sterującego. Do ich obowiązków należy również uiszczanie składek, z których finansowana jest działalność organizacji. To jedna z najbardziej tajemniczych firm na świecie. Palantir ma pomóc Trumpowi w 'wielkiej inwigilacji' Podstawową zasadą, która obowiązuje wszystkich uczestników spotkań Bilderberg, jest "Chatham House Rule". Opracowana w 1927 roku reguła zezwala na upublicznianie informacji uzyskanych podczas spotkań, ale wyłącznie pod warunkiem nieujawniania tożsamości uczestników zebrania. Co ciekawe, organizatorzy nie pokrywają uczestnikom kosztów udziału w konferencji. Każdy z gości musi samodzielnie zapłacić za podróż, jak również nocleg i wyżywienie na miejscu. Rolą komitetu sterującego jest jedynie zapewnienie miejsca spotkania, co i tak wiąże się z dużymi kosztami - m.in. ze względu na konieczność zapewnienia uczestnikom bezpieczeństwa i prywatności. Kontrowersje i teorie spiskowe Aura tajemniczości wokół Grupy Bilderberg sprawia, że od początku swojego istnienia była obiektem licznych kontrowersji. Największe emocje budzi oczywiście ścisła poufność spotkań. Żadne rozmowy nie są nagrywane, nie ma oficjalnych protokołów, a uczestnicy nie mogą cytować innych. Oficjalnie tłumaczy się to chęcią zapewnienia swobody wypowiedzi. Jednak dla wielu obserwatorów taka formuła jest niedopuszczalna w świecie demokratycznych standardów. Tajemniczość i skład uczestników - premierzy, ministrowie, prezydenci, prezesi globalnych korporacji, bankierzy - sprawiły, że grupa stała się celem licznych teorii spiskowych. Wśród najczęstszych oskarżeń pojawiają się zarzuty o: planowanie wspólnej polityki gospodarczej i monetarnej poza oficjalnymi strukturami, koordynację działań organizacji międzynarodowych (jak NATO czy Bank Światowy), "ustalanie" kandydatów na kluczowe stanowiska polityczne, promowanie globalizmu kosztem suwerenności państw narodowych. Spotkania Grupy Bilderberg to miejsce, gdzie elity wymieniają się pomysłami bez nadzoru opinii publicznej. To nie jest dialog – to inscenizacja wpływu - pisał Daniel Estulin, teoretyk spiskowy oraz autor opublikowanej w 2006 r. książki "The True Story of the Bilderberg Group". Zdaniem Estulina jednym z głównych celów przyświecających organizacji jest chęć "zniszczenia państw narodowych". Obrońcy Grupy Bilderberg zaprzeczają tym oskarżeniom i podkreślają jej rolę jako forum wolnej wymiany myśli. Etienne Davignon, były przewodniczący tej organizacji, w 2005 roku w rozmowie ze stacją BBC wyjaśniał, że powód, dla którego spotkania mają charakter prywatny, jest dość prozaiczny. Chodzi o otwartość i szczerość dyskusji. Nieuniknione, że ludzie będą podejrzewać nas o jakieś spiski. Ale to nie ma znaczenia. Oni nie potrafią zrozumieć, że świat jest o wiele bardziej skomplikowany - stwierdził Davignon. To, co się wie o konferencjach Grupy Bilderberg, nie ma w sobie nic spektakularnego. Omawia się tam najważniejsze w danym czasie dla świata sprawy dotyczące bezpieczeństwa, polityki i gospodarki - pisze w swoim tekście Deutsche Welle. "Między rieslingiem i rostbefem przeważnie chodzi o ratowanie świata, a przynajmniej o rozwiązywanie problemów globalnych" - zdradza kulisy spotkań jeden z uczestników w rozmowie z DW. Mimo zapewnień o braku "sprawczości "i doradczym charakterze Grupy Bilderberg niektórzy wskazują na podejrzaną korelację między udziałem w spotkaniach a późniejszą karierą uczestników. Bill Clinton był obecny na spotkaniu w 1991 roku - dwa lata później został prezydentem USA. Podobnie Tony Blair - uczestnik w 1993, premier w 1997. A podobnych przypadków było w historii znacznie więcej. Choć absolutnie nie dowodzi to bezpośredniego wpływu Grupy, rodzi pytania o jej nieformalną rolę w kształtowaniu elit politycznych. Co ciekawe, temat Grupy Bilderberg został wywołany w czasie kampanii przed tegorocznymi wyborami w Polsce. - Brał pan udział w spotkaniu grupy Bilderberg. Czy jako prezydent będzie pan publikował sprawozdania z takich rozmów? - takie pytanie podczas jednej z telewizyjnych debat skierował do Rafała Trzaskowskiego Marek Woch, jego kontrkandydat w wyborach. To normalne spotkania. Podczas jednego z nich rozmawiałem o relacjach transatlantyckich z zięciem Donalda Trumpa - odpowiedział Trzaskowski, który w 2019 roku znalazł się na liście gości Grupy Bilderberg.
: Data Publikacji.: 14-06-25
© Web Powered by Open Classifieds 2009 - 2025