Nadmi
11-07-25

0 : Odsłon:


Przemarsz kolumny rosyjskich jeńców przez Augustów. Trzeci budynek po lewej to Dom Turka, 1915 r.
© ze zbiorów Macieja Pietrzaka

20250711 AD.


– To, co dziś widzimy w Ukrainie, wcześniej wydarzyło się w Augustowie. Historia potrafi niestety wracać – mówi prof. Krzysztof Ruchniewicz, dyrektor Instytutu Pileckiego. W rozmowie z Onetem opowiada o otwieranym właśnie Domu Pamięci Obławy Augustowskiej, zbrodni długo wypieranej i zapomnianej, a także o traumie, która nie zna cezury czasowej. – Te piwnice to nie tylko miejsce kaźni. To miejsce, w którym historia domaga się głosu – dodaje.

12 lipca w Augustowie zostanie otwarty Dom Pamięci Obławy Augustowskiej – pierwsza w Polsce placówka poświęcona tej zbrodni.
80. rocznica Obławy Augustowskiej przypada w cieniu wojny w Ukrainie – to bolesne echo historii, która nie została do końca rozliczona
Prof. Krzysztof Ruchniewicz mówi o dziedziczeniu traum, emocjonalnym piętnie i próbie przywracania twarzy ofiarom – także tym bez imienia
Wystawa w Domu Pamięci nie skupia się wyłącznie na ofiarach – pokazuje też sprawców, świadków, mechanizm zbrodni.
Rozmowa dotyka też roli edukacji, terapii przez pamięć oraz zagrożenia, że historia może stać się zakładnikiem polityki
Paweł Piotrowicz: Od Obławy Augustowskiej mija właśnie 80 lat. Czy bardziej przeraża pana jej skala – ponad siedem tysięcy zatrzymanych, w tym ponad pięciuset zamordowanych, licząc tylko tych, których nazwiska znamy – czy może fakt, że w PRL-u o tej zbrodni nie wolno było głośno mówić?

Prof. Krzysztof Ruchniewicz: Jedno i drugie. Zbrodni tej dopuścił się Związek Radziecki, czyli nasz, w cudzysłowie, sojusznik – już trzy miesiące po kapitulacji III Rzeszy – wspierany przez polską milicję i wojsko.

To jedna z największych sowieckich zbrodni powojennych wymierzonych w Polaków. I trudno nie zestawiać jej dziś z tym, co widzimy w Ukrainie – z Buczą i innymi miejscami rosyjskich zbrodni.

Historia znowu się powtarza.

Niestety.

"Dom Turka" – z więzienia NKWD do muzeum. Jak Instytut Pileckiego przywraca pamięć o ofiarach Obławy Augustowskiej
Kiedy w 1987 r. w Gibach odkryto groby – choć ostatecznie nie ofiar Obławy – temat na dobre pojawił się w przestrzeni publicznej. Rzecznik rządu Jerzy Urban w telewizji twierdził, że żadnej Obławy nie było.

Milczenie PRL było porażające: przez dekady nie było żadnego upamiętnienia, żadnej oficjalnej reakcji.

Czy można powiedzieć, że PRL bardziej bał się prawdy o Obławie Augustowskiej niż samej zbrodni?

Myślę, że miało to związek z ówczesną pozycją Związku Radzieckiego jako "sojusznika". Wszystko, co mogło stawiać ZSRR w złym świetle, było tematem tabu. W PRL nie mówiło się o pakcie Ribbentrop–Mołotow, nie mówiło się o Katyniu, o deportacjach Polaków po 17 września 1939 r., o łagrach. I nagle mielibyśmy mówić o zbrodni, która wydarzyła się już po wojnie – w czasie pokoju – i to z udziałem Armii Czerwonej? To byłby wyłom w oficjalnej narracji, który burzyłby fundamenty całego systemu. Dlatego przez lata nie było żadnego potwierdzenia, żadnych publikacji, żadnej refleksji. Zbrodnia istniała tylko w pamięci rodzin – i w ich bólu.


Ulica 3 Maja w Augustowie. Trzeci budynek po prawej stronie to Dom Turka. lata 30. XX w., fot. ze zbiorów Macieja Pietrzaka
© ze zbiorów Macieja Pietrzaka
Od 36 lat żyjemy w wolnej Polsce. Obława Augustowska – mimo swojej skali i tragizmu – wciąż jednak nie przebiła się do świadomości zbiorowej.

Podobnie jest z innymi miejscami pamięci. Proszę spojrzeć na Piaśnicę – mordy na Pomorzu w 1939 r. – czy tzw. tragedię górnośląską, czyli deportacje mieszkańców Górnego Śląska w głąb ZSRR w roku 1945.

Z jednej strony mamy do czynienia z wydarzeniem lokalnym, regionalnym – tak przynajmniej bywało traktowane. Z drugiej to przecież jedna z największych zbrodni popełnionych na Polakach po wojnie. A mimo to przez dekady temat był skazany na zapomnienie.

W relacjach rodzin ofiar powtarza się ten sam motyw: cisza, wstyd, a nawet piętno bycia "bliskim bandyty". Można sobie tylko wyobrazić, jak niszczące było to nie tylko dla jednostek, ale dla całych społeczności.

Bardzo trafna obserwacja. W wielu polskich domach ta pamięć została zamknięta w czterech ścianach. Kultywowano ją prywatnie, ale rzadko kiedy otwarcie. Bliscy bali się represji, nie znali losu swoich najbliższych. Nie mieli pewności, czy zostali zamordowani, czy może deportowani i wrócą – jak inni repatrianci – z głębi Związku Radzieckiego.

Ta nadzieja – czasem złudna – trzymała ich przy życiu przez lata. Ale też nie pozwalała na domknięcie tej historii. To właśnie tworzyło niezagojoną ranę. Trauma nie kończy się na pierwszym pokoleniu – przechodzi dalej. Dopóki nie odnajdziemy grobów i nie domkniemy tej opowieści, ból będzie się powielał.

Jak to możliwe, że wciąż nie wiemy, gdzie są pochowane ofiary?

To jeden z najbardziej bolesnych aspektów tej historii. Proszę sobie wyobrazić tragedię rodzin, które od pokoleń nie wiedzą, gdzie spoczywają ich bliscy. I to nie jest wyjątkowy przypadek – w Polsce nadal mamy wiele takich rodzin, które nie znają losu swoich najbliższych z czasów II wojny światowej. Tu sytuacja jest szczególna – mimo dekad i rozmów z Białorusią, która odmówiła przeprowadzenia ekshumacji, wciąż nie znamy prawdy.

To trauma, która trwa do dziś. I nie dziwię się, że wśród potomków ofiar to nadal żywa rana. Dla nich ta historia wciąż nie została dopisana do końca. Wciąż brakuje ostatniego rozdziału – grobu, kamienia, ciszy.

Jakie w tym kontekście znaczenie ma otwarcie przez Instytut Pileckiego Domu Pamięci Obławy Augustowskiej?

Nadajemy tej historii wymiar instytucjonalny, pokazujemy nie tylko samą zbrodnię, ale też wieloletnią walkę o jej upamiętnienie. Może właśnie dzięki temu Obława na stałe wejdzie do narodowej świadomości – jako część naszej wspólnej historii.

Bardzo poruszające jest to, jak trudno było tę pamięć wydobywać. Mówili o tym tylko najbliżsi – w domach, po cichu, z obawą. Później dołączyli społecznicy, działacze opozycji, badacze. Ogromną rolę odegrała Solidarność, Ośrodek KARTA, a w Rosji Memoriał – Nikita Pietrow jako pierwszy odnalazł dowody w archiwach KGB

Ta część opowieści – o walce z milczeniem, o wydzieraniu prawdy z niepamięci – też ma swoje ważne miejsce w naszej wystawie. Pokazuje, co dzieje się, gdy władza decyduje, że pewna historia ma po prostu… nie istnieć.

Czy pamięta pan moment, kiedy zapadła decyzja, że to właśnie w Domu Turka powstanie Dom Pamięci Obławy Augustowskiej? Co pan wtedy poczuł?

Decyzja zapadła na początku lat 20. XXI wieku. Nie byłem wtedy związany z IP, informacja dotarła do mnie dzięki mediom. Z powodu rodzinnej historii jestem wyczulony na wszelkie zabiegi dotyczące przewracania pamięci i upamiętniania ofiar represji nie mających swych grobów. Jak wszyscy wiemy, w tym czasie budynek stał opuszczony, zaniedbany, a przecież był świadkiem tragicznych wydarzeń – to właśnie tutaj znajdował się areszt NKWD i później UB. Instytut Pileckiego postanowił nie tylko go ocalić, ale nadać mu nowy sens – stworzyć miejsce pamięci. I co ważne, nie ograniczono się do samej Obławy. Na wystawie pokazujemy też życie codzienne mieszkańców regionu, dwie okupacje, a potem – bardzo szczegółowo – samą operację likwidacyjną z lipca 1945 r. oraz wieloletnią walkę o prawdę i pamięć.

Dla mnie szczególnie poruszający jest moment przejścia między warstwą faktograficzną a symboliczną – to fragment wystawy, w którym pokazujemy augustowską przyrodę: jeziora, lasy… I jednocześnie czytamy nazwiska znanych ofiar. Osoba po osobie. To niezwykle mocne. To jakby cichy apel – że być może właśnie w tych lasach, w tej ziemi, kryją się ich ciała. Celowo odchodzimy od statystyk. Naszym celem było pokazanie, że każda z tych osób miała twarz, nazwisko i życie.

Mówi pan o Murze Pamięci, na którym zapisanych jest 513 imion nazwisk ofiar. Jak rozumiem, zostawiliście przestrzeń, by móc dopisywać kolejne?

Tak. Prace nad ich weryfikacją trwają – mówimy dziś o ponad stu osobach, których losy są badane. Mur Pamięci powstał nieco wcześniej niż sam Dom Pamięci, ale od początku zakładaliśmy, że będzie "otwarty".

Ten pomnik ma też wymiar symboliczny. Jego forma nawiązuje do lasu – każde nazwisko to jakby kolejne drzewo. Chcieliśmy oddać hołd nie tylko ofiarom, ale i przestrzeni, która była niemym świadkiem tej tragedii. I jednocześnie przypomnieć, że to proces, który wciąż trwa. Pamięć o tych ludziach nadal się buduje – i to naszym obowiązkiem jest dopisać ich historie do końca.

Dom Turka z pewnością wygląda dziś zupełnie inaczej niż w 2021 r., kiedy Instytut go zakupił. Co było największym wyzwaniem przy jego adaptacji?

Najtrudniejsze było przekonujące zagospodarowanie oryginalnych pomieszczeń i stworzenie spójnej, czytelnej wystawy, z możliwością skupienia się na wybranym aspekcie – codzienności sprzed wojny, samej Obławie czy walce o pamięć. To miała być wystawa kameralna, ale z uniwersalnym przekazem – i to się udało.

Nazwa "Dom Turka" pochodzi od tureckiego cukiernika, który prowadził tam przed wojną lokal Angora. A jednak właśnie w nim – od 1941 r. – NKWD urządziło katownię. Czy ten kontrast między potoczną nazwą a grozą historii nie wydaje się panu czymś szczególnie poruszającym?

Właśnie ten kontrast ma ogromną siłę. Dlatego na naszej wystawie pokazujemy najpierw codzienność przedwojennego Augustowa – miasto wypoczynkowe, tętniące życiem, gdzie przyjeżdża się nie tylko odpocząć, ale i dobrze się bawić. I nagle w tę codzienność wkracza wojna, okupacja, a później – zbrodnia. Spokój zostaje brutalnie przerwany. To sprawia, że tragedia Obławy Augustowskiej jeszcze mocniej wybrzmiewa. Bo mamy do czynienia z budynkiem, który miał służyć radości, miłemu spędzaniu czasu, a zamienił się w scenę cierpienia i śmierci. Dziś mamy poczucie, że to właśnie na takich kontrastach buduje się siła przekazu historycznego. I że to miejsce daje nam szansę na coś więcej.

Podobne "katownie" istnieją w całej Europie Środkowo-Wschodniej – w dawnych siedzibach Gestapo, NKWD i Stasi. Chcemy nawiązać współpracę z instytucjami, które nimi zarządzają, wymienić się doświadczeniami. A jednym z naszych konkretnych planów jest opracowanie nazwisk wypisanych na ścianach cel – czasem przez strażników, czasem przez samych więźniów. Chcemy te osoby przywrócić pamięci, opowiedzieć ich losy. To nasz kolejny krok.

Chodzi o pewną narrację, o sposób mówienia o historii?

Owszem. Od początku chcieliśmy, by to było coś więcej niż tylko ekspozycja. Dlatego równolegle z remontem budynku powstał też nowy pawilon z przestrzenią edukacyjną – salami do zajęć, warsztatów, konferencji. To daje ogromne możliwości: możemy organizować spotkania z uczniami i nauczycielami, seminaria, promocje książek. To miejsce ma żyć – i edukować.

Sama wystawa stała to dopiero punkt wyjścia. Obok niej są dwie duże sale na ekspozycje czasowe, które pozwolą pogłębiać wątki tylko zasygnalizowane w głównej narracji. Każda wystawa to propozycja interpretacji. Chcemy ją rozwijać – we współpracy z rodzinami ofiar, lokalną społecznością, mieszkańcami Augustowa i okolic.

Mam nadzieję, że Dom Pamięci stanie się ważnym punktem na mapie polskiej kultury – miejscem żywym, odwiedzanym, dyskutowanym. I że może też odegrać swoją rolę w dialogu polsko-litewskim, polsko-białoruskim. To przestrzeń, która może łączyć, a nie tylko przypominać.


Placówka Wojsk Ochrony Pogranicza w Augustowie. Siedziba formacji mieściła się w Domu Turka 1989 r.
© fot. Kazimierz Sobecki / Zbiory Instytutu Pileckiego
Na wystawie znajdują się bardzo osobiste przedmioty – nożyce krawieckie, zdjęcia, maszyna do szycia. Czy któryś z tych artefaktów szczególnie pana poruszył?

Takich przedmiotów jest wiele – i wszystkie działają bardzo silnie na wyobraźnię. Podobnie zdjęcia. Wiele pokazuje twarze konkretnych osób, ale są też setki nazwisk, którym nie potrafimy dziś przypisać wizerunku. To jedno z naszych największych wyzwań – przywrócić nie tylko imiona i nazwiska, ale też twarze, indywidualność, ślad życia.

Te artefakty – pozornie zwyczajne – działają jak emocjonalne archiwum. Jak zapis koloru życia, które zostało brutalnie przerwane.

Wystawa nie opowiada tylko o ofiarach. Pokazujecie także sprawców – ich nazwiska, sylwetki i role.

To potrzebne, by zrozumieć cały mechanizm zbrodni. I by pamiętać, że historia nie pisze się sama. Ktoś ją tworzy, czasem wbrew sumieniu. Jeśli chcemy naprawdę zrozumieć, co się wydarzyło, musimy też mówić o sprawcach. Pokazać ich twarze, nazwiska i odpowiedzialność. To historia bólu i winy – dopiero wtedy obraz jest pełny. I dopiero wtedy możemy naprawdę pojąć, jak działał mechanizm, który doprowadził do tragedii Obławy Augustowskiej.

Czy wasze muzeum może – w pańskim odczuciu – pełnić również funkcję terapeutyczną? Czy może pomóc w zabliźnieniu ran, które przez dekady były rozdrapywane w ciszy?

Myślę, że trafnie pan to ujął. Od początku myślano o tym, by to było miejsce żywe – nie tylko edukacyjne, ale też otwarte na doświadczenie i refleksję. To przestrzeń, w której rodziny mogą odnaleźć ślad swoich bliskich i przekazać pamięć dalej. Chciałbym, by była też platformą wymiany doświadczeń, wspomnień i pamiątek.

Co ciekawe – i dla mnie jako historyka również zaskakujące – wciąż nie mamy kompleksowego opracowania historii II wojny światowej w Augustowie, widzianej z perspektywy mieszkańców. Tego codziennego życia w cieniu okupacji. I to także jest coś, czym chcemy się w Instytucie Pileckiego w przyszłości zająć. Wystawa w Domu Pamięci ten temat sygnalizuje, ale potencjał jest znacznie większy.

Wspomniał pan o Memoriale – rosyjskiej organizacji pozarządowej, zajmującej się badaniem i upamiętnianiem ofiar represji politycznych w ZSRR, a także obroną praw człowieka. To ona w latach 90. jako pierwsza dotarła w archiwach KGB do dokumentów potwierdzających, że doszło do Obławy Augustowskiej. To chyba jeden z wielkich paradoksów historii – że prawdę o jednej z najbardziej przemilczanych sowieckich zbrodni zaczęli odkrywać właśnie Rosjanie.

To prawda. I warto o tym głośno mówić – zwłaszcza dziś, kiedy działalność Memoriału została w Rosji zakazana, a na aktywistów spadają represje. Ich rola była absolutnie kluczowa.

Na szczęście Memoriał w pewnym stopniu funkcjonuje dalej – poza granicami Rosji. Również w Polsce mają swoich przedstawicieli i są dla nas naturalnym partnerem. Nikita Pietrow będzie zresztą obecny podczas otwarcia Domu Pamięci Obławy Augustowskiej – weźmie udział w jednej z debat. To bardzo ważne, bo historia nie zna narodowości, kiedy chodzi o prawdę i sumienie.

W tym kontekście trudno nie zapytać, czy Dom Pamięci może być dziś także głosem ostrzegawczym. Wobec tego, co dzieje się w Ukrainie, wobec rosnącej fali dezinformacji i imperialnych ambicji Rosji…

Zdecydowanie tak. Dla mnie nabiera szczególnego znaczenia właśnie teraz – w cieniu wojny w Ukrainie. Bo to, co dziś oglądamy na ekranach telewizorów – Bucza, Irpień, bombardowanie dzielnic mieszkaniowych, przemoc wobec cywili, zbrodnie na jeńcach – to już się przecież kiedyś wydarzyło. W Augustowie, w Suwałkach, w okolicznych wsiach groza wojny trwała i po jej formalnym zakończeniu.

To nie jest tylko przeszłość. To są historie, które się powtarzają. I jeżeli mamy z nich wyciągać wnioski, to właśnie po to są takie miejsca jak Dom Pamięci – by ostrzegać, by budować odporność, by przypominać, że zło nie umiera. Czasem po prostu czeka, aż znów się nadarzy okazja.

Program obchodów 80. rocznicy Obławy Augustowskiej zapowiada się bardzo bogato. Które wydarzenia są dla pana szczególnie ważne – i dlaczego?

To trudny wybór, bo każde z tych wydarzeń ma swoją wagę i sens. Ale skoro jesteśmy instytutem badawczym, to zależało nam, by w programie znalazły się dwie debaty historyczne – tyle że nie w formie akademickich wykładów, a skierowanej do osób zainteresowanych rozmowy.

Pierwsza z nich odbędzie się 13 lipca i będzie poświęcona właśnie popularyzacji tematu Obławy Augustowskiej oraz wystawie, którą przygotowaliśmy. Zaprosiliśmy do niej osoby, które przez lata pracowały nad przywróceniem tej historii – często samotnie, wbrew oficjalnemu milczeniu. Będą wśród nich m.in. Zbigniew Gluza, Nikita Pietrow z rosyjskiego Memoriału, prof. Rafał Wnuk, Danuta i Zbigniew Kaszowie oraz Barbara Bojary-Kazberuk.

To będzie nie tylko wymiana wiedzy, ale też świadectw. Jestem przekonany, że dla widzów – także tych, którzy przyjdą jako potomkowie ofiar – to może być doświadczenie poruszające. I, mam nadzieję, ważne.

A druga debata?

Odbędzie się dzień później, 14 lipca. Jej tytuł to "Zmienna pamięć". Tym razem chcemy się pochylić nad zjawiskiem, które mnie osobiście bardzo porusza: dlaczego niektóre lokalne tragedie – mimo ogromnego ciężaru historycznego – nie przebiły się do ogólnopolskiej świadomości?

Jak zbrodnia w Piaśnicy czy Tragedia Górnośląska, o których pan wspomniał na początku nasz rozmowy.

Tak, zgadza się. To wydarzenia o wielkiej skali, a jednak niemal nieobecne w szkolnych podręcznikach czy w powszechnej pamięci. Dlatego zaprosiliśmy do rozmowy osoby, które od lat zajmują się tymi tematami – zarówno kierowników placówek, jak i naukowców. Chcemy zastanowić się, jak lokalna pamięć może stać się częścią narodowej i ponadnarodowej narracji. I jak sprawić, by takie miejsca jak Dom Pamięci Obławy Augustowskiej były nie tylko muzeum, ale także forum debaty, refleksji i ostrzeżenia.

Bo ten dom – chcemy tego bardzo – ma być papierkiem lakmusowym. Pokazywać, gdzie jesteśmy dziś jako społeczeństwo i czego nie możemy zapomnieć, zwłaszcza patrząc na to, co dzieje się tuż obok, za naszą wschodnią granicą.

Historia to narzędzie poznania – ale bywa też narzędziem walki. Jak nie dopuścić do tego, by pamięć o ofiarach – również tych z Obławy Augustowskiej – została wciągnięta w bieżącą grę polityczną?

Kluczowe jest uświadomienie sobie, że nie istnieje jedna, jedyna pamięć – mamy do czynienia z polifonią pamięci. Nie z dowolnością, nie z kakofonią – tylko z różnorodnością doświadczeń, które musimy starać się zrozumieć i osadzić w szerszym kontekście.

Dlatego nie chodzi o to, by jedne wydarzenia przeciwstawiać innym, forsować wybrane głosy przeciwko pozostałym, tylko by każdorazowo dostrzegać ich specyfikę i mówić o nich uczciwie – również w edukacji. Instytut Pileckiego pracuje nad materiałami, które mogą wspierać szkoły w rzetelnym opowiadaniu o takich historiach. Potrzebny jest dialog – także z Instytutem Pamięci Narodowej czy zagranicznymi instytucjami, które pielęgnują podobne miejsca pamięci.

Marzy mi się, by piwnice Domu Turka, te dramatyczne świadectwa historii, kiedyś stały się częścią szerszego projektu – na przykład wspólnego europejskiego dziedzictwa wpisanego na listę UNESCO. Bo to, że te miejsca są naznaczone cierpieniem, nie oznacza, że nie wolno o nich mówić. Wręcz przeciwnie – właśnie dlatego mówić trzeba.

Wyobrażam sobie, że Dom Pamięci Obławy Augustowskiej to dla pana bardziej początek nowego etapu niż symboliczne zwieńczenie pewnego wysiłku.

I zarazem także domknięcie pewnych procesów, które zostały zapoczątkowane wcześniej, przez moich poprzedników, kierujących placówką. Instytut Pileckiego od początku miał trzy zasadnicze cele: badanie, popularyzowanie i upamiętnianie. I myślę, że to miejsce w naturalny sposób te trzy funkcje łączy. Daje nam nowe możliwości badawcze – choćby opracowanie biografii osób, których nazwiska znajdują się na ścianach piwnic. Wciąż mamy wiele białych plam, choćby jeśli chodzi o życie codzienne mieszkańców Augustowa w czasie wojny. To wszystko czeka na opisanie.

Ale chodzi też o popularyzację – by mówić o tych wydarzeniach w sposób zrozumiały, dostępny, uczciwy. Wystawa stała to jedno, ale mamy też przestrzeń na ekspozycje czasowe, działania edukacyjne, współpracę z lokalną społecznością. Korzystamy też z podcastów, YouTube’a – różnych form, które pozwalają dotrzeć do szerokiego grona odbiorców.

I wreszcie pamięć – nie tylko pomnik, nie tylko muzeum, ale przestrzeń refleksji i terapii, która żyje, rezonuje i uczy – i pozwala przetwarzać traumę. To, co wydarzyło się w 1945 r., niesie echo do dziś – również wobec wojny w Ukrainie. Dlatego to miejsce – i jego przesłanie – są dziś tak bardzo potrzebne.

Skoro Białoruś odmawia ekshumacji, czy Instytut Pileckiego ma jakieś konkretne strategie lub plany na przyszłość, aby przełamać tę impasową sytuację, nawet w obliczu obecnych napięć politycznych?

To nie zależy od nas, nie zależy od żadnej instytucji naukowej czy muzealnej. Naszym zadaniem jest stałe przypominać o sprawie, rzetelna praca badawcza, by być gotowym do działania, gdy nastąpi polityczny przełom. Dojść do niego może jednak tylko w ramach walki samych Białorusinów o demokratyczne przemiany w ich ojczyźnie.

Czy bez prawdy, bez odnalezienia grobów, bez symbolicznego domknięcia – możliwe jest prawdziwe pojednanie między potomkami ofiar i sprawców?

To jedno z najtrudniejszych pytań, jakie można postawić. Bo pojednanie to nie proces polityczny, który można zadekretować – to głęboka, bardzo osobista decyzja. I nie każdemu będzie dana. Nie każdy będzie chciał lub potrafił się pojednać. Nie mamy też prawa tego wymagać.

My jako Instytut nie mamy wpływu na ludzkie emocje, ale możemy coś równie ważnego: stwarzać przestrzeń do rozmowy. Możemy informować, dokumentować, budować mosty. To nie daje gwarancji pojednania – ale daje szansę, by ktoś kiedyś, może za rok, może za pokolenie, zrobił ten krok. I może to wystarczy.


Prof. Krzysztof Ruchniewicz
© mat. prasowe
Krzysztof Henryk Ruchniewicz (ur. 27 stycznia 1967 we Wrocławiu) – historyk, niemcoznawca, profesor tytularny, fotografik, bloger i podcaster. Od 2002 kierownik katedry historii najnowszej w Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy’ego Brandta Uniwersytetu Wrocławskiego, od 2024 dyrektor Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego.


: Wyślij Wiadomość.


Przetłumacz ten tekst na 91 języków
Procedura tłumaczenia na 91 języków została rozpoczęta. Masz wystarczającą ilość środków w wirtualnym portfelu: PULA . Uwaga! Proces tłumaczenia może trwać nawet kilkadziesiąt minut. Automat uzupełnia tylko puste tłumaczenia a omija tłumaczenia wcześniej dokonane. Nieprawidłowy użytkownik. Twój tekst jest właśnie tłumaczony. Twój tekst został już przetłumaczony wcześniej Nieprawidłowy tekst. Nie udało się pobrać ceny tłumaczenia. Niewystarczające środki. Przepraszamy - obecnie system nie działa. Spróbuj ponownie później Proszę się najpierw zalogować. Tłumaczenie zakończone - odśwież stronę.

: Podobne ogłoszenia.

Suppléments: pourquoi les utiliser?

Suppléments: pourquoi les utiliser? Certains d'entre nous font confiance et utilisent avec enthousiasme les compléments alimentaires, tandis que d'autres s'en éloignent. D'une part, ils sont considérés comme un bon complément au régime alimentaire ou au…

Sun City w Arizonie to społeczność emerytów zlokalizowana w obszarze metropolitalnym Phoenix.

Sun City w Arizonie to społeczność emerytów zlokalizowana w obszarze metropolitalnym Phoenix. Ma około 38 000 mieszkańców i sąsiednie miasto siostrzane — Sun City West — które zamieszkuje dodatkowo 25 000 mieszkańców. Kiedy Sun City zostało otwarte 1…

KDFASTENERS. Company. Rivet guides. High quality rivets.

Established in 1987, for over 30 years KD Fasteners, Inc.® has been a supplier of standard and custom fasteners. Our employees average more than 30 years of industry experience, and possess the design, engineering and industry knowledge to create the…

Walizka

: : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : Opis. : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : : DETALE HANDLOWE: : Kraj: ( Polska ) : Zasięg…

קייל - ירק נפלא: תכונות בריאותיות: 07:

קייל - ירק נפלא: תכונות בריאותיות: 07: בעידן התזונה הבריאה, קייל חוזר לטובה. בניגוד למראה זה לא חידוש במטבח הפולני. בואו עד לאחרונה הייתם יכולים לקנות אותו רק בבזארים של אוכל בריאות, היום אנו יכולים למצוא אותו בכל סופרמרקט. אסור לפחד מזה, זה קל מאוד…

ELEKTRYCZNYPOJAZD. Firma. Elektryczne pojazdy.

Frugal® to polska marka, która powstała we Wrocławiu, działająca od 2009 roku. Dzięki wieloletniemu doświadczeniu i konsekwencji, dystrybuujemy pojazdy elektryczne najwyższej jakości. Stworzyliśmy dla nich największy w branży magazyn części zamiennych…

Przetłumaczono teksty ze znanego Eposu o Gilgameszu

Zespołowi archeologów z Niemiec udało się rozszyfrować tajemnicę starożytnych babilońskich tekstów wyrytych na dziesiątkach glinianych tabliczkach przy pomocy sztucznej inteligencji, która z powodzeniem wykonała złożone zadania w ciągu kilku minut,…

Teoria Strzałek. REY. TS064

REY            Wiem, że istnieje przykazanie specjalne i brzmi : „Nie cudzysłów”. A jednak muszę pokazać giganta o superstylu i urzekającym pięknie mowy. Mowy, która ucieka w niebyt i zapomnienie... Gigant Odrodzenia ,Mikołaj Rey, napisał w Żywocie…

Produkty te zwalczają: zmarszczki, zmiany trądzikowe, suchość skóry, utratę elastyczności i inne niedoskonałości.

Nie wydawaj majątku na specyfiki z drogerii. Zajrzyj do apteki. Produkty, które tam znajdziesz, nie kosztują więcej niż 20 zł, a działają cuda. Produkty te zwalczają: zmarszczki, zmiany trądzikowe, suchość skóry, utratę elastyczności i inne…

Teil 2: Erzengel durch ihre Interpretation mit allen Sternzeichen:

Teil 2: Erzengel durch ihre Interpretation mit allen Sternzeichen: Viele religiöse Texte und spirituelle Philosophien legen nahe, dass ein geordneter Plan unsere Geburt zu einer festgelegten Zeit und an einem festgelegten Ort und für bestimmte Eltern…

यह सब कुछ समझाता है: राशि चक्र रंगों को भावनाओं और आकृतियों के साथ जोड़ती है। भाग्य उनकी संख्या से निर्धारित होता है:

यह सब कुछ समझाता है: राशि चक्र रंगों को भावनाओं और आकृतियों के साथ जोड़ती है। भाग्य उनकी संख्या से निर्धारित होता है: अविश्वास में हर शंकालु मन को एक महीने में पैदा हुए जीवों की ताकत और मौसम के बीच संबंध को देखना चाहिए। गर्भावस्था के 9 महीने बाद एक नया…

ASSASIN. Company. Assasin ATV'S. Bike tools. Bike parts.

Welcome to the Assassin Dirt Bikes store. Our goal is to provide our customers with great value deals that won’t break the budget with the convenience of online shopping 24 hours 7 days a week. We only stock top quality brand names so our product…

Die giftigsten Pflanzen in polnischen Gärten. 02.

Die giftigsten Pflanzen in polnischen Gärten. Giftige Pflanzen kommen nicht nur in Regionen Afrikas oder Amerikas vor. In unseren polnischen Gärten, Parks und sogar auf Balkonen wachsen viele gesundheitsgefährdende Blumen und Sträucher. Hier ist eine…

PLAST MEDIA. Producent. Reklamy podświetlane.

Plastmedia to firma z wieloletnim doświadczeniem w produkcji nośników reklamowych. dzięki wiedzy zdobytej na przestrzeni lat, tworzymy rozwiązania idealnie dopasowane do potrzeb naszych Klientów. Nasze doświadczenie i znajomość procesów technologicznych…

To Franca Viola, jedna z pierwszych kobiet, które przeciwstawiły się włoskiej tradycji, odmawiając poślubienia swojego gwałciciela.

To Franca Viola, jedna z pierwszych kobiet, które przeciwstawiły się włoskiej tradycji, odmawiając poślubienia swojego gwałciciela. W tym czasie praktyka małżeństwa z gwałcicielem była bardziej powszechna w południowych Włoszech, zwłaszcza na Sycylii,…

Począwszy od 4-5 marca Słowianie zaczynają przygotowywać się do Wiosny.

Począwszy od 4-5 marca Słowianie zaczynają przygotowywać się do  Wiosny. Od tego okresu w każdym domu zaczynają piec ciastka tzw. teterki. Głównym motywem ciasteczek jest słońce, czyli koła, spirale, promienie, swastyki. Oprócz symboli słonecznych możesz…

ZEGAREK DALLAS

ZEGAREK DALLAS:Do sprzedania biały zegarek. Materiał: eko-skóra, metal, szkło Długość paska: ok 24 cm Szerokość paska: ok. 1,3 cm Średnica tarczy zegarka: ok. 3,9 cm Regulacja: tak Zainteresowanych zapraszam do kontaktu.

Sztuczka przetrwania, aby znaleźć przynętę do łowienia.

Znalazłam taką ciekawostkę: Sztuczka przetrwania, aby znaleźć przynętę do łowienia.

Śmierć i głód w Irlandii.

Śmierć i głód w Irlandii. Irlandzka rodzina spożywająca posiłek złożony z ziemniaków i mleka, 1917. „Irlandzki” ziemniak nie pochodzi z Irlandii, ale z Ameryki Południowej (szczególnie z Peru i Boliwii), gdzie rdzenni mieszkańcy uprawiają go od tysięcy…

Powyższy obraz zawiera szczegóły związane z wnętrzem Sfinksa w Gizie, Egipt...

Wewnątrz Sfinksa...!!! Powyższy obraz zawiera szczegóły związane z wnętrzem Sfinksa w Gizie, Egipt... Obraz przedstawia komnaty na dole Sfinksa... Posiadające filary i komorę, która uważana była za miejsce starożytnego faraona Egiptu... Inside the…

Przyszły minister zdrowia USA o masowym truciu Amerykanów.

2024.11.16 AD. Nominowany przez Donalda Trumpa na ministra zdrowia Robert F. Kennedy junior powiedział m.in., że rządowe agencje USA, regulujące rynek leków i żywności, "mają interes w masowym truciu Amerykanów", a częste strzelaniny są powiązane z…

AGENDA 2030

AGENDA 2030 Światowe Forum Ekonomiczne Ujawnia Plan Zablokowania Słońca „Bąbelkami Kosmicznymi”. W czerwcu 2019 roku Światowe Forum Ekonomiczne — prywatna grupa elitarnych miliarderów — podpisało strategiczne partnerstwo z organizacją międzyrządową ONZ .…

Moi Drodzy, znalazłam mapę z 1547 r, pokazująca wschodni brzeg Australii.

Moi Drodzy, znalazłam mapę z 1547 r, pokazująca wschodni brzeg Australii. Kto to jest na tych rysunkach? Początki zasiedlenia kontynentu przez ludność białą datuje się na rok 1788, kiedy to rząd brytyjski zaczął wykorzystywać Australię jako miejsce zsyłki…

Cultacha rian na mban - riachtanas nó as feidhm?

Cultacha rian na mban - riachtanas nó as feidhm? Bhí an-tóir ar sháithníní ban i gcónaí. Le blianta fada anuas, ní éiríonn le plátaí allais a bheith ina ngné den wardrobe, atá beartaithe le haghaidh cuairte ar an seomra aclaíochta amháin. Le himeacht…

Tipus d’aspiradores domèstiques.

Tipus d’aspiradores domèstiques. Un aspirador és un dels electrodomèstics més necessaris a cada llar. Independentment de si vivim en un estudi o en una gran casa unifamiliar, és difícil imaginar la vida sense ell. Quin tipus d’aspirador heu de triar? El…

Antropometrisk, ortopedisk medisinsk pute, svensk pute:

Antropometrisk, ortopedisk medisinsk pute, svensk pute: Uansett den profilerte formen, som støtter avslapning eller sammentrekning, strammer den nakkemuskulaturen, isolasjonen eller varmeledende foring er ekstremt viktig. Inntil nå behandlet vitenskapen…