Nadmi
- Kraj:Polska
- : Język.:deutsch
- : Utworzony.: 06-10-15
- : Ostatnie Logowanie.: 11-04-25
: Opis.: Przerażająca przepowiednia czy ostre ostrzeżenie? Jurij Aleksandrowicz Bezmenow, były agent KGB, obnażył w 1984 r. rosyjski plan ideologicznego obalenia Stanów Zjednoczonych. Proces opisany jako „wielkie pranie mózgu”, którego pierwszy etap to „demoralizacja” i będzie trwał około dwóch dekad aby osiągnąć skutek. Demoralizacja - słowo o ciężkiej konotacji, ucieleśniające poczucie bezradności, beznadziejności i uporczywej niemożności poradzenia sobie. Stan, w którym pomimo natłoku informacji klarowność i rozsądne wnioski wydają się nieosiągalne. Bezmenov rozwijał: „Zasadniczo oznacza to: zmianę postrzegania rzeczywistości każdego Amerykanina do tego stopnia, aby pomimo natłoku informacji nikt nie był w stanie wyciągnąć rozsądnych wniosków w interesie obrony siebie, swoich rodzin, swojej społeczności i ich kraju. ”Niepokojąca kontemplacja w naszej erze informacji. Czy potrafimy rozpoznać znaki, jeśli się zdarzają? Czy tracimy z oczu rzeczywistość, czy jest to relikt paranoi zimnej wojny? W świecie zalanym danymi, ale głodnym mądrości, być może słowa Bezmenowa przypominają, że należy zachować czujność, zadawać pytania i nigdy nie tracić z oczu zdolności do krytycznego myślenia. Ben Presceo
: Data Publikacji.: 01-04-25
: Opis.: Rosyjski samolot na Antarktydzie zestrzelił niezidentyfikowany obiekt latający. W styczniu 1979 roku, sowiecki samolot rozbił się na Antarktydzie po raz pierwszy w historii eksploracji Białego kontynentu. Po długim śledztwie przyczyna katastrofy została utajniona i starali się jak najszybciej zapomnieć o tragicznym zdarzeniu. W programie Vremya zgłoszono tylko kilka fraz: w rejonie sowieckiej stacji antarktycznej Molodezhnaya rozbiła się załoga Vladimira ZAVARZINA. Z pięciu członków załogi przeżył tylko jeden - nawigator Alexander KOSTIKOV. Sam Aleksandr Aleksandrovich Kostikov zadzwonił do redakcji gazety Express i zaproponował spotkanie - postanowił podzielić się wszystkim, co stało się w ciągu ostatnich lat. Poprosił, żeby nazywał się po prostu San Sanych. Wysoki 59-letni mężczyzna, z ciężkim chodem i śladami blizn na twarzy. Wtedy, w styczniu 1979 r., nikt z ludzi, którzy przybyli na czas do IŁ-14, który zawalił się z 30-metrowej wysokości, nie mógł uwierzyć, że ktoś przeżył w środku. - Na Antarktydę przyjechaliśmy 18 grudnia. Na półkuli południowej panowało polarne lato: minus 35 stopni i wiatr zwalający z nóg – żeby nie zostać zdmuchniętym, poruszali się, trzymając się lin rozpiętych między budynkami. 22-go nasz samolot przeleciał i wydobył z lodowej niewoli statek „Fujima”, który wiózł ładunek do japońskiej stacji - na Antarktydzie zwyczajowo sobie pomagamy. Wiedzielismy tylko, że już niedługo będziemy potrzebować pomocy! ... Dowódca załogi, z którym latał jako nawigator na Syberii, zasugerował, aby 24-letni Sashka Kostikov pojechał na Antarktydę na pół roku. Absolwent Moskiewskiej Politechniki Topograficznej juz pracował w poważnych miejscach. Powiedział -„Idę!” - Chciał sprawdzić się w ekstremalnych warunkach, a przy tym zarobić dodatkowe pieniądze. Nowy Rok poznaliśmy w przyjaznej firmie. Poszliśmy do łaźni, usiedliśmy przy stole. Kiedy katastrofa wybuchła dwa dni później, wszyscy członkowie komisji pytali, czy załoga jest pijana. Ale bez względu na to, jak bardzo jest pijany - na wakacjach polarnicy polegali na butelce wódki na pięciu i nie upijesz się taką iloscia. Po zaśnięciu załoga zaczęła przygotowywać się do misji. Odbył się 10-godzinny lot, zbiorniki były napełnione po brzegi. Niebo tego dnia było ponure, ale pogoda była całkiem normalna. Wszyscy, którzy akurat byli w tym czasie w pobliżu lotniska, zauważyli, że samolot miał duże i mocne przyspieszenie - pas startowy jechał pod górę. W końcu oderwał się, a kiedy wzniósł się na wysokość 30 metrów, z ziemi wynurzyła się potężna kolumna śnieżnego wiru wzdłuż jego biegu. Przepływ powietrza w górę był tak silny, że samolot natychmiast wylądował na skrzydle krawędzią i rozbił się. Komendant Wołodia Zawarzin zginął natychmiast - uderzył głową w „róg” kierownicy. Mechanik lotniczy Wiktor Shalnov wpadł na centralny panel sterowania i zginął w samochodzie terenowym w drodze na stację. Drugi pilot, Yura Kozlov, został rzucony na kolumnę kierownicy i zginął kilka godzin po wypadku. Radiooperator Garif Uzikayev został przewieziony do jednostki medycznej w stanie krytycznym. Połowa jego twarzy była zmiazdzona, radiostacja, która na niego spadła, złamała mu klatkę piersiową. Nawigator Kostikov został wyciągnięty z rozbitej kabiny jako ostatni . Głowa pokryta krwią, nogi połamane. Wszyscy myśleli, że on też nie jest zywy. Tragiczny incydent w Mołodeżnej został zgłoszony Moskwie. Natychmiast na nadzwyczajnym posiedzeniu Biura Politycznego postanowiono wywieźć rannych - Kostikowa i Uzikajewa - do Nowej Zelandii. Samolot do transportu dostarczyli Amerykanie: Hercules C-130 został wyposażony w prowadnice do startu z zaśnieżonego lotniska i koła do lądowania w subtropikach. Dziesięć godzin później samolot wylądował na lotnisku w pobliżu szpitala w mieście Dunedin. – Otwieram oczy – przede mną siedzi bardzo pulchna, ciemnoskóra kobieta – mówi San Sanych. - Przestraszyłem się i powiedziałem: "Czy jestem w Afryce?" Opieka nad sowieckimi polarnikami była znakomita - utrzymanie rannych w szpitalu kosztowało 100 dolarów dziennie. Ale Uzikajewa nie udało się uratować, Kostikow musiał tam spędzić prawie dwa miesiące i przeszedł pięć operacji. „Niewyraźnie pamiętałem, co wydarzyło się w Molodezhnaya”, mówi Kostikov. Ludziom, którzy przyszli do jego szpitala, nie wiedział nawet, co powiedzieć. I odmówił propozycji pozostania w Nowej Zelandii. W końcu w domu czekała na niego ciężarna żona. Przed wyjazdem personel szpitala kupił mu w prezencie odzież dziecięcą, a 22 lutego 1979 r. wrócił do Moskwy. W domu okazało się, że tragedii na Antarktydzie nie należy pamiętać. Członkowie komisji śledczej kilkakrotnie przyjeżdżali do Kostikowa, aby poznać okoliczności śmierci załogi. Ale nie zaoferowano pomocy. Dali mu do zrozumienia: byłoby lepiej, gdyby na zawsze został ze swoimi towarzyszami na Antarktydzie. Niedaleko miejsca śmierci polarników, wznieśli obelisk z białego marmuru, a na cmentarzu Donskoy w Moskwie, gdzie zakopano kapsuły z ziemią z miejsca tragedii, pojawiła się stela ku pamięci dzielnych zdobywców biegun południowy. Piloci zostali pochowani w pobliżu miejsca katastrofy. Dochodzenie niejawne Komisja śledcza stwierdziła, że załoga Zavarzina działała kompetentnie. Ale co się stało 2 stycznia 1979 roku? Eksperci zaproponowali wersję: samolot został podniesiony przez nagłą zmianę siły, prędkości i kierunku wiatru, co dzieje się w lokalnych szerokościach geograficznych, ale nic nie jest pewne. Sprawa została utajniona, a od Kostikowa zabrano umowę o zachowaniu poufności. Nie rozumiał wtedy, co mógł wyjawić. Dopiero pod koniec lat 90., po spotkaniu z chłopakami, którzy byli w tamtych czasach w „Molodezhnaya”, usłyszał skrót UFO i historię, że jego samolot zderzył się ze startującym „spodkiem”. Tajemnicza siła, z którą musieli zmierzyć się członkowie wielu ekspedycji, jest destrukcyjna i niewytłumaczalna. Tajna wojna z kosmitami Julian Assange zobowiązał się do ujawnienia dokumentów dotyczących starć między siłami wojskowymi USA a obcymi na Antarktydzie. Według założyciela Wikileaks, jeden z incydentów miał miejsce 10 czerwca 2004 roku. Dowództwo sił wojskowych i kosmicznych ogłosiło alarm w związku z pojawieniem się flotylli UFO, startującej z dna południowych mórz na Antarktydzie. Dziesiątki nieznanych obiektów zmierzały do Meksyku. Stany Zjednoczone wzniosły myśliwce w niebo i aktywowały wszystkie systemy obrony powietrznej. Potem „talerze” opadły na dno oceanu. Eksperci twierdzą, że UFO stanowią bezpośrednie zagrożenie, gdy wynurzają się spod wody, tworząc fale, które mogą zakłócać ruch oceaniczny i zalewają ładunki oraz statki. Zaginiona Ekspedycja Najbardziej tajemniczy epizod w eksploracji Antarktydy to upadek w 1947 roku ekspedycji naukowej US Navy pod dowództwem kontradmirała Richarda BYRDA. Ten słynny polarnik jako pierwszy przeleciał nad biegunem południowym w 1929 roku i powrócił z niesamowitą historią, niemal powtarzając „Pluton” Obruczowa. Samolot Byrda w drodze na biegun rzekomo przebił się przez „dziurę” do wnętrza planety, gdzie spotkał obcych i zabrali jego do jakieś latającej maszyny. Został publicznie wyśmiany, ale w 1946 został mianowany szefem bardzo dziwnej, ale największej ekspedycji w historii rozwoju wyprawy na Antarktydę. Byrd, który był osobiście nadzorowany przez sekretarza obrony Jamesa Forrestala, otrzymał kolosalne siły morskie. Armada obejmowała lotniskowce, krążowniki, statki wsparcia, tankowce i okręty podwodne. Wszystko poszło zgodnie z planem, wykonano dziesiątki tysięcy zdjęć lotniczych. Ale nagle, dwa miesiące później, w lutym 1947, ekspedycja, zaprojektowana na sześć miesięcy, pospiesznie opuszcza wybrzeże Antarktydy. Po powrocie Byrd staje przed członkami Nadzwyczajnej Komisji Śledczej Kongresu. Relacjonuje on atak „latających spodków”, które „…wynurzyły się spod wody i poruszając się z dużą prędkością spowodowały znaczne szkody w wyprawie”. Część armady z tej „wyprawy naukowej” naprawdę nie wróciła, statki po prostu po cichu zniknęły z rejestru Marynarki Wojennej. Praca komisji śledczej po pierwszym posiedzeniu została utajniona. Minister Forrestal i admirał Byrd, u których zdiagnozowano depresję, zostali umieszczeni w pilnie strzeżonej klinice psychiatrycznej. Rok później minister wypadł z okna oddziału, a Byrd został zwolniony. Wkrótce zmarł we śnie na atak serca w domu. Zródło: https://ufospace.net
: Data Publikacji.: 01-04-25
: Opis.: 1998 roku w starożytnym grobowcu w mieście Andong w Korei Południowej znaleziono rozdzierający serce koreański list miłosny sprzed 436 lat, napisany przez ciężarną wdowę, leżąc na piersi jej zmarłego męża, ojca jej nienarodzonego dziecka. W grobowcu, obok głowy męża, znaleziono także sandały utkane z kory konopi i włosów jego zrozpaczonej żony. Oto treść listu: „Do ojca Wona 1 czerwca 1586 r. Zawsze mówiłeś: „Kochanie, żyjmy razem, aż nasze włosy posiwieją i umrą tego samego dnia”. Jak mogłeś odejść beze mnie? Kogo mam słuchać ja i nasz synek i jak mamy żyć? Jak mogłeś mnie wyprzedzić? Jak przyniosłeś do mnie swoje serce i jak ja przyniosłam swoje serce do ciebie? Ilekroć kładliśmy się razem, zawsze mówiłeś mi: „Kochanie, czy inni ludzie pielęgnują i kochają się nawzajem tak jak my? Czy naprawdę są podobni do nas?” Jak mogłeś zostawić to wszystko za sobą i wyprzedzić mnie? Po prostu nie mogę żyć bez ciebie. Chcę tylko iść do ciebie. Proszę, zabierz mnie tam, gdzie jesteś. Nie mogę zapomnieć moich uczuć do Ciebie na tym świecie, a mój smutek nie zna granic. W co bym teraz włożyła swoje serce i jak żyć z dzieckiem, które za Tobą tęskni? Proszę, spójrz na ten list i opowiedz mi szczegółowo w snach. Ponieważ chcę w snach szczegółowo słuchać Twoich wypowiedzi, piszę ten list i wrzucam go. Przyjrzyj się uważnie i porozmawiaj ze mną. Gdy urodzę nasze dziecko, kogo ono powinno nazwać ojcem? Czy ktoś może pojąć, co czuję? Nie ma takiej tragedii pod niebem. Jesteś po prostu w innym miejscu i nie pogrążasz się w tak głębokim smutku jak ja. Nie ma kresu i końca moich smutków, które piszę z grubsza. Proszę, przyjrzyj się uważnie temu listowi i przyjdź do mnie w moich snach, pokaż się szczegółowo i powiedz mi. Wierzę, że widzę Cię w moich snach. Przyjdź do mnie w tajemnicy i pokaż się. Nie ma ograniczeń co do tego, co chcę powiedzieć i na tym się zatrzymuję.” Źródło: https://lettersofnote.com
: Data Publikacji.: 01-04-25
: Opis.: Prośba drzewa. „Posłuchaj mnie, człowiecze, zanim obojętnie położysz na mnie rękę: Zapewniam ciepło Twojemu domowi w długie, mroźne zimowe noce i chłodny cień od blasku słońca letnie dni. Moje owoce zaspokajają twój głód i pragnienie. Służę ci jako rama twojego domu, jako stół, przy którym siedzisz i jako łóżko, w którym zaznasz spokojnego snu. Drewno twoich drzwi wejściowych i klamka Twoja a takze motyka pochodzi ode mnie. Jestem drewnem Twojej kołyski i jako deska do Twojej trumny, towarzyszę Ci z powrotem na łono ziemi. Chronię Twoje pola i pielęgnuję piękno Twojej ojczyzny. Proszę, szanuj mnie tak, jak ja Zasługujesz na mnie i chroń mnie przed złośliwym zniszczeniem! Daj mi swoją miłość - bo jestem drzewem. Lucila Godoy Alcayaga (1889 - 1957)
: Data Publikacji.: 01-04-25
© Web Powered by Open Classifieds 2009 - 2025