Nadmi
- Kraj:Polska
- : Język.:deutsch
- : Utworzony.: 06-10-15
- : Ostatnie Logowanie.: 02-04-25
: Opis.: W Kościele katolickim istnieje oficjalnie fundusz okupu za duchownych za krzywdy wyrządzone przemocą seksualną. Diecezje na całym świecie corocznie wypłacają ogromne sumy ofiarom nadużyć duchownych: USA - 3 miliardy dolarów Belgia - 3,9 miliona euro Australia - 213 milionów dolarów Francja - 22,6 miliona euro I taka sytuacja występuje we wszystkich wyznaniach chrześcijańskich. Wyobraźcie sobie cynizm całej sytuacji: przynosimy własne pieniądze do kościoła, aby te bezduszne kreatury spłaciły okrucieństwa, które popełniają na naszych dzieciach. Czy istnieje cena, która zrekompensuje zrujnowane życie dziecka?
: Data Publikacji.: 15-03-25
: Opis.: Te flamingi próbują nakarmić to pisklę "czerwonym mlekiem" w czasie głodu. Rodzice flamingów produkują mleko roślinne w swoich przewodach pokarmowych i zwracają je, aby nakarmić swoje młode.
: Data Publikacji.: 14-03-25
: Opis.: Niespokojne wody. Czytanie moczu w medycynie średniowiecznej. według: Katherine Harvey. Od zielonej kapusty po danie obiadowe, średniowieczne rękopisy przedstawiają spektrum kolorów i konsystencji przy opisywaniu moczu. Katherine Harvey bada złożone praktyki uroskopii: w jaki sposób lekarze mogą odgadnąć historię seksualną, chorobę i zbliżającą się śmierć, badając płynne wydaliny organizmu. OPUBLIKOWANY 19 kwietnia 2023 r Kolby do uroskopii ułożone w pierścień Drzeworyt uroskopowy łączący kolby na mocz z opisami kolorów, wydrukowany w prywatnej prasie Ulricha Pindera, lekarza miasta Norymberga, 1506 — Źródło. W połowie XIII wieku do imperium mongolskiego udał się flamandzki franciszkanin Wilhelm z Rubruku. Głównym celem jego wizyty było podjęcie pracy misyjnej, ale napisał też barwną relację ze swoich podróży dla króla Francji Ludwika IX, w której opisał region i jego mieszkańców. Wśród wielu ciekawych obserwacji ze zdumieniem odkrył, że miejscowi lekarze, którzy byli ogólnie wykwalifikowani i kompetentni, nie badali moczu swoich pacjentów.1 Dla współczesnego czytelnika wydaje się to dziwnym szczegółem do podkreślenia, ale William pochodził ze świata, w którym uroskopia – badanie moczu w celu postawienia diagnozy i prognozowania – była jedną z najbardziej cenionych umiejętności lekarza. Związek był tak silny, że kolba na mocz stała się symbolem identyfikacyjnym późnośredniowiecznego lekarza, którego często pokazywano badając próbkę. Symbol ten był używany zarówno do uczczenia wybitnych postaci, takich jak św. Kosma (patron medycyny), jak i do karania szarlatanów, takich jak Roger Clerk z Wandsworth, który w 1382 r. wiedza medyczna lub szkolenie. Został zaprowadzony pod pręgierz na koniu bez siodła, „pisuar wisiał przed nim, a drugi pisuar na plecach”, w kpinie z jego błędu w sztuce. Satyrycy szydzili z praktykujących za ich obsesję na punkcie tak niesmacznej materii (Patrarcha pamiętnie twierdził, że papiescy lekarze byli bladzi i wychudzeni, ponieważ „grzebią w rozlewających się nocnikach”), a komiksowe obrazy małp-lekarzy badających kolby z moczem znajdują się w obu rękopisach marginalia i na początku XIV wieku witraże w York Minster.2 Średniowieczni lekarze interesowali się moczem swoich pacjentów, ponieważ zapewniał natychmiastowy wgląd w humoralny stan organizmu. Zanim William Harvey odkrył krążenie krwi w XVII wieku, lekarze wierzyli, że głównym celem trawienia jest przemiana pokarmu w krew, która była stale zużywana i dlatego musiała być uzupełniana każdej nocy, gdy pacjent spał. Trawienie było złożonym, wieloetapowym procesem, w wyniku którego powstawały różne produkty przemiany materii, takie jak mocz, który nosił ślady narządów biorących udział w jego wytwarzaniu (m.in. żołądek, jelita, wątroba i nerki). W konsekwencji, jeśli ciało było zbyt gorące lub zbyt zimne, lub jeśli jego nastroje były niezrównoważone, było to widoczne w produkowanym przez nie moczu.3 Pacjent leży w łóżku, podczas gdy lekarz bada kolbę moczu Drzeworyt przedstawiający lekarza badającego „przyczyny i oznaki” choroby, trzymającego pod światło butelkę z moczem, z hiszpańskiego rękopisu De proprietatibus rerum Bartholomaeusa Anglicusa, ok. 1494 — Źródło. Dwóch lekarzy badających kolby z moczem Drzeworyty z warsztatu Michela Wolgemuta przedstawiające lekarzy badających mocz, ok. 1493, używany w różnych rękopisach Kroniki Norymberskiej. Po lewej: Gentile da Foligno, włoski lekarz wyszkolony w Padwie i Bolonii; Po prawej: Izaak Benimiram, syn Salomona — Źródło: po lewej, po prawej. Uroskopia jest bardzo starą praktyką, sięgającą co najmniej starożytnych Babilończyków i była szeroko dyskutowana przez autorytety klasyczne, których pisma stanowiły podstawę większości średniowiecznych praktyk medycznych. Aforyzmy Hipokratesa zawierają porady dotyczące diagnozy i rokowania na podstawie moczu. Na przykład: „Bezbarwny mocz jest zły; jest to szczególnie powszechne u osób z chorobą mózgu” oraz „Obecność cząstek przypominających gruboziarnistą mączkę w moczu pacjentów z gorączką oznacza długą chorobę”.4 W ciągu wieków zgromadziła się obszerna literatura na ten temat, a Articella — zbiór traktatów, który stanowił podstawę uniwersyteckiej edukacji medycznej w późnym średniowieczu — obejmował Liber Urinarum Izaaka Judaeusa (napisany w IX w.) oraz De urinis Idziego z Corbeil (ok. 1140–1220). Ponieważ uroskopia nadawała się do przedstawienia w formie diagramu, praktykujący lekarze często korzystali z ilustrowanych przewodników: takie teksty przetrwały w wystarczającej liczbie, aby sugerować, że były one szeroko stosowanymi narzędziami pracy w późnej średniowiecznej Europie. Szczególnie piękny przykład można znaleźć w Bodleian Library MS Savile 39, która zawiera schemat pierścieniowy z końca XIV wieku wraz z dwudziestoma oznaczonymi kolbami, których kolory wahają się od białego do czarnego. Kolby są pogrupowane według znaczenia: na przykład cztery czerwonawo-złote próbki oznaczają dobre trawienie, podczas gdy trzy butelki z bardzo ciemnym płynem sugerują śmierć. Niektórzy autorzy są dość pomysłowi w opisie kolorów: w kolekcji z końca XV wieku jedna próbka jest opisana jako „zielona jak kapusta”. W innym szeroko rozpowszechnionym traktacie opisano „rodzaj czarnego moczu, który jest spowodowany umartwieniem, a ten rodzaj czerni najbardziej przypomina wypolerowany czarny róg, pióro kruka lub człowieka z Etiopii”5. Takie porównania do znanych widoków prawdopodobnie miały na celu pomóc praktykom rozróżnić bardzo podobne kolory i zrekompensować niedociągnięcia diagramów, których dekoracja czasami wynikała bardziej z dostępności pigmentów niż z naukowej dokładności. Kolby na mocz w różnych kolorach ułożone w pierścień Schemat pierścienia medycznego z kolbami na mocz z MS Savile 39, ok. 1387-1400 — Źródło. Kolby na mocz w różnych kolorach połączone liniami z tekstem objaśniającym Strony dotyczące interpretacji koloru moczu ze Sloane 1313, łacińsko-francuskiego zbioru medycznego, ok. 1500-1600 — Źródło. Wiele traktatów sugerowało, że w moczu można było zidentyfikować kilka warstw, co oznaczało, że na niektórych diagramach widać próbki z bardzo wyraźnymi (i z pewnością przesadzonymi) różnicami kolorystycznymi: czerwoną z miętowo-zieloną warstwą na wierzchu lub oliwkowo-zieloną z pomarańczową ish pierścień. Jeśli górna warstwa była szczególnie duża, mogło to oznaczać ból głowy; jeśli był bardzo pienisty, wskazywało to na „gazowanie w naczyniach moczowych lub rozdęcie lub inne zaburzenie płuc”. Środkowy obszar należy zbadać pod kątem zmętnienia, co może być dobrym lub złym objawem w zależności od stanu, na który cierpi pacjent. To właśnie na dnie próbki można było najprawdopodobniej zobaczyć osady, chociaż mogą one być również zawieszone w moczu6. Niektóre teksty kładą szczególny nacisk na to, co znajduje się w moczu: w tej parze kolb z początku XV- stulecia, w jednej próbce widzimy krew, a w drugiej cząsteczki zawieszone. Podpisy wyjaśniają znaczenie tych niepokojących cech: krew w moczu wskazuje na pękniętą żyłę z tyłu głowy, a żwir „zwiastuje ból i mimo kamienia w nerkach” — czyli kamienie nerkowe. Dwie kolby na mocz z warstwami i osadem Fragment rękopisu ze Sloane 7, miscellaneum medycznego przedstawiający kolby na mocz z różnymi warstwami koloru i cząstek, ok. 1400–25. Lewa strona jest oznaczona po grecku jako „kyanos” (niebieski), a prawa jako „inopos” (kolor wina) — źródło. Aby poprawnie zinterpretować wszystkie te znaki, wykwalifikowany lekarz nie mógłby po prostu dopasować próbki do próbki koloru; raczej łączył swoje obserwacje z własną rozległą wiedzą (zarówno teoretyczną, jak i praktyczną), aby zidentyfikować, co dolegało jego pacjentowi i określić prawdopodobny postęp jego choroby. Zaskakująco często odbywało się to zdalnie: zaufanie do tej metody było tak duże, że wielu pacjentów po prostu wysyłało próbkę do lekarza, który ją zbadał i odsyłał z werdyktem. W 1334 roku aragońskie miasta Vic i Montcada zgodziły się dzielić lekarzem miejskim, mimo że dzielą je jakieś sześćdziesiąt kilometrów. Wyznaczony człowiek, Romon Ardey, miał mieszkać w Vic, ale interpretować mocz przywożony z obu miast7. Taka forma konsultacji, daleka od strategii ograniczonej do tych, których nie było stać na wizytę u lekarza, była stosowana nawet przez najbogatszych członków społeczeństwa, takich jak Agnes, Lady Stonor, która w 1480 r. „wysłała tu wodę do M. Derworthe, aby rozwiała jego zarozumiałość, i jakże on zdemitował przez jej wodę, że jest w trakcie naprawy”. Jego werdykt nie jest odnotowany, ale zmarła w następnym roku.8 Nie wszyscy uważali, że to dobry pomysł: Izaak Judaeus, autor jednego z najbardziej autorytatywnych traktatów o uroskopii, krytykował „głupców, którzy opierają na tym proroctwa, nie widząc pacjenta, i ustalają, jaka choroba jest obecna i czy pacjent umrze , i inne głupoty”9. Każdy, kto konsultował się w ten sposób, powinien uzyskać jak najwięcej informacji kontekstowych, aby uniknąć wpadnięcia w tę samą pułapkę, co wybitny paryski lekarz Guillaume Boucher (zm. 1410). Zbadał próbkę iz przekonaniem stwierdził, że należy ona do mężczyzny z problemami żołądkowymi. Kurierzy wybuchnęli śmiechem, bo to zrobiła kobieta10. Częściowo motywowani chęcią uniknięcia takiego upokorzenia, lekarze z wyższym wykształceniem coraz częściej przekonywali, że najlepszą formą leczenia jest medycyna przyłóżkowa: pozwala lekarzowi przeprowadzić badanie przedmiotowe (uwzględniając inne ważne objawy, takie jak tętno i badając inne wydaliny, takie jak pot i kał) oraz wywiad pacjenta na temat jego objawów.11 Medycyna przyłóżkowa pozwalała także lekarzowi na zdobycie autorytetu poprzez popisywanie się swoją wiedzą i umiejętnościami – co większość z nich bardzo chętnie robiła, aby udowodnić swoją wyższość nad licznymi rywalami na rynku medycznym. Badanie próbki moczu w obecności pacjenta, który go wytworzył, a także jego rodziny, przyjaciół lub służących, może to być szczególnie skuteczny sposób, ponieważ proces był prosty, ale imponujący. Najlepiej byłoby, gdyby próbkę pobierano rano, po tym, jak pacjent spał i zanim cokolwiek wypił, a następnie pozostawiono na kilka godzin, aby się uspokoiła; w tym czasie nie wolno jej wystawiać na bezpośrednie działanie promieni słonecznych ani nadmiernego ciepła, które mogłoby zmienić jej skład12. Oględziny lekarza odbywały się zazwyczaj pod koniec wizyty i często dokonywały jej przedstawienia, podnosząc flaszkę do góry światło i uważnie je badać. Jeden z XII-wiecznych podręczników sugerował, że „Patrząc długo na mocz, zwracasz uwagę na jego kolor, substancję i ilość oraz na jego zawartość, z różnorodności której zdiagnozujesz różne rodzaje chorób. . . po czym obiecujesz zdrowie pacjentowi, który wisi na twoich ustach”13 Sześć tableau par figur Fragment francuskiej miniatury przedstawiający sceny konsultacji lekarskiej, w tym lekarza badającego mocz w kolbie (u góry po prawej), ok. 1300-1325 — Źródło. Kolby do uroskopii ułożone w pierścień z opisami kolorów w języku łacińskim Drzeworytna karta diagnostyczna uroskopii, wydrukowana w prywatnej prasie Ulricha Pindera, lekarza miasta Norymberga, ok. 1506 — Źródło. Wykwalifikowany lekarz może zidentyfikować cały szereg stanów na podstawie próbki moczu. Według wpływowego traktatu Gilesa z Corbeil, czysta i niezakrzepła krew w moczu wskazywała na problem z nerkami, zwłaszcza jeśli towarzyszył temu ból; „zasinienie w połączeniu z drobnymi, wyraźnymi cząsteczkami niezmiennie wskazuje na problemy z oddychaniem”, a dnę moczanową objawiały „maleńkie białe plamki”. narząd, który był centralny dla procesu trawienia, a zatem wszelkie problemy byłyby widoczne w moczu. W 1456 r., kiedy Richard Walsham, mnich z Norwich Cathedral Priory, był podejrzany o zarażenie się trądem, przeor zlecił kilku lekarzom zbadanie jego ciała i moczu, aby potwierdzić, że nie jest dotknięty.15 Średniowieczni ludzie wierzyli również, że uroskopia może ujawnić, kiedy jednostka umrze, pozwalając mu mądrze wykorzystać ostatnie dni. Po tym, jak Wilhelm Zdobywca spadł z konia w 1087 roku, doznał bolesnych obrażeń wewnętrznych. Według kronikarza Wilhelma z Malmesbury (ok. 1090–1143), jego lekarze „zbadali jego mocz i wróżyli mu pewną śmierć”, co pozwoliło mu na przyjęcie ostatniego namaszczenia i uporządkowanie swoich spraw16. W 1214 r., podejrzewając, że był śmiertelnie chory, opat Jan z St Albans zbadał swój własny mocz pod kątem „małych, ukrytych śladów, o których wiedział, że są oznakami śmierci” i słusznie przewidział, że pozostały mu tylko trzy dni życia. Kronikarz opactwa z podziwem odnotował, że „, będąc bardzo doświadczonym w sztuce medycznej, często czynił podobne nieomylne przepowiednie. . . o innych”17 Przykuta do łóżka postać i konsultacja lekarska Fragment miniatury przedstawiającej przykutego do łóżka Jana, księcia Normandii i lekarzy badających jego mocz, ok. 1380-1400 — Źródło. Mocz przewidywał koniec życia, ale można go również wykorzystać do śledzenia jego poczęcia za pomocą testów płodności. Trotula, wpływowe kompendium medycyny kobiecej, zalecało, aby oboje małżonkowie oddawali mocz do garnka z otrębami: jeśli po dziesięciu dniach któryś z garnków śmierdział i był pełen robaków, wskazywało to, który z małżonków jest bezpłodny. Dome of Uryne (szeroko rozpowszechniane średnioangielskie kompendium tekstów uroskopowych) można było wiedzieć, czy kobieta poczęła natychmiast po stosunku: jeśli jej mocz był czysty, oznaczało to, że była w ciąży, a jeśli był gęsty, nie była. Po kilku miesiącach płeć dziecka można było określić na podstawie zmętnienia moczu matki, natomiast kolor ołowiu sugerował poronienie19. Jednak nie wszyscy lekarze byli skłonni wypowiadać się w takich sprawach. Mądry odmówiłby, gdyby podejrzewał, że pacjentka zamierza dokonać aborcji.20 Mocz może być wykorzystany do odkrycia historii seksualnej danej osoby. Woda „stałej dziewicy” byłaby „blada i wyjątkowo spokojna” i przepływała powoli, delikatnie, ponieważ kanały macicy i sromu były wąskie. (Najwyraźniej powszechne było łączenie dróg moczowych i pochwy.) Z drugiej strony „Gęsty mocz kobiety świadczy o jej zepsuciu”. Męski mocz mógł być równie wymowny, gdyż nasienie na dnie kolby dowodziło, że usługodawca niedawno uprawiał seks21. W połowie XII wieku, wkrótce po zawarciu trzeciej żony, Ralph, hrabia Vermandois, poważnie zachorował, a jego lekarz zalecił mu powstrzymanie się od współżycia małżeńskiego. Ale kiedy lekarz zbadał mocz hrabiego, zdał sobie sprawę, że jego rada została zignorowana i słusznie przewidział, że Ralph umrze w ciągu ee dni.22 Niefortunna śmierć hrabiego Ralpha zwróciła uwagę na inny potencjalny problem z uroskopią: pacjenci, którzy ignorowali lub nie ufali swoim lekarzom. Niektórzy posunęli się nawet do sprawdzenia umiejętności wybranego przez siebie praktykującego. Chociaż arabskie autorytety medyczne, takie jak Rhazes i Avicenna — obaj byli poczytni i bardzo szanowani na średniowiecznym Zachodzie — zalecały to, europejscy lekarze rzadko wąchali lub smakowali mocz z powodów medycznych23. to dyskretne powąchanie, gdyż cyniczni pacjenci dostarczali niekiedy próbki białego wina lub innych żółtawych płynów24. W jednym skrajnym przypadku z około 1000 roku książę Bawarii rozpoczął konsultacje ze słynnym mnichem-medykiem Notkerem od przesłania mu próbki moczu dostarczone nie przez księcia, ale przez służącą w ciąży. Przyglądając się temu, Notker padł na kolana, wielbiąc Boga i oświadczając: „W ciągu tygodnia Pan dokona niesłychanego cudu: książę urodzi syna!” Wkrótce potem pokojówka urodziła chłopca, a książę odesłał swoich posłańców z powrotem do Notker z własną próbką25. Rhazes bada kolbę uroskopową Iluminacja perysańskiego lekarza Rhazesa (Abu Bakr Mohammad Ibn Zakariya al-Razi) praktykującego uroskopię, z rękopisu Gerarda z Cremony Recueil destricés de médecine, ok. 1250-1260 — Źródło. Teoretycznie pacjenci mogą również paść ofiarą oszustwa związanego z moczem, jak to ma miejsce w humorystycznej opowieści z Dekameronu, w której przyjaciele Calandrino łączą siły z lekarzem, aby przekonać go, że jest w ciąży26. Ale w większości popyt i zaufanie w uroskopii była wysoka, ponieważ wydawała się oferować obiektywną i pewną diagnozę za stosunkowo niewielki koszt. W 1315 r., kiedy Jaume II Aragoński zamknął ulicę w żydowskiej dzielnicy Barcelony, zwolnił lekarza Vidala Rouena, ponieważ „wiele osób musi mu pokazywać mocz chorych i prosić go o radę dla nich”27. Inne miasta w region wyznaczył w tym celu lekarzy miejskich: Abraham des Castlar, zatrudniony na tym stanowisku przez Castelló d'Empúries w 1316 r., zgodził się „obejrzeć i ocenić wszystkie moczy przynoszone mi przez obywateli”28. Rzeczywiście, zapotrzebowanie na uroskopię było zbyt duże, aby mogli je zaspokoić lekarze z wykształceniem uniwersyteckim (którzy byli zarówno rzadcy, jak i kosztowni), a wielu pacjentów zwróciło się do mniej wykwalifikowanych lekarzy. W połowie XV wieku w Essex John Crophill pracował zarówno jako komornik, jak i uzdrowiciel. Z pozoru samoukiem, a już na pewno nie z wykształceniem uniwersyteckim, jego pospolita książka zawiera dwa teksty na temat moczu (obok innych na tematy takie jak upuszczanie krwi i astrologia) oraz listę pacjentów, których mocz badał i którym dostarczył leczy.29 Po drugiej stronie kanału Jacoba Felice, nielicencjonowana lekarka, która w 1322 roku stanęła przed paryskimi władzami medycznymi, oferowała podobne usługi. Kilka z jej klientek, w większości żeńskich, wspominało, jak „nieustannie badała ich mocz na wzór lekarzy” i donosiła, że wyleczyła ich, kiedy lekarze płci męskiej nie potrafili tego zrobić30. Osiemnaście lat wcześniej, kiedy Gueraula de Codines stanęła przed podobnym problemem na przesłuchaniu w Barcelonie zapewniła, że „może zdiagnozować chorobę pacjenta na podstawie jego moczu”, nauczyła się tego „pewien zagraniczny lekarz”. Najwyraźniej jej problemy prawne nie odstraszyły pacjentów, ponieważ trzy lata później ponownie stanęła przed sądem, twierdząc, że konsultuje się z nią wiele osób, a jej umiejętności w zakresie uroskopii są szczególnie poszukiwane.31 Podczas gdy zaufanie zawodowe do uroskopii znacznie osłabło po ok. 1500, częściowo ze względu na rosnący związek z takimi znachorami, entuzjazm pacjentów dla tej taniej, wygodnej i niezawodnej praktyki pozostał wysoki.32 Rzeczywiście, chociaż uroskopia nie służy już jako uniwersalne narzędzie diagnostyczne, rozwinęły się nowe formy analizy moczu te starożytne tradycje, a nasz obecny krajobraz medyczny jest zalany próbkami moczu. Chociaż pacjenci XXI wieku odnoszą korzyści ze stosunkowo nowych innowacji, takich jak testy ciążowe oparte na hormonach, kolor jest nadal używany do diagnozowania chorób, w tym porfirii, podczas gdy krwawy i/lub mętny mocz jest nadal rozpoznawany jako oznaka kamieni nerkowych i infekcji. Chociaż średniowieczne rozumienie moczu było głęboko błędne, popularność i długowieczność diagnozy opartej na moczu odzwierciedla trwałe pragnienie ze strony zarówno pacjentów, jak i lekarzy do wiarygodnych testów, które dostarczają obiektywnych diagnoz i służą jako ważne przypomnienie, że wbrew popularnym stereotypom przednowoczesnej medycyny, większość z nich była racjonalna, metodyczna i zakorzeniona w nauce.
: Data Publikacji.: 14-03-25
: Opis.: Bestia we krwi. Jean Denis i „sprawa transfuzji”. Petera Sahlinsa Pod koniec lat sześćdziesiątych XVII wieku w Paryżu transfuzja krwi cieląt i jagniąt do ludzkich żył dawała obietnicę odnowienia młodości i wigoru. Peter Sahlins bada kontrowersyjne eksperymenty Jeana Denisa, motywowane jego wiarą w moralną wyższość zwierzęcej krwi: substancji, która może pomóc odkupić upadły stan ludzkości. OPUBLIKOWANY 22 marca 2023 r Ilustracja przedstawiająca wczesną ksenotransfuzję z jagnięcia na człowieka, z książki Matthiasa Gottfrieda Purmanna Grosser und gantz neugewundener Lorbeer-Krantz, oder Wund Artzney. . . Zum andern Mahl vermehrt heraus gegeben (1705) — Źródło. Od wiosny 1667 roku opinią publiczną w Paryżu wstrząsnęła niezwykła afera z udomowionymi zwierzętami: pierwsze praktyczne eksperymenty polegające na transfuzji krwi zwierzęcej ludziom w celach terapeutycznych. Eksperymenty, które stały się znane jako „sprawa transfuzji”, były spowite rywalizującymi twierdzeniami o wysoce publiczną kontrowersję, w której konsensus i prawda, obok samych zwierząt, były pierwszymi ofiarami. „Nigdy nie było czegoś, co tak bardzo podzieliło opinię publiczną, jak obecnie jesteśmy świadkami transfuzji”, napisał paryski prawnik w Parlement, Louis de Basril, pod koniec sprawy, w lutym 1668 r. „To temat salonów, rozrywka na dworze, temat rozpraw filozoficznych; a lekarze mówią o tym bezustannie na wszystkich swoich konsultacjach”1 W centrum kontrowersji znajdował się młody lekarz z Montpellier i „najzdolniejszy filozof kartezjański” Jean Denis, niedawno zamieszkały w Paryżu, który eksperymentował z krwią zwierzęcą w celu leczenia chorób, zwłaszcza szaleństwa, i przedłużania życia. Wraz z utalentowanym chirurgiem Paulem Emmerezem Denis przetoczył niewielkie ilości krwi z tętnic szyjnych cieląt, jagniąt i koźląt do żył pięciu chorych pacjentów w okresie od czerwca 1667 do stycznia 1668. Dwóch zmarło, ale trzech zostało rzekomo wyleczonych i odmłodzonych .2 Eksperymenty podzieliły środowisko medyczne i zaangażowały paryską opinię publiczną żądną odkryć naukowych, zwłaszcza terapii medycznych, które leczą choroby i zachowują wieczną młodość.3 Afera transfuzyjna toczyła się w cieniu Kartezjusza. Jean Denis nie tylko kształcił się w Szkole Medycznej w Montpellier w 1667 r., zgodnie z programem otwierającym się na mechanistyczną fizjologię Kartezjusza, ale także przeprowadzał swoje eksperymenty pod patronatem Henri-Louis Habert de Montmor, którego prywatny salon naukowy lub „akademia ” był otwarty i głęboko sympatyzował z mechanizmem kartezjańskim w latach pięćdziesiątych XVII wieku. Kartezjusz rozwinął ideę automatyzmu zwierzęcego w swoim Discours de la méthode z 1637 r., który przeciwstawił „substancję myślącą” oraz „cielesne i mechaniczne” ciało, odmawiając w ten sposób zwierzętom rozumu, mowy i świadomości. Dusza zwierząt, która przetrwała jako „zmysłowa” w trójpodziałowym schemacie Arystotelesa i Galena (odżywcza, rozumna i racjonalna), odpadła. Podczas gdy Kartezjusz podziwiał nieskończenie złożone mechanizmy funkcji cielesnych zwierząt, wyrażał skrajny sceptycyzm co do życia wewnętrznego zwierząt i nieuchronnie zaprzeczał ich moralnemu wzorowi. David de Coninck, Paw, indyk i króliki w krajobrazie parku, ok. 1657-1705 — Źródło. Zwierzęcy automatyzm Kartezjusza wywołał drobne kontrowersje filozoficzne w latach czterdziestych XVII wieku, ale dopiero po 1668 r. szersza walka przeciwstawiła jego akolitom członkom salonów literackich w grzecznym towarzystwie Paryża. W kontekście politycznym idee Kartezjusza (w tym jego koncepcja bestii-maszyny) zostały zakazane na dworze, chociaż w praktyce wielu „kartezjan” pracowało dla króla, podczas gdy forma rozumowania kartezjańskiego, samozwańczy krytyk i sceptyk myślenia, przeniknęła do salonów paryskiej elity. W tym momencie, w 1668 r., debata na temat Kartezjusza — i ogólnie na temat zwierząt — znalazła odpowiedni wyraz w kontrowersjach wokół eksperymentów Jeana Denisa z transfuzją krwi. W niecały rok Afera Transfuzji wygenerowała dziesiątki broszur i raportów naukowych, trochę przeciętnej poezji i niezliczone listy wysłane w całej Europie. Jean Denis (oraz jego publicyści i „studenci”) publikowali listy epistolarne o swoich udanych eksperymentach i odpowiadali na jego wątpiących i krytyków. Partię antytransfuzjonistów utożsamiano z paryskim Wydziałem Lekarskim, z jego sklerotycznym nauczaniem opartym na Galenie i Hipokratesie, których myśl przedstawiała niewiele uzasadnień dla transfuzji, choćby dlatego, że wydział oficjalnie zaprzeczał dużemu krążeniu krwi. William Harvey ostatecznie zademonstrował krążenie w swojej opublikowanej pracy z 1628 r., Chociaż nie porzucił swojego Galena, którego Kartezjusz szybko wyeliminował w swojej mechanistycznej fizjologii. Ale dopiero po 1668 roku wydział paryski uznał krążenie krwi, co nie było sprzeczne z oporem lekarzy wobec fizjologii kartezjańskiej, jak również ich ciągłym naleganiem na terapię upuszczania krwi lub upuszczania krwi. XVII-wieczny kolorowy ryt przedstawiający upuszczanie krwi we Francji, Les Remedes à tous maux (lekarstwo na wszystkie bolączki) — Źródło. Jednak wydział paryski był podzielony: niektórzy jego członkowie wspierali Denisa, nawet jeśli większość sprzeciwiała się eksperymentom, niektórzy dość aktywnie. Według prawnika Parlement Louisa de Basrila, paryscy lekarze płacili „małemu uczniowi”, studentowi drugiego roku medycyny Guillaume’owi Lamy’emu oraz „szarlatanowi” i „wyrywaczowi zębów”, licencjonowanemu empirykowi Pierre-Martinowi de La Martinière’owi z królewskiej licencji. , aby obalić twierdzenia Denisa. Ich „sekretna intryga” i „tchórzliwy spisek” zaowocowały dziwnym sojuszem i zbieżnymi argumentami przeciwko używaniu krwi zwierzęcej, które sięgały od wyżyn Paryskiej Szkoły Medycznej i nowo powstałej Królewskiej Akademii Nauk do świata empiryków i aptekarzy który sprzedawał lekarstwa pod mostem Pont-Neuf.5 Afera transfuzji osiągnęła punkt kulminacyjny po śmierci byłego lokaja Madame de Sévigné Antoine Mauroy de Saint-Amant w lutym 1668 r., który cierpiał na jakąś formę demencji (być może spowodowanej przez syfilis), po trzeciej transfuzji dokonanej przez Denisa i Emmereza. Pierwsze dwie transfuzje krwią baranków, przeprowadzone tuż przed Bożym Narodzeniem 1667 r., według relacji Denisa przebiegły pomyślnie, a pacjent, ku wielkiej uldze gens de bien (zamożnych), „przyjął z oddaniem swoją Twórca podczas Jubileuszu”6. Jednak pod koniec stycznia szaleństwo Mauroya powróciło i wszystko poszło nie tak. Jego żona, z domu Périne Pesson, nieustannie naciskała na Denisa, by wykonał transfuzję, po czym szybko zakopała ciało męża, zanim mogła zostać przeprowadzona sekcja zwłok, i natychmiast złożyła pozew przed paryskimi sądami. Nastąpiła dramatyczna przyczyna célèbre, której moralnej głębi „sam Zola z trudem dorównuje” — pisał historyk Harcourt Brown7. W kwietniu 1668 r. sąd w Châtelet uniewinnił Jeana Denisa, ponieważ stwierdzono, że wdowa otruła męża arszenikiem (prawdopodobnie dostarczone przez La Martinière, przynajmniej według Basrila), a trzech bezimiennych lekarzy z Paryskiej Szkoły Medycznej było zamieszanych w przekupienie Pessona w celu wniesienia oskarżenia przeciwko Denisowi. W wyniku apelacji parlament paryski orzekł w 1670 r. — na jakiej podstawie nigdy się nie dowiemy — zakazać lekarzom i chirurgom „dokonywania transfuzji krwi pod groźbą kar cielesnych”, sankcji, która obowiązywała aż do czasów rewolucji francuskiej8. Grawerowanie frontyspisu do Tractatio med. Georga Abrahama Mercklina. curiosa, de ortu & occasu transfusionis sanguinis (1679), przedstawiający transfuzję ze zwierzęcia na człowieka (na górze) i człowieka na człowieka (na dole po lewej i prawej stronie) — Źródło. Afera transfuzyjna była dramatycznym punktem kulminacyjnym międzynarodowej rywalizacji o narodowe prymaty naukowe, istnym „wyścigiem krwi” między Anglią a Francją, zainicjowanym przez dwóch królów w momencie, gdy ponad politycznymi granicami budowano „społeczność naukową”. W następstwie publikacji przez Williama Harveya jego dowodu na duże krążenie krwi (1628) oraz mechanistycznego i materialistycznego zawłaszczenia przez René Descartesa wciąż tradycyjnej idei Harveya dotyczącej krwi (1637 i później), krew stała się przedmiotem rywalizacji o pierwszeństwo. Towarzystwo Królewskie w Londynie pilnie podjęło eksperymentalne badania krwi w 1665 r., kiedy Richard Lower, Robert Boyle i Thomas Coxe rozpoczęli gorączkową pracę „aby przenieść nieuszkodzoną krew zwierzęcia do drugiego za pomocą rurki”9. Dopiero w styczniu 1667 r. czy Ludwik XIV i jego główny minister, Jean-Baptiste Colbert, zwrócili uwagę nowo utworzonej Królewskiej Akademii Nauk, aby pod przewodnictwem lekarza Claude'a Perraulta przeprowadziła podobne eksperymenty z transfuzją, chociaż przy użyciu innych metod.10 Eksperymenty Perraulta z psami nie powiodło się, gdy wszystkie zwierzęta padły, i ostatecznie porzucił swoje wysiłki w marcu 1667 r., stając się nieprzejednanym, ale niepublikowanym wrogiem transfuzji krwi11. Tymczasem Jean Denis rozpoczął pracę i do czerwca 1667 r. pokonał Anglików do dziurkacz. (Pięć miesięcy później Edmund King z London Royal Society przetoczył „uspokajającą” krew baranka „przegrzanej” krwi szaleńca Arthura Cogi.12) 3 marca 1667 roku Denis i Emmerez po raz pierwszy ogłosili udaną transfuzję allogeniczną — wśród zwierząt tego samego gatunku — przy użyciu krwi dawcy „suki spaniela” biorcy „krótkowłosego psa, przypominającego lisa”. Następnie Denis i Emmerez powtórzyli eksperyment 8 marca, a wyniki natychmiast opublikowano (w formie listów) i przedrukowano w Journal des sçavans, który szybko przyjął sympatyczną postawę i aktywną rolę w nagłaśnianiu osiągnięć Denisa.13 Opierając się na sukcesie transfuzji tego samego gatunku (dwadzieścia zwierząt, głównie psów), na początku kwietnia Denis przeszedł do ksenotransfuzji między gatunkami zwierząt14. Denis dał krew czterech baranów dwudziestosześcioletniemu koniowi, „który odzyskał siły i apetytu”, donosi Journal des sçavans.15 Denis i jego apologeci, w tym jego własny młody „uczeń” Claude Gadroys, opublikowali same pozytywne wyniki: psy i inne zwierzęta zostały odmłodzone, odzyskały energię życiową. Pod koniec tej dziesiątki eksperymentów Denis oświadczył, że nie spowodował śmierci ani jednego zwierzęcia i że od czasu do czasu obserwowano „skutki wtórne”, w tym „czarny mocz” wśród biorców – co historycy medycyny rozumieją teraz jako klasyczny hemoglobiczny reakcja — minęła szybko, ponieważ stan zwierząt powszechnie się poprawiał, podczas gdy stan psów dawców i innych zwierząt był ledwie wspominany16. Ryciny przedstawiające transfuzję krwi i zastrzyk dożylny z Clysmatica Nova Johanna Sigismunda Elsholtza (1667) — Źródło. Szybko przechodząc od transfuzji tego samego gatunku do prób między różnymi gatunkami, Denis szybko przeszedł do ksenotransfuzji krwi zwierzęcej ludziom. 15 czerwca 1667 roku Denis i Emmerez dokonali pierwszej udokumentowanej ksenotransfuzji piętnastoletniego chłopca cierpiącego na przewlekłą gorączkę. Pod nadzorem paryskiego lekarza, pacjentowi w ciągu ostatnich dwóch miesięcy dwudziestokrotnie wykrwawiano „w celu złagodzenia nadmiernej gorączki” i znajdował się w stanie skrajnego letargu z utratą pamięci17. Według Denisa, po tym, jak jego pacjent otrzymał około ośmiu uncji krwi z tętnicy szyjnej baranka, poczuł „bardzo silne ciepło wzdłuż ramienia” (prawdopodobnie niekompatybilna reakcja na transfuzję), a następnie „zdumiewająco” wyzdrowiał. Z „jasnym i szczęśliwym obliczem” stał się wesoły i pogodny, a potem dobrze jadł i spał. Zachęceni wynikami Denis i Emmerez tydzień później przeprowadzili drugą operację, co prawda „bardziej z ciekawości niż z konieczności”, na krzepkim, zdrowym tragarzie w wieku czterdziestu pięciu lat, któremu zapłacono honorarium. Denis relacjonował swoją natychmiastową energiczną reakcję i pogodny charakter. Daleki od osłabienia przez transfuzję, tragarz szybko wstał i dokonał uboju, oskórowania i ubioru jagnięcia dawcy do spożycia, po czym wyszedł napić się do miejscowego pubu, a następnego dnia wrócił na ochotnika do dalszych prób. A te odnowione apetyty nie ograniczały się do jedzenia. Christian Huygens napisał do swojego brata: „Mówi się, że tej nocy dokonał cudownych czynów ze swoją żoną, ten ostatni szczegół, który rozpowszechnił się wśród pań, uczynił je przychylnymi nowej praktyce i można znaleźć tylko zbyt wiele osób, które chciałyby mieć swoich mężów przetoczono”18. Ale później tej jesieni trzecia próba transfuzji Denisa, dokonana na szwedzkim baronie Bondu, zakończyła się zgonem, chociaż nawet przeciwnik musiał przyznać, że jego gangrena, wykryta podczas sekcji zwłok, nigdy nie pozwoliłaby mu żyć.19 Dlaczego Jean Denis wierzył, że krew niektórych zwierząt może przywracać witalność, leczyć choroby, a nawet przedłużać życie? Być może wskazówkę można znaleźć w ciekawym szczególe biograficznym. Jak się okazuje, Jean Denis był synem Claude'a Denisa, królewskiego inżyniera fontann i początkującego poety. Denis père służył pod kierownictwem André Le Nôtre'a przy instalacji i konserwacji wersalskiej infrastruktury ogrodowej, składającej się z pomp i kanałów, zwłaszcza Królewskiej Menażerii i wodociągów fontann zwierzęcych w Królewskim Labiryncie20. (Interesował się także leczniczymi terapiami wodnymi , jak widać w opublikowaniu zamówionego traktatu, który wyjaśniał naukę stojącą za „cudowną” fontanną w Polsce. Była to siarka.21) Być może pokrewieństwo ojca i syna wpłynęło na hydrauliczny model ciała Jeana Denisa, podobnie jak René Descartes. Wiersz i ilustracja z Le Labyrinthe de Versailles (ok. 1675), księgi rycin rzeźb hydraulicznych w labiryncie Wersalu autorstwa Sébastiena Leclerca, oświetlonej przez Jacquesa Bailly'ego. Przedstawione fontanny i wodociągi zostały zaprojektowane przez zespół rzeźbiarzy i inżynierów, w skład którego wchodził Claude Denis. - Źródło. Claude Denis, zawodowy inżynier fontann, był z zamiłowania kompozytorem niewyróżniającego się i niepublikowanego „bohaterskiego wiersza” o ogrodach Wersalu, w którym poetycko przedstawił Królewską Menażerię jako kolekcję spokojnych, pełnych wdzięku i pięknych ptaków prezentowanych majestatycznie w słońcu -oświetlone dziedzińce rozchodzące się promieniście od ośmiobocznego pawilonu. Wersalska menażeria była dla Claude'a Denisa wzorem uprzejmości, wdzięku i harmonii (nawet jeśli w prawdziwym życiu było to miejsce hałaśliwych walk) i wydaje się, że podzielał on ze swoim synem pewną wrażliwość na zwierzęta. Dla młodszego Denisa to nie egzotyczne i domowe ptaki z menażerii, ale znajome jadalne czworonogi - cielęta i jagnięta, a czasami koźlęta - mogły podnieść ludzi, zarówno fizjologicznie, jak i moralnie. Denis był przekonany, że krew tych zwierząt jest w rzeczywistości fizjologicznie lepsza od krwi ludzkiej, ponieważ jest mniej nieuporządkowana moralnie, co rozwinął w opublikowanym liście na temat pierwszego eksperymentu z ksenotransfuzją: Łatwo osądzić, że krew zwierząt musi być mniej nieczysta niż ludzka, bo rozpusta i obłąkanie w piciu i jedzeniu nie są tak powszechne jak u nas. Smutki, zmartwienia, ataki, melancholia, niepokój i ogólnie wszystkie namiętności, które są tak wieloma przyczynami niespokojnego życia człowieka, niszczą substancję jego krwi; zamiast tego życie zwierząt jest znacznie lepiej uregulowane i mniej narażone na te nieszczęścia, straszne konsekwencje grzechów naszego pierwszego ojca . Doświadczenie pokazuje, kontynuował, że rzadko spotyka się „złą krew” u zwierząt, podczas gdy ludzka krew jest nieuchronnie zepsuta, co, jak powtarzał, jest wynikiem upadku człowieka22. Tekst mógł zostać napisany przez Montaigne'a w zły dzień . Jean Denis był „nowoczesnym” w swojej niekwestionowanej wierze w krążenie krwi i fizjologię kartezjańską, choć słabo rozwiniętą. Był mechanistą, który co do joty podążał za Kartezjuszem w jego fizyce i astronomii, jak w jego opisie wielkiej komety z 1665 roku, ułożonym z J. D. P. Monnierem23. Również w swoim pragnieniu przedłużenia życia Denis był niezachwianym kartezjaninem. Ale myślenie Denisa i jego eksperymenty na zwierzętach były bezpośrednio sprzeczne z metafizycznym dualizmem Kartezjusza i filozofią rozumienia zwierząt jako mechanizmów zegarowych, maszyn lub fontann. Dla Denisa to moralna i fizjologiczna wyższość krwi zwierzęcej sprawiła, że transfuzja była pozytywną interwencją. Co więcej, częściowo po to, aby retorycznie usprawiedliwić swoje eksperymenty, konsekwentnie odwoływał się nie tylko do teologicznego upodlenia człowieka, ale także do moralnej czystości, w tradycji chrześcijańskiej, niektórych zwierząt – zwłaszcza jagniąt, z domyślnym odniesieniem do „baranka Bożego” oraz do logiki Eucharystii jako źródła życia wiecznego. Wszystko to nie mogło być bardziej antykartezjańskie, zarówno w jego rozumieniu zwierząt i ich namiętności, jak i w ukrytym chrześcijańskim ujęciu ksenotransfuzji. Chrześcijańska rama nieprzypadkowo została podjęta przez pierwszego, anonimowego ilustratora afery, który w czerwcu 1667 r. opublikował kopię listu Denisa opisującego pierwszą ksenotransfuzję, ponownie opublikowaną w Amsterdamie w 1671 r.24 Ilustracja wprowadza w błąd na wielu różnych frontach, w tym fakt, że była to krew psa, która została przetoczona, ale wydaje się znacząco naznaczona niemal Chrystusowym wyglądem biorcy, prawdziwego bohatera tego obrazu, którego sługą (po prawej) jest postać podobna do apostoła Jeana Denisa. Ilustracja z Armamentarium chirurgicum Johannesa Scultetusa (1693) przedstawiająca Jeana Denisa wykonującego ksenotransfuzję z psa na człowieka. Obraz został pierwotnie opublikowany przez anonimowego ilustratora w 1667 r. — źródło. Fragment Adoracji Mistycznego Baranka z Ołtarza Gandawskiego autorstwa Jana van Eycka i Huberta van Eycka, 1432 — źródło. Własna moralizacja Denisa na temat zwierzęcej krwi wyraźnie nawiązywała do renesansowego humanizmu i teriofilnej tradycji „Szczęśliwej Bestii”, która kształtowała zbiór myśli filozoficznych, literackich i naukowych w XVI i XVII wieku i podtrzymywała moralną wyższość zwierząt nad poniżający stan człowieka. W połowie XVII wieku teriofilia stała się powszechnie akceptowaną doktryną wśród klas wykształconych, od libertynów-erudytów, przez filozofów przyrody, po teologów. Zwierzęta były postrzegane nie tylko jako związane z ludźmi pokrewieństwem i bliskością, ale także jako wzorce moralne, mniej podatne na destrukcyjne namiętności, które naznaczyły upadły stan człowieka. René Descartes i bardziej ogólnie klasyczny naturalizm rzuciły wyzwanie temu renesansowemu humanizmowi i wszystkim jego teriofilnym przejawom. Dla Kartezjusza i kartezjanów ciała zwierząt można było uważać za nieskończenie złożone maszyny, rozbudowane mechanizmy cielesne pozbawione świadomości, ale podlegające prawom fizyki i matematyki i bez duszy, języka czy świadomości, z trudem nadające się jako przykłady cnót ludzkich . Jean Denis miał znacznie większe wątpliwości co do transfuzji krwi między ludźmi, i to nie tylko z powodu swojego przekonania o wyższości krwi zwierzęcej. Chodziło mu raczej o uniknięcie niepotrzebnego „okrucieństwa”. Kwestia okrucieństwa pojawia się w debacie z zaskakującą częstotliwością – ale tylko w odniesieniu do eksperymentów na psach, a nie na zwierzętach, które w przeciwnym razie mogłyby służyć jako pokarm. Lekarz-poeta Claude-Denis Dufour de La Crespelière popierał transfuzje, nawet jeśli w wierszu satyrycznie skarżył się na „okrutnych ludzi”, którzy użyli psa poety w eksperymencie z transfuzją iz pewnością nie trafiliby do „Psiego nieba”. 25 Powody, dla których Jean Denis nie używał ludzkiej krwi w sposób niezamierzony, ujawniły koszty życia zwierząt, jakie przyniosły jego eksperymenty. Bo chociaż twierdził, że wszystkie psy-biorcy i inne zwierzęta, które otrzymały świeżą krew, kwitły, nie ujawnił w swoich obszernych relacjach, że „udoskonalona” przez niego technika pobierania krwi z tętnicy udowej prowadziła najczęściej do ciężkich krwotok prowadzący do śmierci zwierzęcia dawcy. Dowodem jest jego własne twierdzenie, że wyleczyć człowieka oddaniem krwi kosztem ludzkiego dawcy byłoby „wysoce barbarzyńską operacją przedłużania życia jednych i skracania życia innych”. Oświadczenie ujawnia co najmniej wysokie ryzyko śmierci dawców, w tym zwierząt26. Krew zwierzęca mogła być czystsza, mniej skażona wadami ludzkiej słabości, a zatem przetaczana w małych ilościach z pożytkiem, ale zwierzęta, z których ostatecznie byli bardziej zbędni niż ludzie. Historycy medycyny od dawna interesują się wkładem Denisa w historię transfuzji krwi, powszechnie potępianej jako porażka zrodzona z ignorancji. W ciągu XIX wieku eksperymenty z ratującymi życie transfuzjami krwi doprowadziły fizjologów do udowodnienia niezgodności krwi heterologicznej, co zaowocowało skupieniem się wyłącznie na allogenicznej transfuzji krwi między ludźmi, zwłaszcza po zidentyfikowaniu grup krwi ludzkiej w 1901 roku. praca hematologiczna w „badaniach nad transfuzją” ponownie otworzyła kwestię ksenotransfuzji w dążeniu do czystej, nieograniczonej i przystępnej cenowo terapeutycznej krwi od zwierząt (na przykład przy użyciu krwinek czerwonych świni), pomimo wielkich wyzwań związanych z reakcjami organizmu na antygen. w rezultacie, medyczne relacje z wczesnych eksperymentów z ksenotransfuzją ewoluowały od zwykłych winiet w historii medycyny do trwałych analiz dotyczących wyzwań związanych z transfuzją, aw szczególności z ksenotransfuzją.29 Trzysta pięćdziesiąt lat po pierwszych transfuzjach krwi ze zwierząt na ludzi w Paryżu sprawa transfuzji jest ważniejsza niż kiedykolwiek. Esej został zaadaptowany i zaczerpnięty z 1668: The Year of the Animal in France (Brooklyn: Zone Books, 2017). © 2017 Peter Sahlins. Wszelkie prawa zastrzeżone.
: Data Publikacji.: 14-03-25
© Web Powered by Open Classifieds 2009 - 2025