Nadmi
- Kraj:Polska
- : Język.:deutsch
- : Utworzony.: 06-10-15
- : Ostatnie Logowanie.: 27-09-25
: Opis.: Kiedy sztuczna inteligencja naśladuje i zastępuje ludzi, zagraża samej wartości istot ludzkich. Nie chodzi tylko o rynek pracy. Wątpliwości dotyczą samej istoty tego, co czyni nas ludźmi. © Lia Koltyrina / Shutterstock "Czy chciałbyś, aby ludzkość przetrwała?" Pytanie to zawisło w powietrzu. Peter Thiel, założyciel PayPal, jeden z najbardziej wpływowych ludzi w Dolinie Krzemowej i zwolennik Donalda Trumpa, nie mógł od razu się zgodzić. "Od dłuższego czasu się wahasz", zachęcił go David Ross, redaktor The New York Times. "Czy gatunek ludzki powinien przetrwać?" "O tak" - odpowiedział w końcu Thiel. Jednak wraz z kolejnym oddechem zaczął rozwijać ideę transhumanizmu, przekraczania ludzkich granic dzięki nauce i nowym technologiom. "Ideałem jest radykalna transformacja, w której naturalne ciało zmienia się w ciało nieśmiertelne". Krótko mówiąc, celem nie jest przetrwanie ludzkości. Prawdziwym celem Petera Thiela jest stworzenie nadczłowieka. Te surrealistyczne — i przerażające — słowa jednej z najważniejszych postaci w dzisiejszych Stanach Zjednoczonych to tylko mały wgląd w świat (niektórych) kluczowych graczy w branży technologii cyfrowych. Publicysta Arpád Soltész napisał w swoim newsletterze: "Grupa technologicznych miliarderów z mózgami usmażonymi przez nadmierną konsumpcję drugorzędnego science fiction, gier komputerowych i niezbyt legalnych substancji psychotropowych uległa mesjanistycznemu kompleksowi i autentycznie, z głębokim przekonaniem o niemal religijnym charakterze, uwierzyła, że ich historycznym zadaniem było ocalenie rasy ludzkiej, a raczej tej jej części, która byłaby tego godna, nawet za cenę całkowitego unicestwienia jakiejś części ludzkości." (...) Kluczowym elementem, którego brakuje do osiągnięcia tego celu, jest AGI - ogólna sztuczna inteligencja, która może zastąpić człowieka we wszystkich czynnościach. We wszystkim. Jeśli słyszałeś o tym i martwisz się o swoją pracę, to nie patrzysz we właściwym kierunku. (...)" "Z punktu widzenia prawdziwego władcy, który kontrolował AGI (jeśli w ogóle mógł ją kontrolować), ludzkość byłaby ośmiomiliardową pasożytniczą biomasą, która na próżno wysysa cenne zasoby swojej planety". (...) "Musimy tylko dotrzeć do punktu, w którym około 7,9 miliarda ludzi nie jest". Soltész jest znany z tego, że lubi używać ostrzejszego języka i patrzeć na wydarzenia na świecie raczej przez ciemne niż różowe okulary. (W rzeczywistości na swoim profilu opisuje siebie jednocześnie jako alarmistę i apokaliptyka). Pozostawiam więc do waszej oceny, na ile poważnie traktować jego ostrzeżenia o ludobójczych planach technologicznych feudałów z Kalifornii. Kopie kompromitujące oryginał Niewątpliwie interesujące jest jednak to, jak wraz z nowymi odkryciami naukowymi i osiągnięciami w dziedzinie technologii (obecnie zwłaszcza z szybkim rozwojem sztucznej inteligencji), kwestia, którą my w kulturze zachodniej, przysięgając - przynajmniej w teorii - ideałom humanizmu, uważaliśmy za rozwiązaną, zostaje ponownie otwarta. Ile wart jest człowiek? Czy dziś wystarczy być zwykłym, "nieulepszonym" człowiekiem? Czy człowiek jest czymś wyjątkowym, czymś, co zasługuje na szczególną ochronę? Dlaczego te pytania w ogóle się pojawiają? Technologia ma jedną nieprzyjemną cechę. Kiedy zaczyna coś imitować lub zastępować, czyni to również mniej wartościowym. Dobrym przykładem jest dezinformacja. Kiedy fałszywe wiadomości zaczęły naśladować prawdziwe informacje, przestrzeń informacyjna została przytłoczona wieloma fałszywymi artykułami, zdjęciami lub filmami, które należy cierpliwie obalać. To jak pielenie ogródka. Nie jest to jednak jedyna, a być może nawet nie najważniejsza konsekwencja rozprzestrzeniania się fake newsów. Samo istnienie dezinformacji osłabia siłę prawdziwych wiadomości. Publikujesz zdjęcie zbombardowanego szpitala na Ukrainie, a ludzie piszą pod nim "fotomontaż" lub "to jest wyraźnie sfałszowane przez sztuczną inteligencję". Gdyby nie było sposobu na tworzenie fałszywych wiadomości, znacznie mniej osób wątpiłoby w twoje zdjęcie. Kiedy kłamstwo może imitować prawdę, prawda zostaje osłabiona. Jej wartość jest zagrożona. Podobnie, na ulicznym targu trudno jest sprzedawać markowe ubrania po ich prawdziwej cenie. Kupujący, widząc setki bluz i T-shirtów "Abibas" lub "Pumma" na innych straganach, logicznie zakładają, że sprzedajesz również podróbki. Człowiek kontra zwierzę, człowiek kontra sztuczna inteligencja Podobnie, gdy sztuczna inteligencja naśladuje i zastępuje ludzi, zagraża samej wartości istot ludzkich. Nie chodzi tylko o rynek pracy. Wątpliwości dotyczą samej istoty tego, co czyni nas ludźmi. I bardzo ważne jest, abyśmy potrafili wiarygodnie obalić tę wątpliwość. Jeśli bowiem nie potrafimy obronić wartości człowieka, łatwo może dojść do pogardy dla życia konkretnych osób. A ludobójczy scenariusz nakreślony przez Soltésza we wspomnianym wyżej cytacie stanie się bliższy. W przeszłości musieliśmy definiować naszą wyjątkowość głównie w odniesieniu do zwierząt. Argumentowaliśmy, że człowiek jest wyjątkowy, ponieważ jest lepszy od zwierzęcia. Nic więc dziwnego, że człowieczeństwo kojarzyło nam się głównie z racjonalnością, cechą, którą jako jedyni (w tak ogromnym stopniu) posiadamy w królestwie zwierząt. Warto dodać, że postrzeganie człowieka jako istoty racjonalnej wyrządziło wiele szkód. Nawet dzisiaj jest wielu ludzi, którzy postrzegają emocje jako coś gorszego, zwierzęcego. I jest o wiele więcej osób, które podczas sesji z psychologiem uczą się powoli i raczej z opóźnieniem dostrzegać, co tak naprawdę czują. Jednak w XXI wieku atak na istotę człowieczeństwa przychodzi z innego kierunku. Musimy uzasadnić, że jesteśmy bardziej wartościowi niż sztuczna inteligencja. I tutaj poleganie na racjonalności nam nie pomoże; w końcu jasne jest, że sztuczna inteligencja może przewyższyć ludzki mózg w wielu zadaniach. Nie pomaga nam również przeklinanie zdolności, których sztuczna inteligencja nie może (jeszcze) zastąpić. Jeśli powiemy, że ludzie są o wiele bardziej kreatywni lub bardziej zdolni do poruszania się po świecie fizycznym niż obecna sztuczna inteligencja, co stanie się za kilka lat, kiedy sztuczna inteligencja (być może) okaże się równa w tych cechach? Czy staniemy się bezwartościowi? Petra Hůlová napisała Poranną Obserwację dla Respekt na ten właśnie temat: "Sztuczna inteligencja ujawniła to: otwiera drogę do poczucia własnej wartości, które nie jest oparte na wydajności, ponieważ nie może być oparte na wydajności, nie ma sensu konkurować z AI. Nie oznacza to końca kapitalizmu, ale szansę na coś w rodzaju końca kapitalizmu w nas. Nie wiem, czy można to nazwać powodem do optymizmu, ale być może otwiera to coś w rodzaju znaczącej perspektywy, w przeciwieństwie do trzymania się kurczącej się liczby działań, które, miejmy nadzieję, nie zostaną zastąpione przez jakiś czas". To, co cenne w człowieku Istoty ludzkie są bezwartościowe, ponieważ są użyteczne. Nie są wartościowe, ponieważ są wygodnym środkiem do innego celu. Mają wartość same w sobie. Ale na czym mamy oprzeć tę wartość istot ludzkich? Muszę przyznać, że trochę zazdroszczę chrześcijanom, którzy od wieków mają "gotową" odpowiedź na to pytanie. Człowiek jest stworzony na obraz Boga. Jeśli Bóg jest tego wart, to i człowiek jest tego wart. Ateiści mają trudniej. Istnieją różne możliwe odpowiedzi, ale żadna z nich nie jest prawdopodobnie ostateczna. Możemy polegać na świadomości, której, jak sądzę, SI nie może tak po prostu uzyskać. Mówiąc dokładniej, możemy skupić się na fakcie, że tym, co odróżnia ludzi (i inne żywe stworzenia) od maszyn, jest zdolność do cierpienia. A dobra istota ludzka nie chce zadawać cierpienia innym istotom. Inną opcją jest argumentowanie pokrewieństwa. My, ludzie, jesteśmy ze sobą spokrewnieni, mamy wspólnych przodków. Ta więź pokrewieństwa jest czymś, czego sztuczna inteligencja nigdy nie będzie miała z nami wspólnego. Może więc nadszedł czas na budowanie więzi rodzinnych! Inni ludzie są dla mnie cenni, ponieważ są moimi bliźnimi. I w inny sposób. Nie musimy twierdzić, że człowiek jest obrazem Boga. Ale nadal możemy twierdzić, że ludzie mają w sobie rodzaj nieredukowalnej głębi i tajemnicy, której nie można odtworzyć za pomocą programu komputerowego. Zaskakują nas swoją zdolnością do miłości, współczucia, odwagi, kreatywności czy wewnętrznej wolności. Dusza drugiego człowieka jest często miejscem, w którym możemy zasmakować najpiękniejszych i najbardziej wartościowych rzeczy, jakich można doświadczyć na świecie. Presja na ulepszanie "ludzi w ich surowym, naturalnym stanie" (czy to poprzez chipy, czy koktajle chemiczne) będzie rosła. Nie jest to zresztą nic nowego. Już w nazistowskich Niemczech chciano stworzyć nadludzi. Dlatego dobrze jest nie zapominać, że wysiłki zmierzające do ulepszenia człowieka idą w parze z ideą "ludzkich odpadów", które można usunąć jako "przeszkodę dla postępu". Ludzie są wystarczająco dobrzy tacy, jacy są. A ci, którzy czują się jak bogowie i pragną stworzyć nową klasę nadludzi, nie mogą otrzymać zbyt dużej części władzy. Autor jest pisarzem i wykładowcą krytycznego myślenia. 20250829 AD. ( uwaga: Najważniejsze jest, że zawsze na zdjęciach nadludzi widać sznurki kontroli tegoż nadczłowieka, wiec jest podczłowiekiem, a w każdym razie obiektem a nie subiektem.)
: Data Publikacji.: 29-08-25
: Opis.: 20250820 AD. 105 lat temu Polacy uratowali Europę przed bolszewizmem. - To dzień chwały żołnierzy polskich i nieprawdopodobnego zwycięstwa. Było to zwycięstwo nie tylko dla Polski. Wtedy uratowana została cała Europa. Warto zdać sobie sprawę, że Bitwa Warszawska jest największym polskim osiągnięciem w naszej historii. Rocznica Bitwy Warszawskiej Bitwa Warszawska rozegrała się na przedpolach stolicy 13-15 sierpnia 1920 r. Była to decydująca batalia wojny polsko-bolszewickiej, która zadecydowała o niepodległości Polski i uratowała Europę przed bolszewizmem. W 1923 r. dzień 15 sierpnia został ustanowiony Świętem Wojska Polskiego. Po 1947 r. święto obchodzono w maju, a później 12 października, w rocznicę bitwy pod Lenino, aby upamiętnić udział w walkach dywizji im. Tadeusza Kościuszki. Od 1992 r. Świętem Wojska Polskiego ponownie stał się 15 sierpnia. ... „Przez trupa białej Polski do światowej rewolucji!” – wołał dowódca Frontu Zachodniego, Michaił Tuchaczewski zagrzewając do walki swoich żołnierzy, którzy parli w stronę polskiej stolicy. Polska dokonała czynu nieprawdopodobnego, który trudno porównać z jakimkolwiek innym momentem nie tylko w naszych dziejach, ale i dziejach Europy i świata. Polacy, mimo, że przez ponad wiek nie posiadali własnego państwa, a niepodległość odzyskali zaledwie dwa lata wcześniej, stanęli do walki, która na pozór mogła wydawać się beznadziejna. Polska jednak nie poddała się i stawiła czoła bolszewickiej armii. Nasze zwycięstwo w Bitwie Warszawskiej przekreśliło marzenia komunistycznej Rosji o siłowym podbiciu Europy. Włodzimierz Lenin kreślił w swej głowie plany podboju całego kontynentu, a rewolucję komunistyczną oczami wyobraźni widział od Moskwy po Lizbonę. Polska udaremniła te plany. Bitwa Warszawska to jedna z najważniejszych bitew w dziejach świata. Gdyby Polacy ją wówczas przegrali, losy naszej Ojczyzny, ale i całej Europy potoczyłyby się zupełnie inaczej. Śmiałe plany Lenina W komunistycznej historiografii wojna polsko-bolszewicka i Bitwa Warszawska przedstawiana jest jako wynik „awanturniczej polityki Piłsudskiego”, która uderzyła w „pokojowo nastawione do Polski i świata młode państwo radzieckie”. Plan bolszewików zakładał, że w całej Europie wybuchną, podobne do rosyjskiej, rewolucje komunistyczne, co, de facto, prowadziłoby do zniszczenia cywilizacji łacińskiej. W marcu 1919 roku na kongresie III Międzynarodówki Lew Trocki mówił, że „po rozgromieniu kontrrewolucji w Rosji nastąpi pochód na kraje kapitalistyczne Europy”. Wtórował mu Lenin, zapowiadając, że „wszyscy zobaczą jak powstaje Ogólnoświatowa Federacyjna Republika Rad”. Te plany nie były – jak mogłoby się nam w Polsce wydawać, oderwane od rzeczywistości, gdyż w całej Europie Zachodniej od lat powstawały partie i bojówki komunistyczne. Takie organizacje istniały m.in. w Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Włoszech. Z punktu widzenia Moskwy, na drodze do ogólnoeuropejskiej dominacji komunizmu stała jedynie Polska. „Wojska czerwonego sztandaru gotowe są walczyć aż do śmierci z wojskami białego orła. Musimy pomścić zbezczeszczony Kijów, musimy utopić zbrodniczy rząd Piłsudskiego w krwi zmiażdżonej armii polskiej. Na zachodzie ważą się losy wszechświatowej rewolucji, droga do światowego pożaru wiedzie przez trupa Polski. Naprzód Towarzysze! Na Wilno, Mińsk, Warszawę – marsz!” – mówił Michaił Tuchaczewski. Ponadto Rosja bolszewicka prowadziła silną akcję propagandową w całej Europie. Lansowano hasła „Ręce precz od Rosji sowieckiej”, co od początku miało ukazać Polskę jako agresora, a bolszewików jako niewinne ofiary polityki Warszawy. W stan mobilizacji postawiono wszystkie związki zawodowe, partie i organizacje komunistyczne, lewicowe oraz marksistowskie w całej Europie. Rzesze dziennikarzy pracujących w zachodniej prasie i radiu było opłacanych przez bolszewików. Przeciwko Polakom rozpętano kampanię oszczerstw, która miała na celu zdyskredytować ich działania i podważyć w ogóle prawa Polski do istnienia. Kolejarze w Niemczech i Czechosłowacji rozpoczęli blokadę torów, co uniemożliwiło dostawy sprzętu wojskowego do Polski, np. z Francji i utrudniło dostawy z Węgier. Miliony ludzi w Europie Zachodniej czekało na porażkę Polski w Bitwie Warszawskiej i całej wojnie polsko-bolszewickiej, a później na zwycięski marsz Armii Czerwonej na Zachód. W Polsce zdawano sobie sprawę, jakie zagrożenie stanowi bolszewicka Rosja. Aż nadto dobrze Polacy wiedzieli, czym są rusyfikacja, wywózki na Daleki Wschód i ekspansywna polityka Rosji. Te wszystkie „cechy” państwa carów podlane komunistyczną propagandą stanowiły tym bardziej śmiertelne niebezpieczeństwo dla Polski. Przed bitwą ponad sto tysięcy ludzi zgłosiło się do Armii Ochotniczej, na czele której stał generał Józef Haller. Kazimierz Wierzyński w „Pamiętnikach poety” pisał: „Nowy pobór zbliżył liczebność armii do miliona. Był to czas grozy idącej od strony frontu i czas nieopisanego zrywu od strony wnętrza państwa. Kto przeżył ten okres, nigdy go nie zapomni”. Rząd węgierski, jako jeden z nielicznych rządów, rozumiał zagrożenie, dlatego postanowił wspomóc Polskę. W fabryce na wyspie Caspel ruszyła produkcja amunicji, która była odpowiednia dla broni austriackiej i niemieckiej, którą dysponowała duża cześć Wojska Polskiego. Premier Węgier, Pál Teleki zdecydował ponadto, że wszystkie zapasy i cała produkcja będzie wysyłana do Polski. Czechosłowacja wprowadziła blokadę na transport pomiędzy Węgrami a Polską, zatem wszystkie dostawy odbywały się okrężną drogą przez Rumunię. Dzięki węgierskiej pomocy, do Warszawy na kilka dni przed Bitwą Warszawską dotarło 35 milionów nabojów karabinowych i 30 tysięcy karabinów Mauser. 22 lipca 1920 roku węgierski premier wezwał Europę do wsparcia Polski, ale jego odezwa nie spotkała się z zainteresowaniem. Sam Teleki zaproponował jednak Polsce wsparcie wojskowe, lecz transport żołnierzy nie powiódł się, gdyż zgody na to nie wyraziła Entanta. Ostatecznie, w wojnie z bolszewikami (lecz nie w samej Bitwie Warszawskiej) wziął udział tylko niewielki oddział węgierskich ochotników. Bitwa Warszawska Walki pod Radzyminem w czasie Bitwy Warszawskiej © Wikimedia Commons Natarcie na ziemie Polski bolszewicy prowadzili w dwóch kierunkach. Front Zachodni, którym dowodził Michaił Tuchaczewski, szedł w kierunku na zachód w stronę Warszawy, a jego zamiarem było dotarcie do Niemiec. Drugi front, Południowo-Zachodni, pod dowództwem Aleksandra Jegorowa szedł w kierunku Lwowa i Galicji Wschodniej, a jego celem było przebycie Karpat i dalszy marsz na południowy-zachód Europy, aż do Włoch. Twierdził tak Józef Stalin, który w trakcie tamtej kampanii był zastępcą Jegorowa. „Zinowiew, Bucharin i także ja uważam, że należy w tej chwili pobudzić rewolucję we Włoszech. Uważam osobiście, że należy w tym celu zsowietyzować Węgry, a być może także Czechosłowację i Rumunię” – pisał Stalin w depeszy do Lenina 23 lipca 1920 roku. Lenin doskonale wiedział, że na drodze do realizacji tego ambitnego planu stoi właśnie Polska. „Z politycznego punktu widzenia jest arcyważne, aby dobić Polskę” – mówił. Nie przewidział jednak, co stanie się na przedpolu Warszawy, w trakcie starcia określanego jako Cud nad Wisłą. Bitwa Warszawska zaskoczyła bolszewików. Choć początkowo to Rosja miała przewagę, słynne kontruderzenie znad Wieprza zmieniło losy bitwy. Do dziś trwają spory, czy autorem manewru był Szef Sztabu Generalnego, generał Tadeusz Rozwadowski, czy Naczelny Wódz, Józef Piłsudski (wydaje się, że manewr był pomysłem Rozwadowskiego, który Piłsudski zaaprobował i poprowadził). Niemniej, to właśnie to uderzenie odepchnęło bolszewików od Warszawy i sprawiło, że wojska Tuchaczewskiego zaczęły się w panice wycofywać. Bitwa Warszawska była pogromem dla Rosjan. Zginęło 25 tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej, a 66 tysięcy dostało się do niewoli jako jeńcy (Polska straciła 4,5 tys. żołnierzy). Około 50 tysięcy Rosjan uciekło do Prus Wschodnich, gdyż Polacy odcięli im drogę powrotu. Pomimo dalszych prób, bolszewikom nie udało się przejść przez Polskę. W październiku 1920 roku ponieśli kolejną klęskę w bitwie nad Niemnem. 18 października 1920 roku podpisano rozejm. Bitwa Warszawska miała kolosalne znaczenie dla przyszłości całej Europy. Doceniono ją dopiero po jej zakończeniu. Ówczesny ambasador brytyjski w Polsce, lord Edgar Vincent D’Abernon nazwał Bitwę Warszawską „osiemnastą decydującą bitwą w dziejach świata” (w kolejności chronologicznej). „Współczesna historia cywilizacji zna mało wydarzeń posiadających znaczenie większe od bitwy pod Warszawą w roku 1920. Nie zna zaś ani jednego, które by było mniej docenione. Gdyby bitwa pod Warszawą zakończyła się zwycięstwem bolszewików, nastąpiłby punkt zwrotny w dziejach Europy, nie ulega bowiem wątpliwości, iż z upadkiem Warszawy środkowa Europa stanęłaby otworem dla propagandy komunistycznej i dla sowieckiej inwazji (...). Zadaniem pisarzy politycznych jest wytłumaczenie europejskiej opinii publicznej, że w roku 1920 Europę zbawiła Polska” – pisał D’Abernon. Dla bolszewików przegrana Bitwa Warszawska była potężnym ciosem. Porażka obróciła w gruzy wszystkie plany, jakie Lenin miał wobec Europy Zachodniej, jednak nie tracił on nadziei, że kiedyś pokona Polskę. Niepocieszeni byli także liczni komuniści działający w całej Europie, którzy już wywieszali czerwone sztandary na powitanie bolszewickiej armii. „Polskę opanujemy i tak, gdy nadejdzie pora. Przeciwko Polsce możemy zawsze zjednoczyć cały naród rosyjski i nawet sprzymierzyć się z Niemcami (…). – pisał Lenin – Oni pragną rewanżu, a my rewolucji. Chwilowo interesy nasze są wspólne. Polska wojna była najważniejszym punktem zwrotnym nie tylko w polityce Rosji Sowieckiej, ale także w polityce światowej (…). Wszystko tam, w Europie, było do wzięcia. Lecz Piłsudski i jego Polacy spowodowali gigantyczną, niesłychaną klęskę sprawy światowej rewolucji”.
: Data Publikacji.: 20-09-25
: Opis.: Choroby atakują. Chikungunya, gorączka Zachodniego Nilu i denga. Jeden wspólny mianownik Autor: Przemysław Średziński 20250820 AD. Wirus Zachodniego Nilu we Włoszech, chikungunya w Chinach, denga we Francji. Tego lata choroby przenoszone przez komary dają się we znaki. Choroby przenoszone przez komary Kraje europejskie, zwłaszcza na południu, zmagają się tego lata z licznymi ogniskami chorób przenoszonych przez komary. Z kolei w Chinach obserwuje się alarmujący wzrost liczby zachorowań na gorączkę chikungunya - zwłaszcza w prowincji Guangdong. Niedawno lokalne władze informowały o ponad 7 tysięcy przypadków zakażeń. Większość wystąpiła w mieście Foshan w ciągu ostatnich tygodni. Zmiany klimatu Politico podkreśla, że chociaż choroby te nie są nowe, ich obecność w Europie się nasila, ponieważ zmiany klimatu sprawiają, że warunki środowiskowe stają się bardziej sprzyjające dla niektórych gatunków komarów. Wirus Zachodniego Nilu jest endemiczny dla Europy, co oznacza, że występuje na całym kontynencie przez cały rok. Jak czytamy, jest przenoszony przez komara domowego Culex pipiens (pochodzącego z Europy), który przenosi go z zakażonych ptaków na ludzi i niektóre zwierzęta. "U 80 proc. ludzi choroba przebiega bezobjawowo, ale może prowadzić do gorączki, a w ciężkich przypadkach do chorób neurologicznych i być śmiertelna" - pisze Politico. Gorączka Zachodniego Nilu także w Polsce Do tej pory w 2025 roku pięć krajów w Europie zgłosiło przypadki wirusa Zachodniego Nilu u ludzi: Bułgaria, Francja, Grecja, Włochy i Rumunia. W ciągu ostatnich kilku tygodni szczególnie wzrosła liczba zachorowań we Włoszech - do 5 sierpnia potwierdzono 145 przypadków, w tym 12 zgonów. Chociaż wirus jest obecny w Europie od lat 60. XX wieku, w ostatnich latach odnotowano wzrost liczby zgłaszanych przypadków. "Zbiegło się to z rozprzestrzenianiem się wirusa na północ - z dominującego w południowej Europie wirusa, który obecnie pojawia się w Niemczech, Polsce, Wielkiej Brytanii, a nawet w niektórych krajach bałtyckich" - podkreśla Politico. - Liczba zachorowań będzie wzrastać w kolejnych krajach północnych - mówi Tamas Bakonyi z Europejskiego Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC). Wirus Chikungunya w Chinach. Kilka tysięcy ludzi zakażonych. 'Jak podczas COVID-19' Denga i chikungunya w Europie Denga i chikungunya nie są endemiczne dla Europy, ponieważ obecnie pojawiają się tylko latem. Wirusy te są przenoszone przez zakażone Aedes albopictus, czyli azjatyckie komary tygrysie, gatunek inwazyjny w Europie. Denga może powodować objawy grypopodobne, takie jak gorączka, ból głowy, nudności oraz bóle stawów i mięśni. W ciężkich przypadkach może powodować krwawienie z dziąseł, ból brzucha, a nawet śmierć. Ryzyko wystąpienia ciężkiej postaci dengi, w tym krwotocznej, jest wyższe u osób zakażonych więcej niż raz. Objawy chikungunya są podobne do dengi i obejmują wysoką gorączkę, ból głowy, nudności, wysypkę oraz bóle mięśni i stawów. Większość osób zdrowieje, chociaż u 30-40 proc. chorych rozwija się przewlekłe zapalenie stawów. Jest to szczególnie niebezpieczne dla osób starszych, kobiet w ciąży i dzieci. Większość przypadków zachorowań na dengę i chikungunya zgłaszanych w Europie pochodzi od osób powracających z rejonów, w których trwają epidemie. Zobacz także: Zmiany klimatyczne sprzyjają komarom tygrysim. Więcej w tekście pt. "Komary tygrysie już tu są. Europa narażona na groźne choroby". Źródło: Politico http://www.e-manus.pl/ https://pl.wikipedia.org/wiki/Komar_tygrysi Komar tygrysi (Aedes albopictus) – inwazyjny, szybko rozprzestrzeniający się gatunek owada z rodziny komarowatych (Culicidae), jeden z najbardziej rozpowszechnionych i najliczniej występujących komarów na całym obszarze Azji Południowo-Wschodniej, a jednocześnie najważniejszy z punktu widzenia mikrobiologii lekarskiej wektor, czyli gatunek roznoszący arbowirusy. Został zawleczony przez ludzi na inne kontynenty zagrażając ludziom takimi chorobami, jak chikungunya, denga, żółta febra, gorączka Zachodniego Nilu i japońskie zapalenie mózgu. W 1975 pojawił się na południu Europy i systematycznie przesuwa się na północ i zachód, zasiedlając kolejne kraje; w 2011 roku został stwierdzony w Bułgarii, a w 2024 we wschodniej Ukrainie. Ogólna charakterystyka Z uwagi na swoje pochodzenie nazywany jest komarem azjatyckim, a powszechnie stosowana nazwa komar tygrysi nawiązuje do srebrnobiałych pasków na tle czarnego ciała. W zależności od warunków środowiska osiąga od 2 do 10 mm długości. Jest agresywnym i niewybrednym, aktywnym w ciągu dnia, krwiopijcą. Największą aktywność wykazuje wczesnym rankiem i późnym popołudniem. Atakuje ludzi, zwierzęta gospodarskie i dzikie, w tym ssaki, płazy, gady i ptaki. Samica komara przekłuwa skórę ofiary długą trąbką ssącą (proboscis) i żywi się krwią. Samce mają podobną do samic budowę, ale osiągają mniejsze o około 20% rozmiary. Różnią się budową aparatu gębowego – samce są przystosowane do pobierania pokarmu roślinnego. Samica wkłuwająca się w skórę Samica składa na powierzchni wody pojedyncze, owalne jaja o długości około 0,5 mm, odporne na wysychanie. Pomimo ubytków wody, a nawet przesuszenia jaj (dehydracji) przez okres do 1 roku, zachowują one zdolność do dalszego rozwoju krótko po ponownym zanurzeniu w wodzie. W klimacie umiarkowanym jaja komara zimują. Rozwój larw jest zależny od temperatury, zwykle trwa od 5 do 10 dni, a w stanie poczwarki pozostaje jeszcze przez 2 dni. Larwy żywią się rozdrobnioną w wodzie materią organiczną. Wysuszone jaja Ae. albopictus – wkrótce po zanurzeniu w wodzie zamienią się w larwy Występowanie i biotop Naturalny zasięg występowania tego gatunku obejmuje Azję Południowo-Wschodnią oraz wyspy Oceanu Indyjskiego i Spokojnego – od Madagaskaru po Japonię. Został rozprowadzony przez człowieka poprzez transportowanie mokrych roślin oraz przechowywanych na powietrzu zużytych opon i zbiorników, w których zmagazynowała się woda. W takich miejscach komary znajdują sprzyjające warunki do rozrodu – składają jaja na powierzchni wody, a larwy rozwijają się w środowisku wodnym. Zawleczono go w ten sposób do Afryki, Ameryki, Australii i Europy. Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób przewiduje, że w Europie – przy warunkach pogodowych sprzyjających rozwojowi owada – azjatycki komar może dotrzeć nawet do południowych skrajów Skandynawii. W 2008 roku odnotowano jego występowanie w 28 krajach świata, poza jego naturalnym zasięgiem. W Europie pojawił się w 1975. Stabilne populacje potwierdzono w Albanii (1975), Włoszech (1990), Francji (1998), Belgii (2000), Grecji (2000–2001), Czarnogórze (2001), Hiszpanii (2003), Szwajcarii (2003), Chorwacji (2004), Holandii (2005), Słowenii (2005), Bośni i Hercegowinie (2005) i Monako (2006). W 2007 został zaobserwowany w Niemczech, ale nie potwierdzono jego aklimatyzacji w tym kraju. 10 października 2024 Ruslan I. Mishustin, biolog z Chersońskiego Uniwersytetu Państwowrgo dokonał obserwacji osobnika w zachodniej Ukrainie, przy granicy ze Słowacją (Użhorod). Aedes albopictus jest związany z wilgotnymi, zadrzewionymi lub zakrzewionymi terenami. Przebywa głównie wśród krzewów, blisko ziemi. Na miejsca rozrodu w warunkach naturalnych wybiera małe zbiorniki wodne gęsto osłonięte roślinnością. Posiada duże zdolności przystosowawcze i łatwo się aklimatyzuje w warunkach tworzonych przez człowieka. Może rozmnażać się praktycznie w każdym zbiorniku z wodą – w cmentarnych pojemnikach na kwiaty, poidłach dla ptaków, porzuconych zbiornikach i innych przedmiotach długo magazynujących wodę stojącą. Taksonomia Oryginał opisu gatunku Gatunek został opisany naukowo przez F. A. Skuse’a w 1895 roku pod nazwą Culex albopictus. W 1920 roku F. W. Edwards przeniósł ten gatunek do rodzaju Aedes Osobnik typowy, na podstawie którego opisano gatunek, został złożony w Australian Museum, ale z czasem prawdopodobnie zaginął. Wobec braku wzorca w 1968 Yiau-Min Huang opisał neotyp. Blisko spokrewnionym gatunkiem jest Aedes aegypti – również wektor wielu chorób. Zagrożenia i przeciwdziałanie Aedes albopictus jest wektorem ponad 20 arbowirusów, w tym wywołujących groźne choroby pochodzenia tropikalnego, takie jak chikungunya (CHIK), denga, wschodnie, zachodnie i wenezuelskie końskie zapalenie mózgu (EEE, WEE i VEE), żółta febra, gorączka Zachodniego Nilu i japońskie zapalenie mózgu. Z tego powodu podejmowane są działania monitorujące i prewencyjne. Obszary, na których stwierdzono pojawienie się jaj są spryskiwane permetryną, diflubenzuronem lub biopreparatami zawierającymi pałeczki Bacillus thuringiensis. Prowadzone są poszukiwania biologicznych metod walki z owadem. W Stanach Zjednoczonych zaobserwowano, że znaczny wpływ na ograniczenie populacji komara azjatyckiego ma rodzimy gatunek Corethrella appendiculata z grupy muchówek długoczułkich (Nematocera). W Chinach odnotowano skuteczność wypuszczania do środowiska samców komara tygrysiego zainfekowanych bakterią Wolbachia, przez co nie dają potomstwa z występującymi w naturze samicami.
: Data Publikacji.: 20-09-25
: Opis.: Hazardzista polityczny Józef Piłsudski. Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski, na czele z Julianem Marchlewskim i Feliksem Dzierżyńskim, który miał dokonać sowietyzacji niedawno odrodzonego państwa polskiego, dotarł jedynie do Wyszkowa. Polska kontrofensywa znad Wieprza, którą osobiście dowodził Józef Piłsudski, zmusiła armię Michaiła Tuchaczewskiego do błyskawicznego odwrotu. Skoncentrowani na przypominaniu bohaterstwa obrońców stolicy, czy też determinacji, jaką wykazali polscy żołnierze w bitwie pod Zadwórzem, nazywanej polskimi Termopilami, gdzie Armia Konna Budionnego zmasakrowała polski batalion skutecznie blokujący jej natarcie na Lwów, zapominamy jednak o geopolitycznym wymiarze tamtej wojny. Wymiarze, który - mimo upływu ponad stu lat - wciąż pozostaje aktualny. Koncepcja federacyjna W chwili podpisania w czerwcu 1919 r. traktatu wersalskiego Józef Piłsudski, rządzący odrodzoną Polską w roli Naczelnika Państwa, wiedział już od wielu miesięcy, że w przeciwieństwie do pozostałych granic, te wschodnie przyjdzie jej określić zbrojnie. "Wszystko, co Polska otrzymała na zachodzie, będzie podarkiem koalicji, natomiast zdobycze na wschodzie będziemy zawdzięczać własnym siłom" - mówił jeszcze w lutym 1919 r. do Leona Wasilewskiego, dodając przy tym: "Moim planem jest 'wielka Polska', w odróżnieniu od endeckiej koncepcji 'małej Polski', nacjonalistycznej, odstręczającej od siebie wschodnich sąsiadów". Ten plan, nazwany później federacyjnym, mógł się jednak udać tylko we współpracy z Litwinami i - z racji liczebności znacznie ważniejszymi - Ukraińcami. Białorusini nie przejawiali wówczas silniejszych dążeń do stworzenia własnej państwowości, toteż nie odgrywali w planach Piłsudskiego istotniejszej roli. W sojuszu z tymi trzema narodami, a także ciążącymi ku Warszawie Łotyszami i Estończykami, Piłsudski upatrywał szansy na przeciwstawienie się dominacji Rosji. Zarówno tej białej, jak i czerwonej. W chwili narodzin II Rzeczpospolitej w Rosji trwała już bowiem od roku wojna domowa, zapoczątkowana bolszewickim przewrotem z listopada 1917 r. Plan Piłsudskiego okazał się jednak kompletnie nierealistyczny. Jeżeli się uda dopomóc stworzeniu Ukrainy, która będzie zaporą między nami a Rosją, na długie lata Rosja nie będzie nam groźną Wojna polsko-bolszewicka, nigdy formalnie niewypowiedziana, rozpoczęła się z początkiem 1919 r. Po kapitulacji Niemiec w listopadzie 1918 r. wojska tego państwa, wciąż kontrolujące olbrzymie tereny imperium rosyjskiego, rozpoczęły ewakuację. Od wschodu na opuszczane przez nich tereny wkraczały oddziały Armii Czerwonej, od zachodu zaś odrodzonego Wojska Polskiego. W lutym 1919 r. doszło do ich spotkania i rozpoczęły się starcia zbrojne. W dwa miesiące później polskie oddziały opanowały zajęte w styczniu przez bolszewików Wilno i wówczas Piłsudski, wydając odezwę do mieszkańców byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, podjął próbę przekonania Litwinów do współpracy. Ponieważ jednak stał na stanowisku, że Litwa może istnieć wyłącznie w granicach etnograficznych, porozumienie okazało się niemożliwe. Dla Litwinów Wilno pozostawało ich historyczną stolicą, a argument, że wśród jego mieszkańców Polacy stanowili wówczas zdecydowaną większość, uznawali jedynie za potwierdzenie, jak poważnym zagrożeniem dla ich młodej państwowości pozostaje Rzeczpospolita. Jak silne były ich obawy przed polską dominacją, pokazały wydarzenia z lipca 1920 r., gdy Litwini wykorzystali porażki polskiej armii, aby podpisać z rządem Lenina układ przyznający im Wileńszczyznę. Koło ratunkowe dla bolszewików Jesienią 1919 r. w Mikaszewiczach na Polesiu wysłannik Piłsudskiego, kpt Ignacy Boerner, prowadził tajne rozmowy z przedstawicielem Lenina Julianem Marchlewskim. Tym samym, który w lipcu 1920 r. stanął na czele Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polski (Polrewkomu), czyli rządu, jaki bolszewicy zamierzali ustanowić w Warszawie po jej zdobyciu. Porozumienia w sprawie zawarcia pokoju nie osiągnięto, ale też nie chciała go w istocie rzeczy żadna ze stron. Piłsudski nie wierzył w możliwość zawarcia trwałego porozumienia bez zasadniczego starcia, które jednak uznał wówczas za przedwczesne. Z kolei bolszewikom, którzy w tym czasie znaleźli się w najtrudniejszym położeniu w trakcie całej wojny domowej, zależało wówczas tylko na jednym: uzyskaniu ze strony Polski zapewnienia, że nie podejmie w najbliższym czasie dużej ofensywy. I tak właśnie się stało. Piłsudski wstrzymał wówczas na kilka miesięcy działania polskiej armii, uważając, że zwycięstwo białych nie leży w polskim interesie. W połowie 1919 r. poznał bowiem stanowisko dowódcy największej z białych armii - gen. Antona Denikina - w sprawie przyszłej granicy polsko-rosyjskiej. Denikin skłonny był zgodzić się na Polskę jedynie w granicach dawnego Królestwa kongresowego, a zatem terytorialnie bardzo mocno okrojoną. Gdyby zaś zwyciężył w wojnie domowej i objął władzę nad Rosją, uzyskałby natychmiast wsparcie mocarstw zachodnich, czyli Francji i Wielkiej Brytanii. Piłsudski zakładał, że te ostatnie nie będą natomiast skłonne uznać tak daleko idących roszczeń terytorialnych rządu Lenina. Także i w tej sprawie nie miał racji. Nie wiadomo oczywiście, czy polska ofensywa jesienią 1919 r. doprowadziłaby do zwycięstwa białych i zdławienia w zarodku państwa bolszewickiego. Tak uważał Denikin, który we wstrzemięźliwości Piłsudskiego upatrywał jednej z głównych przyczyn swojej porażki. Tak sądzili też później niektórzy publicyści historyczni z Józefem Mackiewiczem na czele. Jest to jednak opinia niemożliwa do weryfikacji i mieszcząca się w obszarze tzw. historii alternatywnej. Wyprawa kijowska. Wiosną 1920 r. Piłsudskiemu udało się osiągnąć jedyny sukces w realizacji planu federacyjnego, ale bardzo szybko także i on okazał się płonny. 21 kwietnia został zawarty układ z Ukraińską Republiką Ludową. Jeszcze rok wcześniej trwały rozpoczęte w listopadzie 1918 r. we Lwowie walki polsko-ukraińskie. Zakończyły się dopiero w lipcu 1919 r., po wyparciu Ukraińców przez polskie wojska za rzekę Zbrucz. I to właśnie ją władze URL na czele z atamanem Symonem Petlurą zgodziły się uznać za przyszłą granicę polsko-ukraińską. Petlura miał jednak nóż na gardle, bowiem tereny na wschód od Zbrucza kontrolowali już bolszewicy i porozumienie z Polakami stanowiło dla niego ostatnią szansę na powrót do Kijowa. Stworzyła ją polska ofensywa, rozpoczęta w kilka dni później. 5 maja, gdy polskie wojska zbliżały się już do Kijowa, Piłsudski tak mówił o swoim planie do generała Antoniego Listowskiego: "Idąc w głąb Ukrainy, ale tylko do granic z 72, przez to samo nie uznajemy rozbioru i głosząc 'samostijność' na tych ziemiach jakby poprawiamy błędy naszych przodków. Chcemy dać możność samookreślenia i rządzenia się przez własny naród. Postawiłem na kartę, gram ostatnią stawkę, żeby coś zrobić na przyszłość dla Polski, choć takim sposobem osłabić możliwość przyszłej potężnej Rosji! I, jeżeli się uda, dopomóc stworzeniu Ukrainy, która będzie zaporą między nami a Rosją; na długie lata nie będzie nam groźną. Ale w tym sęk, czy ta Ukraina powstanie, czy ma dostatecznie sił i ludzi, żeby się stworzyć i zorganizować, bo przecież wiecznie tu siedzieć nie możemy. Granic z 72 r. tworzyć nie mogę, jak kiedyś chciałem. Polska nie chce tych kresów, Polska nie chce ponosić ofiar, wszystkie partie się wyraźnie wypowiedziały, nie chcemy ponosić kosztów, ani nic dać. A bez wysiłków, ofiar - nic stworzyć nie można! Zatem innego wyjścia nie ma - jak spróbować stworzyć 'samostijną' Ukrainę. Petlura tu nie odgrywa żadnej roli, jest narzędziem, nic więcej. A jeżeli nic się nie uda zrobić, pozostawimy ten chaos własnym losom. Niech się burzy, trawi, wyniszcza, osłabia, zjada. W takim stanie nie będzie też nam groźnym na długie lata! A dalej... przyszłość wskaże!". Przyszłość okazała się jednak wyjątkowo groźna. Nadzieje Piłsudskiego na wybuch antybolszewickiego powstania na Ukrainie okazały się równie nierealistyczne, co wcześniejsze marzenia o porozumieniu z Litwinami. W ciągu kilku tygodni, w których polskie wojska kontrolowały prawobrzeżną Ukrainę, do tworzonego przez Petlurę wojska zdołano powołać zaledwie kilkanaście tysięcy ludzi. Ukraińscy chłopi znacznie bardziej obawiali się "polskich panów" niż bolszewików obiecujących im darmową ziemię. Czy znaczy to, jak twierdzili niektórzy przeciwnicy Piłsudskiego, że wyprawa kijowska była jedynie awanturnictwem, które naraziło słabą przecież Rzeczpospolitą na śmiertelne niebezpieczeństwo? Tak byłoby, gdyby nie potężne zgrupowanie Armii Czerwonej, pod dowództwem Michaiła Tuchaczewskiego, które od wczesnej wiosny 1920 r. szykowało się na Białorusi do marszu na zachód. Lenin, Trocki i inni przywódcy bolszewiccy czekali tylko na wybór dogodnej daty, aby przenieść płomień komunistycznej rewolucji na zachód. Piłsudski swoim natarciem na południowej części frontu uprzedził jedynie to uderzenie. Gdyby jego hazardowe zagranie, czyli wyprawa kijowska, zakończyło się sukcesem, wówczas armia Tuchaczewskiego zamiast na zachód, ruszyłaby na południe, aby walczyć z kontrolującymi Ukrainę siłami polsko-ukraińskimi. Stało się jednak inaczej. W połowie sierpnia Armia Czerwona stanęła u wrót Warszawy i gdyby nie skuteczna polska kontrofensywa znad Wieprza, wówczas niepodległa Polska zakończyłaby żywot w niespełna dwa lata po swym odrodzeniu. Miesiąc wcześniej Francuzi i Anglicy jasno bowiem dali do zrozumienia zabiegającemu o wsparcie premierowi Władysławowi Grabskiemu, że Polska ma zbyt wygórowane żądania terytorialne i nie może liczyć na pomoc w ich realizacji. Zrobili to w momencie, gdy było jasne, że nie chodzi już tylko o kształt granic, ale o samo przetrwanie Rzeczpospolitej. Ostatecznie hazardowa gra Piłsudskiego, mająca na celu osłabienie rosyjskiego zagrożenia, dała Polsce niemal 20 lat istnienia. Dziś polscy politycy mają w ręku silniejsze karty od tych, którymi przed ponad wiekiem dysponował Naczelnik Państwa. Jesteśmy w NATO i Unii Europejskiej, mamy też bez porównania silniejszą gospodarkę, a co za tym idzie możliwości zbudowania silnej armii. Jednak w wymiarze geopolitycznym rosyjskie zagrożenie wciąż pozostaje aktualne i - podobnie jak przed laty - jego poziom jest zależny od tego, co się wydarzy na Ukrainie. Antoni Dudek Józef Klemens Piłsudski – polityk, działacz niepodległościowy, Naczelnik Państwa Polskiego (1918–1922), Wódz Naczelny Wojska Polskiego (1918), pierwszy Marszałek Polski (1920), premier Polski (1926–1928, 1930). Józef Piłsudski (1867–1935) - Leksykon - Teatr NN https://teatrnn.pl › artykuly › jozef-pilsudski-1867 1935 Data i miejsce urodzenia: 5 grudnia 1867, Zułowo, Litwa Data i miejsce śmierci: 12 maja 1935, Pałac Belwederski w Warszawie, Warszawa Dzieci: Jadwiga Piłsudska, Wanda Piłsudska Rodzeństwo: Bronisław Piłsudski, Jan Piłsudski, Adam Piłsudski · Pokaż więcej Filmy: Śmierć prezydenta, Cud nad Wisłą Żona: Aleksandra Piłsudska (od 1921 do 1935), Maria Piłsudska (od 1899 do 1921) Wnuki: Krzysztof Jaraczewski, Joanna Jaraczewska Wikipedia : Józef Piłsudski
: Data Publikacji.: 14-09-25
© Web Powered by Open Classifieds 2009 - 2025