Nadmi
- Kraj:Polska
- : Język.:deutsch
- : Utworzony.: 06-10-15
- : Ostatnie Logowanie.: 01-08-25
: Opis.: Dlaczego nie wolno wrzucać pierogów do wrzącej wody? “Dlaczego zamrożone pierogi pękają podczas gotowania? Powód tkwi w różnicy temperatur. Po wrzuceniu lodowatych pierogów do wrzącej wody zaczynają one szybko się rozszerzać. Zamrożone pierogi są stosunkowo suche i niewytrzymałe, dlatego podczas rozszerzania pękają i w efekcie się rozpadają” Użytkownik przypomniał również, że przy wysokiej temperaturze skrobia na powierzchni ciasta zaczyna się kleić, co powoduje, że pierogi się przyklejają. Przed gotowaniem pierogów należy je doprowadzić do normalnej temperatury, w tym celu należy je zamoczyć w wodzie przez kilka minut: “Ponadto, ciasto wchłonie pewną ilość wody, co zwiększy jego plastyczność, a podczas gotowania pierogi nie będą pękać”. Druga rada dotyczy wyboru optymalnej temperatury wody. Użytkownik podkreślił, że ważne jest, aby woda nie była zimna ani wrząca, najlepszą opcją jest temperatura wody wynosząca 50 stopni. “Trzeci poradnik: niezależnie od tego, jakie pierogi gotujesz – świeże czy zamrożone, po zagotowaniu wody w garnku należy dodawać zimną wodę, aby temperatura podgrzewania pozostała równomierna”
: Data Publikacji.: 05-07-25
: Opis.: Święta Bożego Narodzenia w dawnych Prusach. W ówczesnym niemieckim Malborku rarytasem był marcepan według lokalnej receptury O tradycjach bożonarodzeniowych w Prusach, w tym w czasach niemieckiego Malborka, opowiadał w Muzeum Miasta Malborka Jarosław Twardziak - historyk, przewodnik i konserwator zabytków z Gdańska. Spotkanie odbyło się przed świętami i było ostatnim wykładem w malborskiej placówce w tym roku. Święta Bożego Narodzenia w dawnych Prusach. W ówczesnym niemieckim Malborku rarytasem był marcepan według lokalnej receptury Uroczystą atmosferę świąt zapewniała natura Spotkanie z gdańskim historykiem odbyło się przed świętami Bożego Narodzenia 2023. Jarosław Twardziak wyjaśnił, że dawne, te sprzed 100 czy 200 lat malborskie obyczaje świąteczne odzwierciedlały w znacznym stopniu historię społeczną i skład etniczny mieszkańców Marienburga. - Pod wieloma względami malborska Wigilia była taka sama jak w dużych miastach w Niemczech, a malborski robotnik, urzędnik czy kupiec świętował podobnie, jak odpowiednik w Lubece, Berlinie czy Królewcu. Różnice, podobnie jak dzieje się to teraz, wynikały z czynników takich jak wyznanie, korzenie etniczne i zamożność. Uroczystą atmosferę w mieście zapewniała przede wszystkim natura. Nie zdarzały się wtedy święta bez śniegu. Dachy zamku, domów, wieże kościelne, ulice... wszystko było zwykle pokryte grubą warstwą śnieżnego puchu i to już najczęściej od połowy grudnia. Kiedy padał śnieg, mimo najkrótszych dni w roku, nagle robiło się jaśniej, czyściej i bardziej uroczyście – opowiadał Jarosław Twardziak. Przygotowania świąteczne rozpoczynały się na dobre w ostatni tydzień adwentu. Oprócz sprzątania, które właściwie powinno już być wtedy zakończone, zaczynało się pieczenie i gotowanie. Charakterystyczne zapachy jabłek pieczonych w duchówkach, pierników, siekanych orzechów i fig rozchodziły się z kuchni po mieszkaniach. W wielu malborskich rodzinach w ten właśnie jedyny raz w roku produkowano samodzielnie marcepan, z którego formowano charakterystyczne, obtoczone kakaowym proszkiem kulki zwane kartofelkami – opowiada Jarosław Twardziak. Przykłady świątecznego menu w dawnym Malborku Uczestnicy spotkania mogli poznać przepisy (dostosowane do czasów współczesnych) na marcepan malborski i kilka innych potraw, spożywanych w Marienburgu. Marcepan malborski Składniki: 50 dag sparzonych migdałów, 50 dag cukru pudru, oko. 5 łyżek wody różanej. Przygotowanie: migdały zmielić i ucierać z cukrem pudrem, dodając po kropli wody różanej. Masę wyrabiać ręcznie około 30 minut, po czym odstawić ją na kilka godzin. Następnie formować wybrane kształty(mniejsze ciasteczka lub torciki), po czym zapiec w rozgrzanym piekarniku (grzanie od góry) na 200 stopni Celsjusza. Ryba w piwie Składniki: 1,5 kg ryb (najlepiej karp, lin, leszcz), 1,5 l wody, 1,5 l ciemnego piwa, 1 korzeń pietruszki, 1 seler, 1 cebula, 1 liść laurowy, 4-5 ziaren ziela angielskiego, 4 goździki, 1 łyżeczka masła, 50 g piernika, mąka ziemniaczana, 1 cytryna, natka pietruszki, liście sałaty. Przygotowanie. Oczyszczone ryby pokroić na kawałki i posolić. Zagotować wodę z piwem i solą, z pokrojonymi w kostkę korzeniami pietruszki i selera oraz cebulą, liściem laurowym, zielem angielskim i masłem. Dodać ryby, które powinny być całkowicie zanurzone w wywarze, gotować 10-15 minut, potem wyjąć ryby, odstawić w ciepłe miejsce. Wywar przecedzić i dodać do niego namoczony w gorącej wodzie piernik; gdy się zagotuje, zagęścić mąką ziemniaczaną i doprawić cukrem i cytryną. Kawałki ryb ułożyć na liściach sałaty i przystroić zieloną pietruszką i plastrami cytryny. Można podawać z gotowanymi ziemniakami u sosem piernikowym. Świąteczna gęś Składniki: 1 duża gęś, 50 dag suszonych śliwek, 50-70 dag jabłek, majeranek, 2 ząbki czosnku, sól. Przygotowanie. Gęś przede wszystkim należy bardzo dobrze oczyścić ze stosin (pozostałości po piórach). Następnie myjemy ją dokładnie i solidnie nacieramy solą wewnątrz i na zewnątrz. Rozdrabniamy 2 ząbki czosnku i nacieramy nimi gąskę. Wkładamy do naczynia, w którym będzie pieczona, i posypujemy słuszną porcją majeranku. Odstawiamy na kilka godzin. Przed wstawieniem do pieca wypełniamy suszonymi śliwkami i jabłkami pokrojonymi na ósemki - i zaszywamy. Na dno naczynia, w którym pieczemy, dajemy trochę wody i wkładamy przygotowaną gęś. Potrawę nakrywamy folią aluminiową. Pieczemy do miękkości ok. 2-3 godzin w piekarniku rozgrzanym na ok. 180 stopni. W trakcie pieczenia polewamy gęś wydzielonym sosem, Na 30 minut przed końcem pieczenie zdejmujemy folię. Przez te pół godziny pięknie się przyrumieni na złoty kolor, a skóra stanie się chrupka. Piwo jałowcowe Na około 20 litrów zimnej wody bierze się 5 kg jagód jałowcowych, potłuczonych albo zmielonych np. w maszynce do mięsa. Cała ta mieszanina musi się odstać przez 24 godziny. Dawniej zalecano, aby robić to w drewnianej dzieży. Potem odcedza się płyn przez lnianą szmatkę, przegotowuje i odszumowuje. Do letniego płynu dodaje się drożdży, a także szyszki chmielowe, cukier, cynamon i goździki. Tak przygotowane piwo musi fermentować przez kilka dni w niezakorkowanych butelkach, najlepiej na kamiennej podłodze. Ojciec szedł po choinkę i przepadał w knajpce... Około wieku temu coraz trudniej było wyobrazić sobie święta bez choinki. Jak przypomniał Jarosław Twadziak, pierwsze informacje na jej temat pojawiały się w 1603 roku w stolicy Alzacji, Strasburgu. Sto lat później zwyczaj trafił do Niemiec, a po kolejnych stu latach na tereny Polski. Gdańsk, który jako miasto portowe był „oknem na świat”, stanowił wyjątek. Tutaj choinka pojawiła się wcześniej, w 1698 roku, co opisane jest w relacji Achacego Filliborna, pierwszego śpiewaka kapeli rady w Gdańsku, nauczyciela biednych uczniów w Szkole Mariackiej – opowiadał Jarosław Twardziak. Historyk przypomniał fragment z „Gazety Gdańskiej” z 1929 roku, w której napisano: „Chcę wam to powiedzieć, jest bardzo świątecznie. Na Długim Targu, przed Dworem Artusa, stanęła Straż Świąteczna. Jak co roku, stoją tam od wczoraj dwie potężne choinki w blasku świec, ale na Boże Narodzenie botanika przestaje obowiązywać, każde drzewko iglaste jest choinką”. - W tamtych czasach za dostarczenie drzewka do domu odpowiadali ojcowie. Nie inaczej było w Marienburgu. Sprzedaż odbywała się na placu przed kościołem św. Jana Chrzciciela. Są takie informacje, że nieraz ojciec zaszedł sobie gdzieś do knajpki na kieliszek machandla, bardzo mocnego alkoholu. A potem wracał troszeczkę pijany, czasem nawet bez choinki – opowiada Jarosław Twardziak. - Za ozdobienie drzewka odpowiadały dzieci. Przygotowywały papierowe, bibułkowe ozdoby, zawieszały orzechy. Natomiast ciekawy jest temat bombek. W Malborku było tak, że tylko tych najbogatszych było stać, żeby sobie zawiesić na choince szklaną bombkę. W okresie międzywojennym bombka nie była tak rozpowszechniona jak dzisiaj. Nielicznych obywateli było stać na taką ozdobę. Nie ma świąt bez prezentów. Tak jest dzisiaj, ale kiedyś nie było inaczej. Tylko że około stu lat temu podarki nie zawsze leżały pod choinką. Jeżeli było stać na choinkę, to mamy prezenty pod choinką; jak nie stać, to mamy w koszyczkach albo na talerzach – mówi Jarosław Twardziak. Historyk w tym kontekście przytoczył relację z Żuław, z której wynikało. - W Wigilię posyłano dzieci do łóżek wcześniej niż zwykle. Kiedy spały, rodzice przygotowywali stół świąteczny, przy czym dla każdego, dużego i małego, szykowano talerz z prezentami. Talerz był tym miejscem, gdzie czekały prezenty. Znajdowały się tu jabłka, orzechy, łakocie wszelkiego rodzaju, pończochy i inne wełniane rzeczy, zabawki. Następnego dnia dzieci naturalnie nie udawało się zatrzymać długo w łóżkach. Maluchy recytowały wierszyki i następowało ogólne rozdawanie prezentów – opowiadał Jarosław Twardziak. Kolędnicy z szopką po pudełku z cygar W Gdańsku okres świąteczny zaczynał się od muzyki dzwonów wieży ratusza i kościoła św. Katarzyny, od soboty poprzedzającej pierwszą niedzielę adwentu. Wydzwaniały chorały, wieczorem dołączały trąbki i puzony. W niedzielę przystrajano jedliną obrazy i lustra, po południu rodziny śpiewały stare pieśni. Chrupano pierniki, częstowano pieczonymi jabłkami, zajadano się orzechami. Od drugiej, miedzianej niedzieli adwentu zaczynali chodzić kolędnicy z szopką. - W Malborku wykonywano je z okładek zużytych zeszytów szkolnych. Dzieci wycinały najczęściej Świętą Rodzinę. To było bardzo kolorowe, bardzo uroczyste. Z szopką chodziły od domu do domu, oczekując prezentu. Najczęściej otrzymywały słodycze, jabłka. W Gdańsku szopki były wykonane często w zwykłym pudełku od cygar, które zawieszało się na szyi – opowiadał Jarosław Twardziak. Gdański historyk na potrzeby swojego wykładu w Muzeum Miasta Malborka wykorzystał m.in. opracowania Georga Hermanowskiego i prof. Andrzeja Januszajtisa.
: Data Publikacji.: 05-07-25
: Opis.: Chemiczka radzi, jak uratować przypalony garnek. Czy przypalony garnek można jeszcze uratować? Co więcej, czy można zrobić to bez długiego i mozolnego szorowania? Jak się okazuje, jak najbardziej jest to możliwe! Na pewno zgodzisz się ze mną, że kuchnia to miejsce, w którym nie sposób się nudzić. To właśnie tu bardzo często wiele czynności dzieje się jednocześnie, tym bardziej w okresie przedświątecznym, kiedy lista kuchennych spraw do ogarnięcia wydaje się wręcz nie mieć końca. W tak gorącym okresie liczy się każda minuta, kiedy więc nagle dochodzi nam dodatkowa praca, która nie została przewidziana w naszych planach, nietrudno o irytację. Tym bardziej jeśli nie jest to błaha sprawa. Przypalony garnek to nie koniec świata Dobrym przykładem może być tutaj praca w kuchni na kilku frontach, kiedy coś jednocześnie pieczemy, smaży i gotujemy. W takich przypadkach wystarczy dosłownie chwila nieuwagi i mała kulinarna katastrofa w postaci sporego przypalenia gotowa. Nie dość, że zawartość garnka w tego typu przypadkach nadaje się tylko do wyrzucenia, to jeszcze zostajemy ze sporymi zabrudzeniami, które od razu kojarzą się nam z długim i mozolnym szorowaniem. Ale czy na pewno musi to tak wyglądać? Okazuje się, że nie! Biorę cytrynę i czyszczę nią deskę do krojenia. Wygląda jak nowa Pani Sylwia poleca rozpocząć pracę z zabrudzonym garnkiem od pozbycia się resztek przypalonego jedzenia. Następnie dno naczynia należy pokryć sodą oczyszczoną. To jednak nie koniec pracy, bo do garnka trzeba wlać też wodę. Powstałą w ten sposób mieszankę podgrzewaj przez kolejnejne 15 minut. W międzyczasie weź do ręki drewnianą łopatkę i przy jej pomocy zacznij zeskrobywać powoli powstałe zabrudzenia. Z biegiem czasu zadanie to powinno być coraz to prostsze. Na koniec garnek należy dokładnie umyć i przepłukać. I to wszystko. Po takim czyszczeniu będzie wyglądał jak nowy. Warto w tym miejscu wspomnieć, że pani Sylwia w jednym ze swoich wpisów odniosła się też do łączenia sody oczyszczonej i octu, w celu stworzenia skutecznej mieszanki czyszczącej. Choć tego typu metody są powszechnie znane, kobieta wyjaśnia, że nie jest to najlepszy pomysł. — Soda oczyszczona ma super właściwości czyszczące, ocet też, ale każda z tych substancji jest lepsza na trochę inne rodzaje zanieczyszczeń, a połączenie ich wcale nie sprawi, że uzyskacie złoty środek na wszystko. Dostaniecie octan sodu, który ma dużo słabsze zdolności czyszczenia niż soda i ocet zastosowane oddzielnie — tłumaczy na swoich socialach Sylwia Panek. Zanim się pożegnamy, koniecznie napisz mi, w jaki sposób do tej pory czyściłeś przypalone garnki. Może znasz inne skuteczne patenty, które świetnie by się tutaj sprawdziły?
: Data Publikacji.: 05-07-25
: Opis.: Osoby z tymi schorzeniami powinny pić zieloną herbatę. Zielonej herbacie udowodniono szereg korzystnych właściwości. Regularne picie tego napoju może bardzo pozytywnie wpływać na nasz organizm. Zobacz, co się dzieje z naszym organizmem, gdy pijemy zieloną herbatę. Osoby z tymi dolegliwościami powinny pić regularnie zieloną herbatę Zielona herbata jest bardzo ceniona na Dalekim Wschodzie. Temu napojowi udowodniono wiele korzystnych działań na nasz organizm. Sprawdziliśmy, kto powinien włączyć do diety zieloną herbatę. Na te dolegliwości pomaga zielona herbata. Zielona herbata jest charakterystyczna w smaku i zawiera mnóstwo cennych składników. Ma w sobie dużo witamin i mikroelementów, a także pomada na wiele schorzeń. Zawarte w niej składniki wspomagają pracę układu odpornościowego. Według ekspertów, ryzyko zachorowania na grypę u osób pijących zieloną herbatę spada nawet o 70 procent. Na te schorzenia może pomagać zielona herbata. Te osoby powinny ją włączyć do diety. Zielona herbata ma w sobie witaminy: B, C, E, K, a także szereg mikroelementów, w tym cynk, potas, fluor i miedź. Do tego znajdziemy w niej np. aminokwasy, polifenole i katechiny. Dzięki temu zielona herbata pomaga na wiele schorzeń. Regularne spożywanie zielonej herbaty może poprawić wygląd naszej skóry. Dotyczy to szczególnie problemów z cerą trądzikową i tłustą. Napój ten przeciwdziała także procesom starzenia się skóry. Zielona herbata obniża też ryzyko zapadnięcia na chorobę wieńcową, a także zawał i udar. Zielona herbata jest też korzystna jeśli walczymy z nadmiarem celulitu i problemami z nadciśnieniem. Regularne picie zielonej herbaty pomaga obniżyć w naszym organizmie poziom trójglicerydów. Wspomaga też walkę z paradontozą i chorobami dziąseł. Dzięki zawartości katechin, które są przeciwutleniaczami, zielona herbata wspomaga walkę z nowotworami. Szczególnie mowa tutaj o chorobach skóry, żołądka, trzustki, płuc, piersi i jelita grubego. Picie zielonej herbaty wspomaga pamięć i może uchronić przed demencją. Zmniejsza też ryzyko miażdżycy. Zielona herbata ma też dobry wpływ na organizm w procesie odchudzania, więc będzie bardzo dobrym elementem diety. Kto natomiast nie powinien pić zielonej herbaty? Ostrożnie do niej powinny podchodzić m.in. kobiety w ciąży i karmiące piersią, osoby starsze i dzieci. Picie zielonej herbaty może bowiem np. źle wpływać na przyswajanie żelaza, co w konsekwencji może doprowadzić do anemii. Napój ten może też podrażniać żołądek, więc nie powinno pić się jej na czczo. Zielona herbata może też utrudniać wchłanianie kwasu foliowego, dlatego właśnie powinny na nią uważać kobiety w ciąży. Dodatkowo napój ten wypłukuje z organizmu wapń, więc nie jest polecana osobom z osteoporozą.
: Data Publikacji.: 05-07-25
© Web Powered by Open Classifieds 2009 - 2025