Nadmi
- Kraj:Polska
- : Język.:deutsch
- : Utworzony.: 06-10-15
- : Ostatnie Logowanie.: 27-09-25
: Opis.: 20250614 AD. Krytycy zarzucają Grupie Bilderberg związki z wolnomularstwem i dążenie do "nowego porządku świata". Uczestnicy owianych aurą tajemniczości spotkań twierdzą jednak, że rzeczywistość jest znacznie mniej ekscytująca. Grupa Bilderberg czy też Klub Bilderberg to międzynarodowe stowarzyszenie ludzi polityki, biznesu oraz technologii. To są ludzie, którzy już od ponad 70 lat spotykają się na zamkniętych i niedostępnych dla mediów konferencjach, aby dyskutować o aktualnych dla świata problemach. Coroczne spotkanie Grupy Bilderberg to trzydniowe forum nieformalnych dyskusji, mające na celu wspieranie dialogu między Europą a Ameryką Północną. To pionierskie spotkanie zrodziło się z obaw wyrażanych przez czołowych obywateli po obu stronach Atlantyku, że Europa Zachodnia i Ameryka Północna nie współpracują ze sobą tak ściśle, jak powinny w kwestiach wspólnego zainteresowania - czytamy na oficjalnej stronie organizacji W tym roku (12-15 czerwca) miejscem spotkania grupy jest Sztokholm. I choć organizatorzy - ze względów bezpieczeństwa - nie ujawniają dokładnej lokalizacji konferencji, to szwedzkie media zdążyły już ustalić, że jest to Grand Hotel. Od 10 do 14 czerwca nie można zarezerwować pokoju w Grand Hotelu. Cały obiekt jest wynajęty na wyłączność i zamknięty. Dotyczy to także restauracji oraz strefy spa, które w tych dniach nie przyjmują gości - donosiła pod koniec maja gazeta "Svenska Dagbladed". Okolice Grand Hotelu już od kilku dni mają być ściśle patrolowane przez policję, a wokół niego pojawiły się betonowe przeszkody, co ma mieć związek z zapowiedzianymi przez antyglobalistów manifestacjami. Tajemnicza Grupa Bilderberg. Konferencja dla elit W przeszłości lista uczestników spotkania była tajna, co jeszcze bardziej wzmacniało aurę tajemnicy wokół stowarzyszenia. Od kilku lat organizatorzy publikują jednak informacje na temat zaproszonych gości. Dzięki temu wiemy, że w tym roku udział w konferencji weźmie 125 osób. Nazwiska? Elitarne. Na liście znaleźli się sekretarz generalny NATO Mark Rutte, jego poprzednik Jens Stoltenberg, premier Szwecji Ulf Kristertsson oraz przewodnicząca Bundestagu Julia Kloeckner. Nie brakuje również ludzi biznesu i technologii. Do Sztokholmu przybyć mieli założyciel platformy Spotify Daniel Ek, prezes linii Ryanair Michael O'Leary oraz szef Microsoftu Satya Nadella. Są i polskie akcenty. W stolicy Szwecji miał pojawić się minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski i jego małżonka, amerykańska pisarka Anne Applebaum, którzy są już "weteranami" spotkań Bilderberg. W tym roku na liście pojawiły się jednak dwa nowe nazwiska z Polski: Rafał Brzoska (prezes InPostu) oraz Wojciech Kostrzewa (prezes Polskiej Rady Biznesu). W 2024 roku w konferencji uczestniczyli natomiast minister finansów Andrzej Domański i prezeska Warner Bros Discovery EMEA Kasia Kieli. Już od pewnego czasu organizatorzy publikują również ogólną listę tematów, które mają być przedmiotem dyskusji podczas spotkania klubu. W tym roku będą to m.in.: stosunku transatlantyckie, Ukraina, UE, Bliski Wschód, gospodarka USA, proliferacja, AI, oś autorytarna, depopulacja i migracja. Hotel de Bilderberg w Oosterbeek Michiel1972 - Praca własna/CC BY-SA 4.0/Wikimedia Commons Polskie korzenie sekretnego stowarzyszenia Pierwsze spotkanie zorganizowane przez grupę miało miejsce w maju 1954 r. w holenderskim Oosterbeek, a konkretnie w hotelu Bilderberg (stąd też nazwa stowarzyszenia). Jednym z inicjatorów klubu był polski emigrant Józef Retinger, doradca generała Władysław Sikorskiego, emisariusz polityczny, wolnomularz, organizator kongresu haskiego oraz jeden z twórców Wspólnoty Europejskiej. W 1958 roku nominowany do Pokojowej Nagrody Nobla. Postać tak tajemnicza, jak i samo stowarzyszenie. Józef Retinger miał przekonać holenderskiego księcia Bernharda do utworzenia organizacji, której celem byłoby zbliżenie interesów gospodarczych Europy i Stanów Zjednoczonych. To właśnie Bernhard został formalnym gospodarzem pierwszej konferencji Gruby Bilderberg. Retinger zadowolił się funkcją sekretarza klubu. Od tego czasu grupa spotyka się co roku na kilkudniowych konferencjach, choć zdarzały się też przerwy w spotkaniach. Jedna z nich wydarzyła się w latach 2020-2021, a jej powodem była pandemia koronawirusa. Według relacji George'a McGhee, byłego ambasadora USA w Niemczech, którą przytacza Deutsche Welle, Klub Bilderberg miał uczestniczyć m.in. w powstawaniu Traktatów Rzymskich, które powołały do życia Europejską Wspólnotę Gospodarczą (EWG), poprzedniczkę Unii Europejskiej. To również to stowarzyszenie miało walnie przyczynić się do ustanowienia wspólnej europejskiej waluty. Zasada "Chatham House". O co chodzi? Na czele Grupy Bilderberg stoi tzw. komitet sterujący. Jego członkowie wybierani się na czteroletnią kadencję. Komitet każdego roku wybiera gości, których zaprasza na spotkanie. Obecnie na czele organizacji stoi były szef NATO Jens Stoltenberg, a w jej skład wchodzą również m.in. Jose Manuel Barroso (były szef Komisji Europejskiej), Alex Karp (prezes koncernu Palantir), Satya Nadella (prezes Microsoftu) oraz Eric Schmidt (były prezes Google'a). Konferencje Grupy Bilderberg odbywają się w państwach, z których pochodzą członkowie komitetu sterującego. Do ich obowiązków należy również uiszczanie składek, z których finansowana jest działalność organizacji. To jedna z najbardziej tajemniczych firm na świecie. Palantir ma pomóc Trumpowi w 'wielkiej inwigilacji' Podstawową zasadą, która obowiązuje wszystkich uczestników spotkań Bilderberg, jest "Chatham House Rule". Opracowana w 1927 roku reguła zezwala na upublicznianie informacji uzyskanych podczas spotkań, ale wyłącznie pod warunkiem nieujawniania tożsamości uczestników zebrania. Co ciekawe, organizatorzy nie pokrywają uczestnikom kosztów udziału w konferencji. Każdy z gości musi samodzielnie zapłacić za podróż, jak również nocleg i wyżywienie na miejscu. Rolą komitetu sterującego jest jedynie zapewnienie miejsca spotkania, co i tak wiąże się z dużymi kosztami - m.in. ze względu na konieczność zapewnienia uczestnikom bezpieczeństwa i prywatności. Kontrowersje i teorie spiskowe Aura tajemniczości wokół Grupy Bilderberg sprawia, że od początku swojego istnienia była obiektem licznych kontrowersji. Największe emocje budzi oczywiście ścisła poufność spotkań. Żadne rozmowy nie są nagrywane, nie ma oficjalnych protokołów, a uczestnicy nie mogą cytować innych. Oficjalnie tłumaczy się to chęcią zapewnienia swobody wypowiedzi. Jednak dla wielu obserwatorów taka formuła jest niedopuszczalna w świecie demokratycznych standardów. Tajemniczość i skład uczestników - premierzy, ministrowie, prezydenci, prezesi globalnych korporacji, bankierzy - sprawiły, że grupa stała się celem licznych teorii spiskowych. Wśród najczęstszych oskarżeń pojawiają się zarzuty o: planowanie wspólnej polityki gospodarczej i monetarnej poza oficjalnymi strukturami, koordynację działań organizacji międzynarodowych (jak NATO czy Bank Światowy), "ustalanie" kandydatów na kluczowe stanowiska polityczne, promowanie globalizmu kosztem suwerenności państw narodowych. Spotkania Grupy Bilderberg to miejsce, gdzie elity wymieniają się pomysłami bez nadzoru opinii publicznej. To nie jest dialog – to inscenizacja wpływu - pisał Daniel Estulin, teoretyk spiskowy oraz autor opublikowanej w 2006 r. książki "The True Story of the Bilderberg Group". Zdaniem Estulina jednym z głównych celów przyświecających organizacji jest chęć "zniszczenia państw narodowych". Obrońcy Grupy Bilderberg zaprzeczają tym oskarżeniom i podkreślają jej rolę jako forum wolnej wymiany myśli. Etienne Davignon, były przewodniczący tej organizacji, w 2005 roku w rozmowie ze stacją BBC wyjaśniał, że powód, dla którego spotkania mają charakter prywatny, jest dość prozaiczny. Chodzi o otwartość i szczerość dyskusji. Nieuniknione, że ludzie będą podejrzewać nas o jakieś spiski. Ale to nie ma znaczenia. Oni nie potrafią zrozumieć, że świat jest o wiele bardziej skomplikowany - stwierdził Davignon. To, co się wie o konferencjach Grupy Bilderberg, nie ma w sobie nic spektakularnego. Omawia się tam najważniejsze w danym czasie dla świata sprawy dotyczące bezpieczeństwa, polityki i gospodarki - pisze w swoim tekście Deutsche Welle. "Między rieslingiem i rostbefem przeważnie chodzi o ratowanie świata, a przynajmniej o rozwiązywanie problemów globalnych" - zdradza kulisy spotkań jeden z uczestników w rozmowie z DW. Mimo zapewnień o braku "sprawczości "i doradczym charakterze Grupy Bilderberg niektórzy wskazują na podejrzaną korelację między udziałem w spotkaniach a późniejszą karierą uczestników. Bill Clinton był obecny na spotkaniu w 1991 roku - dwa lata później został prezydentem USA. Podobnie Tony Blair - uczestnik w 1993, premier w 1997. A podobnych przypadków było w historii znacznie więcej. Choć absolutnie nie dowodzi to bezpośredniego wpływu Grupy, rodzi pytania o jej nieformalną rolę w kształtowaniu elit politycznych. Co ciekawe, temat Grupy Bilderberg został wywołany w czasie kampanii przed tegorocznymi wyborami w Polsce. - Brał pan udział w spotkaniu grupy Bilderberg. Czy jako prezydent będzie pan publikował sprawozdania z takich rozmów? - takie pytanie podczas jednej z telewizyjnych debat skierował do Rafała Trzaskowskiego Marek Woch, jego kontrkandydat w wyborach. To normalne spotkania. Podczas jednego z nich rozmawiałem o relacjach transatlantyckich z zięciem Donalda Trumpa - odpowiedział Trzaskowski, który w 2019 roku znalazł się na liście gości Grupy Bilderberg.
: Data Publikacji.: 15-09-25
: Opis.: 20250613 piątek: Zastanawiasz się, dlaczego mimo założenia strony internetowej, Twoja firma nadal nie pojawia się w wynikach wyszukiwania Google? To frustrujące, zwłaszcza gdy konkurencja zgarnia klientów dzięki widoczności w sieci. Dobra wiadomość jest taka, że problem często wynika z typowych błędów SEO, które można łatwo naprawić. Sprawdź, czy któryś z nich nie dotyczy Twojej witryny. 1. Brak optymalizacji technicznej strony Strona może wyglądać pięknie, ale jeśli ładuje się zbyt wolno, ma błędy w kodzie albo nie jest przystosowana do urządzeń mobilnych, Google nie da jej wysokiej pozycji. Sprawdź: Czy strona ładuje się poniżej 3 sekund? Czy działa poprawnie na smartfonach? Czy masz poprawnie ustawione przekierowania i strukturę adresów URL? Jeśli odpowiedź na któreś z tych pytań brzmi „nie” – czas na audyt techniczny. 2. Słaba jakość treści Google kocha treści – ale tylko wtedy, gdy są wartościowe dla użytkownika. Jeśli Twoje teksty są zbyt krótkie, powielają informacje z innych stron albo nie zawierają słów kluczowych, algorytm nie uzna ich za pomocne. Pamiętaj: Pisz z myślą o użytkowniku, a nie o robotach. Unikaj kopiowania treści z innych źródeł. Stosuj słowa kluczowe naturalnie, nie przesadzaj z ich liczbą. 3. Brak odpowiednich słów kluczowych Czy wiesz, jakich fraz szukają Twoi klienci? Jeśli nie – Twoja strona może być świetna, ale nikt jej nie znajdzie. Używaj narzędzi takich jak Google Keyword Planner czy Senuto, aby dobrać właściwe słowa kluczowe do każdej podstrony. Każda strona powinna celować w konkretną frazę. 4. Strona nie została zaindeksowana Czasem przyczyna jest banalna – Twoja strona po prostu nie została dodana do indeksu Google. Sprawdź to, wpisując w wyszukiwarkę: site:twojadomena.pl. Jeśli nie widzisz żadnych wyników – to znaczy, że robot Google jeszcze nie odwiedził Twojej strony. Dodaj stronę do Google Search Console i prześlij mapę witryny (sitemap.xml). 5. Brak linków prowadzących do strony Linki zewnętrzne to jeden z najmocniejszych czynników rankingowych. Jeśli inne strony nie linkują do Twojej – Google może uznać ją za mało wartościową. Zadbaj o: Obecność w katalogach branżowych Współpracę z blogami i serwisami tematycznymi Tworzenie treści, które naturalnie przyciągają linki Jak naprawić błędy SEO i zacząć zdobywać klientów z Google? Jeśli nie masz czasu lub wiedzy, żeby samodzielnie analizować stronę i poprawiać błędy, warto oddać to w ręce specjalistów. Firma Internetica od lat wspiera biznesy w budowaniu widoczności w Google – od audytów SEO, przez tworzenie strategii treści, po skuteczne link building i optymalizację techniczną. Widoczność w wyszukiwarce nie jest dziełem przypadku. To efekt przemyślanych działań i unikania powyższych błędów. Zacznij działać już dziś – bo każda stracona pozycja to potencjalnie utracony klient.
: Data Publikacji.: 14-09-25
: Opis.: Japoński krab pacyficzny, znany również jako krab olbrzymi (Macrocheira kaempferi), to jedno z najbardziej zadziwiających stworzeń zamieszkujących głębiny oceanów. To prawdziwy rekordzista świata skorupiaków – jego odnóża mogą osiągać nawet 4 metry rozpiętości! Choć może wyglądać jak stwór z koszmaru, fascynuje biologów i miłośników przyrody na całym świecie. Co warto o nim wiedzieć? Japoński krab pacyficzny. Wielki krab morski potwór shinin-gani. Japoński krab pacyficzny to jedno z najbardziej niezwykłych stworzeń naszej planety, które wygląda jak facehugger z filmu „Obcy”. Jego ogromne rozmiary, długowieczność i rola w ekosystemie sprawiają, że zasługuje na uwagę i ochronę. Jeśli fascynują Cię morskie głębiny i ich mieszkańcy, ten krab powinien znaleźć się na Twojej liście najbardziej niesamowitych istot. I co ciekawe, krążą o nim mroczne legendy jak z horrorów! Ten gigantyczny krab żyje w głębokich wodach Oceanu Spokojnego, u wybrzeży Japonii, szczególnie wokół wysp Honsiu i Kiusiu. Można go spotkać na głębokościach od 150 do ponad 600 metrów, gdzie panują niskie temperatury i ciemność. Pojawił się na świecie już 100 milionów lat temu, a w japońskim folklorze opisywany jest jako morski potwór shinin-gani porywający żeglarzy do podwodnych grobów, gdzie ich pożera. Jaka jest prawda o tym niezwykłym krabie? Jak wygląda japoński krab olbrzymi? To nie tylko największy, ale i jeden z najbardziej przerażająco wyglądających krabów na świecie. Oto kilka kluczowych cech: Rozpiętość odnóży: do 4 metrów Masa ciała: do 20 kg Kolor: pomarańczowo-czerwony z białymi plamkami Ciało: stosunkowo małe w porównaniu do odnóży Żywotność: nawet ponad 100 lat Jego długie odnóża przypominają pajęcze nogi, przez co często bywa nazywany „krabem-pająkiem”. Co je japoński krab pacyficzny? Japoński krab olbrzymi to padlinożerca i drapieżnik. Żywi się: martwymi rybami mięczakami małymi skorupiakami resztkami organicznymi opadającymi na dno Jest ważnym elementem morskiego ekosystemu, pomagając utrzymać czystość dna morskiego. krab olbrzymi Fot: East News Czy japoński krab pacyficzny jest niebezpieczny? Mimo swojego przerażającego wyglądu, krab ten nie stanowi zagrożenia dla człowieka. Jego szczypce są potężne, ale rzadko bywa agresywny. Spotkania z człowiekiem są bardzo rzadkie, ponieważ żyje na dużych głębokościach. Ciekawostki o japońskim krabie pacyficznym Największy stawonóg świata – żaden inny skorupiak nie dorównuje mu wielkością. Żyjący relikt prehistorii – jego gatunek istniał już miliony lat temu, praktycznie nie zmieniając wyglądu. Część kultury Japonii – w japońskich legendach symbolizuje siłę i długowieczność. Delikates w Japonii – mimo ochrony, w niektórych regionach jest spożywany jako rzadki przysmak. Zrzuca pancerz – jak wiele skorupiaków, przechodzi proces linienia, by rosnąć. Czy japoński krab pacyficzny jest zagrożony? Ze względu na nadmierne połowy oraz zmiany klimatyczne i zanieczyszczenie oceanów, jego populacja ulega stopniowemu zmniejszeniu. W Japonii wprowadzono ograniczenia połowowe, by chronić ten unikalny gatunek.
: Data Publikacji.: 13-09-25
: Opis.: Dżuma – epidemie tej choroby to jedne z największych katastrof w historii ludzkości. Elementem popkultury stały się ikoniczne stroje lekarzy zadżumionych (plague doctor, doktor plagi) i maski z dziobami. Jaką pełniły funkcję i czy w jakikolwiek sposób chroniły medyków przed Czarną Śmiercią oraz morowym powietrzem? Epidemia dżumy. Dlaczego lekarze nosili maski z dziobami? Dżuma atakowała Europę wielokrotnie. Dziesiątkowała m.in. Cesarstwo Bizantyńskie w VI–VII w. zabijając dziennie tysiące ofiar (dżuma Justyniana), wkrótce zabiła niemal połowę populacji Europy. Z potwornym impetem dżuma uderzyła w 1347 roku, gdy do sycylijskiej Messyny przybiły galery z Krymu. Na genueńskich statkach przybyli chorzy z Kaffy ( obleganej przez chana Złotej Ordy Dżanibega) oraz przenoszące dżumę szczury. „Morowe powietrze” szybko opanowało średniowieczną Europę, w latach 1348–1352 uśmiercając co trzeciego Europejczyka. W wymiarze ogólnoświatowym populacja została zredukowana z 450 milionów do 350–375 milionów. W kolejnych wiekach dżuma dymienicza wielokrotnie masakrowała Europejczyków, m.in. w pierwszej połowie XVII wieku we Włoszech zabijając ok. 1,7 mln ludzi Z dżumą dziś kojarzą się przede wszystkim charakterystyczne stroje medyków i maski z dziobem. Po co nosili je lekarze i czy rzeczywiście chroniły przed morowym powietrzem? Maski z dziobem, noszone przed lekarzy walczących z dżumą, są dziś wręcz ikonicznie. To z ich powodu w Niemczech lekarzy zadżumionych nazywano Schnabeldoktor (doktor z dziobem). Ten dziób nie miał oczywiście funkcji ozdobnej. Dziś to nieodłączny element festiwalu weneckiego, ale kilka wieków temu ten strój miał ratować życie lekarzy odwiedzających zadżumionych i dokonujących rejestracji zgonów. Czy rzeczywiście charakterystyczna maska chroniła przed miazmatami? strój lekarza epidemicznego stosowany w XVII wieku Fot: Marek BAZAK/East News Kiedy wprowadzono te stroje do użytku? Ciężko to ustalić. Niektóre źródła historyczne wskazują na XVII wiek, a niektóre nawet na XIV. Za twórcę tych masek uważa się lekarza królów Francji Charles’a de Lorme’a. Z jego obserwacji wynikało, że ptaki nie chorują na dżumę. CIEKAWOSTKA wierzono, że ogień mógł wypalać morowe powietrze. Dlatego papież Klemens VI otaczał się pochodniami, by pozbyć się trujących oparów. Sam wizerunek ptaka oczywiście nie mógł chronić przed patogenami i morem. W maskach znajdowały się otwory wentylacyjne, a sam dziób wypełniony był wonnymi olejkami i ziołami, mającym filtrować powietrze. Wierzono, że jałowiec, melisa, mięta, kamfora, goździki, mirra, róża lub styraks mogą ochronić przed dżumą, bo zaraza bierze się ze smrodu. I dlatego też zalecano rozkładanie w domu cebuli, by jej zapach odpędzał zarazę. Byli też tacy jak Nostradamus, który wytwarzał „tabletkę różaną”, będącą źródłem witaminy C, czego oczywiście był nieświadomy. W niektórych maskach instalowano klin, który lekarz trzymał w zębach. Zmuszało go to zamykania ust, co miało redukować wdychanie morowego powietrza. Płaszcz lekarza zadżumionych wykonywano z nawoskowanej tkaniny. Lekarz miał również używać laski, by unikać kontaktu z chorymi. Niestety, często ta laska służyła po prostu do odpędzania i bicia zakażonych osób. A ci garnęli się do lekarzy, desperacko pragnąć ratunku, którego nie mogli otrzymać. Zalecano ponadto, by strój okrywający całe ciało był wykonany ze skór marokańskich kóz. Skórzane miały być również kapelusz i rękawice. Całość powinna być impregnowana wonnymi preparatami Czy stój lekarza plagi chronił przed dżumą? Jak wyjaśnia National Geographic, stroje lekarzy plagi, w tym maski z dziobami, nie chroniły m.in. przed dżumą jak zakładali ówcześni medycy. Wtedy nikt jednak nie wiedział o bakteriach Y pestis przenoszących się też drogą kropelkową oraz, że dżuma była rozsiewana przez szczury i pchły. Nie znaczy to jednak, że nie chroniły przed zarazą wcale. Niektórzy medycy wierzyli, że dżuma jako „duch powietrzny” przenosi się z oczu zarażonego. Zabraniano więc patrzeć na chorych, szczególnie w momencie śmierci. I to dlatego z maskach z dziobem w miejsce oczu wstawiano szkiełka. Co ciekawe, te szkiełka chroniły lekarza przed wydzielinami, gdy chory kaszlał. Dodajmy również, że długi i nawoskowany strój miał zaletę, której lekarze nie byli świadomi – chronił przed pchłami roznoszącymi dżumę. Ponieważ w masce pachniało jak w mydlarni, medyków nie obrzydzał tak odór śmierci i rozkładu w domach chorych, a przez to byli skłonni spędzać więcej czasu przy pacjentach CIEKAWOSTKA – dżumę leczono „wybuchającą żabą”. Kładziono żabę na brzuchu pacjenta na jednej z dymienic, by wchłaniała truciznę i w końcu dosłownie eksplodowała. Jeśli żaba nie wybuchła, to dla lekarza oznaczało, że chory umrze. Do ran chorych na dżumę przykładano również gołębie, by „wyciągały jad i truciznę z organizmu”.
: Data Publikacji.: 12-09-25
© Web Powered by Open Classifieds 2009 - 2025