Nadmi
- Kraj:Polska
- : Język.:deutsch
- : Utworzony.: 06-10-15
- : Ostatnie Logowanie.: 07-06-25
: Opis.: Wojsko zapewnia, że zakupione przez ministra Błaszczaka włoskie maszyny mogą operować nawet przy -40 stopniach C. Eksperci jednak się dziwią. Zamówione przez ministra Mariusza Błaszczaka śmigłowce dla polskiej armii mogą mieć problem z wypełnianiem swych zadań, gdy pogoda będzie naprawdę pod psem. I choć wojsko uspokaja, że wszystko będzie dobrze i pogoda nie zaszkodzi naszym maszynom, to fachowcy z rezerwą patrzą na ten wielki i drogi kontrakt. — To jest typowo polski zakup. Kupujemy na już, a potem zobaczy się, co dalej – mówi "Faktowi" Mariusz Cielma, redaktor naczelny "Nowej Techniki Wśród licznych kontraktów wojskowych, których w ostatnich latach nie brakowało, znalazł się też projekt zakupu nowych śmigłowców dla polskiej armii. Padło na nowoczesne włoskie maszyny i miały one zastąpić wysłużony, poradziecki sprzęt. Pierwsze już zaczęły pojawiać się wojsku, gdy nagle na jaw wyszło, że czegoś im brakuje. Śmigłowce dla Polski bez ważnego systemu odladzania wirników na zimę. Uwagę ekspertów przykuły systemy odladzania, które w polskich realiach pogodowych wydają się być czymś naturalnym. Ciężko bowiem liczyć na to, aby z maszyn tych można było korzystać tylko latem i gdy jest ciepło, a nie gdy pada szybko zamarzająca mżawka. I okazało się, że w zamówionych maszynach zabrakło systemu odpowiedzialnego za odladzanie łopat wirnika głównego. — To jest bardzo ważne, a w warunkach polskich dba się nawet o to, żeby nawet bezzałogowce, dużo mniejsze statki powietrzne, nieprzenoszące żadnego człowieka na swoim pokładzie, były wyposażone w instalacje przeciwoblodzeniowe. Wystarczy spojrzeć za okno – ocenia wartość systemów przeciwoblodzeniowych Mariusz Cielma, redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej". Kiedy o sprawie zaczęło robić się głośno i zaczęto zastanawiać się, dlaczego zrezygnowano z nabycia tak podstawowego, wydawać by się mogło, systemu, głos postanowiła zabrać armia. W ocenie ppłk. Krzysztofa Płatka, pracującego w Agencji Uzbrojenia w czasie, gdy dokonywano zakupu, śmigłowce te są gotowe do służby w polskich warunkach pogodowych. Wyjaśnia też, dlaczego pominięto ten jeden, tak ważny, drobiazg. "Śmigłowce AW149 posiadają systemy przeciwoblodzeniowe, które pozwalają na realizację zadań w temperaturach do -40 stopni C, niemniej nie mają podgrzewania łopat wirnika nośnego. I faktycznie, z uwagi na dostępne w momencie kontraktowania opcje wyposażenia nie podjęto decyzji o pozyskaniu systemu odladzania łopat wirnika głównego ze względu na czas możliwych dostaw" – wyjaśnia w mediach społecznościowych ppłk. Płatek. Systemu nie ma, ale się dokupi? Przyznanie się wojska do tego, że zamówiło maszyny bez tego jednego systemu dziwi specjalistów. Mariusz Cielma zwraca uwagę, że już w trakcie zamawiania maszyn wystarczyło spojrzeć na państwa, które dziś korzystają z AW 149 do celów militarnych. Trudno w nich doszukiwać się mrozów i marznącej mżawki. — Jak się prześledzi odbiorców tego producenta, to są to takie kraje jak: Egipt, Tajlandia, więc bardzo możliwe, że na tym etapie ten śmigłowiec w momencie zamawiania mógł nie mieć gotowych rozwiązań, które można wdrożyć na seryjne śmigłowce – mówi Mariusz Cielma. Na zakup śmigłowców AW 149 Polska zmierza wydać ponad 8 mld zł, a złożenia kontraktu przewidują, że część tych maszyn produkowana ma być w polskich zakładach PZL Świdnik. Szczegółowe specyfikacje dotyczące uzbrojenia maszyn objęte były tajemnicą i nic też dziwnego, że dopiero dziś na jaw wychodzą niektóre drobiazgi. Niemniej wojsko zapewnia, że nawet to się jeszcze zmieni. "Tak jak w przypadku doposażenia śmigłowców S-70i oraz modernizacji wielu innych typów sprzętu wojskowego w Siłach Zbrojnych, tak śmigłowce AW149 mają otrzymać te systemy w późniejszym terminie. Czy wszystkie, czy część, tego nie wiem" – informuje Krzysztof Płatek. Również Dowództwo Generalne WP zapewnia, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, a już zainstalowane 4 systemy przeciwoblodzeniowe, jak na polskie warunki pogodowe są w pełni wystarczające. W ocenie mundurowych, szybki zakup maszyn, nawet bez tego jednego systemu i tak jest dobrym rozwiązaniem, bowiem pozwala na szybsze wdrażanie tych maszyn do służby i szkolenie pilotów. A brakujące elementy, jeśli okaże się to konieczne, zawsze będzie można dokupić.
: Data Publikacji.: 18-05-25
: Opis.: Obowiązek właścicieli samochodów z LPG. Nie przegap terminu. Autor: Maciej Gis Właściciele pojazdów, które są wyposażone w instalacje LPG, czyli zasilane mieszanką propan-butanu, muszą pamiętać o regularnym przeglądzie takiej instalacji. Istotnym elementem, który jest poddawany kontroli podczas przeglądu, jest zbiornik gazu. Jednakże proces legalizacji tego zbiornika może być problematyczny. Jeżeli w twoim pojeździe zainstalowano system LPG, jesteś zobowiązany zgłosić ten fakt w odpowiednim wydziale komunikacji. Tam, na podstawie wyciągu ze świadectwa homologacji instalacji, zwanego również paszportem zbiornika gazu, oraz rachunku za montaż instalacji, dokonany zostanie wpis w dowodzie rejestracyjnym twojego samochodu i w karcie pojazdu (jeżeli taka została wydana). Na wykonanie tego zgłoszenia masz 30 dni. W dowodzie rejestracyjnym, oprócz wpisu dotyczącego zmiany rodzaju zasilania pojazdu, urzędnik zmieni również datę następnego badania technicznego. Nowy termin badania technicznego przypada wtedy po roku od momentu montażu instalacji LPG, niezależnie od wieku pojazdu (nawet jeśli jest to nowy samochód). Koszt takiego badania wynosi 162 zł. Jeśli nie zgłosisz faktu posiadania instalacji autogazu, a zostanie to wykryte podczas kontroli, konsekwencje mogą być dość dotkliwe. Policjant ma prawo zatrzymać dowód rejestracyjny, co teoretycznie oznacza, że samochód traci dopuszczenie do ruchu. Ponadto diagnosta, który przeprowadza badanie techniczne, nie wyda pozytywnego wyniku, jeśli zauważy w samochodzie instalację LPG bez odpowiedniego wpisu w dowodzie rejestracyjnym. Warto pamiętać, że podczas przeglądu właściciel pojazdu musi okazać tzw. paszport zbiornika. Są to dokumenty, które otrzymuje od warsztatu montującego instalację autogazu i są one niezbędne do wykonania badania technicznego. Niestety, w tym przypadku nie ma możliwości załatwienia sprawy elektronicznie, więc warto o tym pamiętać, aby nie musieć jeździć dwa razy. Po upływie 10 lat od daty produkcji zbiornika kończy się termin jego dopuszczenia do eksploatacji. Wówczas zbiornik należy zalegalizować bądź wymienić na nowy w wyznaczonym do tego zakładzie. Wykaz takich warsztatów można znaleźć na stronie internetowej Transportowego Dozoru Technicznego. Legalizacja jest procesem, podczas którego technik wykonuje próbę ciśnieniową opróżnionego i zdemontowanego zbiornika gazu. Jeśli zbiornik przejdzie tę próbę pozytywnie, zostaje dopuszczony do użytku na okres kolejnych 10 lat lub krótszy, jeśli butla ma więcej niż dekadę – maksymalny okres użytkowania zbiornika LPG wynosi 20 lat (datę tego okresu określają zapisy na tabliczce znamionowej). Po tym czasie kończy się techniczna żywotność zbiornika gazu. Warto zwrócić uwagę, że to właściciel pojazdu powinien dokonać legalizacji, ponieważ to na niego zostaną wystawione dokumenty potwierdzające dopuszczenie zbiornika do użytku. Podczas legalizacji zbiornika można wykorzystać istniejący wielozawór, który odpowiada za prawidłową pracę oraz bezpieczeństwo użytkowania instalacji gazowej. Wielozawór trzeba wymienić na nowy w przypadku montażu nowego zbiornika gazu. Legalizacja i żywotność zbiornika LPG mają znaczenie przy zakupie auta. Warto sprawdzić, czy nie jest tak, że sprzedawca sprzedaje samochód z instalacją autogazu zamontowaną np. 9 lat temu, co oznacza, że trzeba będzie ponieść dodatkowy koszt. W przypadku tanich samochodów może to być stosunkowo spory wydatek względem ceny. Ponadto należy pamiętać, że w większości przypadków (jeśli legalizacja jest wykonywana zgodnie ze sztuką i procedurami) zbiorniki zamontowane pod autem muszą zostać wymienione na nowe. Wynika to z faktu, że każdy ślad korozji lub głębsza rysa na zbiorniku dyskwalifikuje go z dalszej eksploatacji. Tak mocuje się zbiorniki m.in. w modelach Renault lub w autach z USA, szczególnie w minivanach, ale także w SUV-ach.
: Data Publikacji.: 18-05-25
: Opis.: Film pokazuje dziwne istoty o wysokości 3 metrów zaobserwowane na wyspie na południu Brazylii. Turyści i miejscowi mieszkańcy Ilha do Mel, w stanie Paraná na południu Brazylii, są zdumieni po niedawnych obserwacjach “dziwnych istot” w regionie. Według relacji udostępnionych przez odwiedzających wyspę, te tajemnicze stworzenia, o wysokości ponad 3 metrów, zostały zaobserwowane na trudno dostępnym wzgórzu. Ciekawość jeszcze bardziej wzrosła po rozpowszechnieniu się zdjęć i filmów w mediach społecznościowych, które stały się wiralowe. Zdjęcia pokazują wysokie i smukłe figury wśród roślinności wyspy, budząc mieszankę fascynacji i niepewności wśród internautów i lokalnej społeczności. Pomimo rosnącego zainteresowania, pozostaje niepewne, czy obrazy przedstawiają żart, montaż (fałszywki) czy rzeczywiście coś niezwykłego odwiedziło Ilha do Mel. Jakość obrazów i odległość od “istot” utrudniają szczegółową analizę, pozostawiając miejsce na różne interpretacje i teorie. Film pokazuje dziwne istoty o wysokości 3 metrów zaobserwowane na wyspie na południu Brazylii. Zdjęcia i filmy: twitter monikoogi Film pokazuje dziwne istoty o wysokości 3 metrów zaobserwowane na wyspie na południu Brazylii. Ilha do Mel jest znana ze swojego naturalnego piękna i spokoju, będąc popularnym miejscem dla turystów szukających malowniczych krajobrazów i spokoju. Ten niedawny przypadek dodał element tajemnicy i przygody, przyciągając jeszcze więcej uwagi do tego urokliwego miejsca.
: Data Publikacji.: 18-05-25
: Opis.: Słynny przypadek: japoński Boeing 747 napotkał gigantyczny statek kosmiczny przez 50 minut nad niebem Alaski w 1986 r. Alaska jest jednym z głównych hotspotów na świecie dla istot pozaziemskich. UFO. Lot 1628 JAL nad Alaską W listopadzie 1986 r. japońska załoga frachtowiec jumbo był świadkiem trzech niezidentyfikowanych obiektów podczas lotu nad Alaską w USA. Ta obserwacja zyskała międzynarodową uwagę, kiedy Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) ogłosiła, że zamierza oficjalnie zbadać tę obserwację, ponieważ Centrum Kontroli Ruchu Lotniczego w Anchorage na Alasce poinformowało, że UFO zostało wykryte na radarze!!! Kapitan Terauchi występował w licznych programach radiowych i telewizyjnych oraz w People Magazine. W ciągu kilku miesięcy od tych wydarzeń został uziemiony, najwyraźniej za niedyskrecję zgłoszenia UFO, mimo że był starszym kapitanem z doskonałymi wynikami lotów. Kilka lat później został przywrócony. W tym przypadku UFO były śledzone na radarze zarówno naziemnym, jak i powietrznym, obserwowane przez doświadczonych pilotów linii lotniczych i potwierdzone przez szefa dywizji FAA. Video: Alien Factor
: Data Publikacji.: 18-05-25
© Web Powered by Open Classifieds 2009 - 2025