Rombacha
- Kraj:Polen
- : Język.:polski
- : Utworzony.: 02-04-16
- : Ostatnie Logowanie.: 07-01-22
Jestem se Rombacha, śmieję się hahaha!
: Opis.: ORO Pudding i Cynamon wyszli jak umówione z zieloną latarką dając znaki do nadjeżdżającej furgonetki. Skrzynie wskazane przez Carolinę i sprowadzone z banku przez Hombre miały pojechać do depozytu Puddinga, jak zwykle przed wyszukaniem odpowiednich klientów. Spotkali w pobliżu drogi De Las Intervenciones i tym razem musieli tylko zmienić się za kierownicami aut. Najpierw jednak Tiago zobaczył galaretę, czyli z nieznanych powodów trzęsącego się Puddinga. Widać było, że pokłócili się z Cynamonem już wcześniej, ale Tiago nie myślał , że chcą przetopić artefakty na zwykły metal! Tiago nie chciał dyskutować , bo i nie było o czym. Towar miał znaleźć się w depozycie, i nie było mowy o żadnych idiotycznych pomysłach. Pudding dygotał, Cynamon szedł pierwszy. - Przetopić złoto? - Cynamon był napalony i chętny. - To szaleństwo. To dzieła sztuki. - Stwierdził Pudding powoli obracając się. - No tak, a pociski są dziełem techniki zabijania. – Rwał się Cynamon.- Nigdy tego nie zrozumiem. - To się pomódl. - Rzekł Tiago. - Płyniesz pod prąd a ja mam jedyne wiosło. – Nagle Cynamon wycelował starą parabelkę w Tiago. - Nie mierz do mnie, bo to śmieszne. - Rzekł Tiago. - Będę ci dziś mówić „Twardzielu”, o.k. ? - Cynamon nie dawał za wygraną. – A teraz mów gdzie ukryłeś Carolinę i syna? Tiago uniósł brew i nagle zrozumiał, a raczej od razu wiedział, że żona Rica nie daje za wygraną. Rozumiał zemstę ale sprawdzoną. Ta działała na ślepo. Ciekawe kto stoi za Cynamonem. W końcu sprawę skrzynek prowadziła Carolina. A tu nagle sama jest celem? Zobaczył koniec lufy i jego myśli wróciły od razu na swe miejsca. - Nie przeginaj , bo poznasz panią ołowianą. – Rzekł Pudding z boku. - Nie bredź. Nawet nie wiesz z czego robią pociski. - Odpowiedz debilu na pytanie. Czy chcesz przetopić coś, co by się kilka razy skurczyło? - Rzekł Tiago a jego powonienie stało się wyczulone na każdą molekułę strachu. Tym razem było inaczej, tym razem to on miał być zabity, i intuicja, do której aktualnie miał pretensję, że go zawiodła, pracowała jednak intensywnie. Tiago ani myślał umierać i nie czuł zapachu śmierci ani strachu. Czuł tylko zapach własnej głupoty i wstyd mu było, że dał się zagonić przez gówniarza w kozi róg. - Nic ci nie powiem. – Rzekł do Cynamona. - Nie chrzań! Co to za kupa? - Krzyknął Cynamon do Puddinga machając parabelką. Tiago zrobił jakiś gest, lecz Pudding zadygotał ołowiem ułamek sekundy wcześniej. Pudding zawsze się trzęsie, to może go poniosło. Patrzał teraz jak na twarzy Tiago mizernie wysila się uśmiech. Tiago spoglądał w dół przyciskając jednym butem dłoń Cynamona z parabellum. Sam Pudding dygotał jeszcze, ale uspokajał się patrząc na leżącego mężczyznę. Cynamon leżał ranny w połamanych łopianach. - A moje ostatnie słowa? – Zapytał cynicznie. - Właśnie powiedziałeś. - Pudding dał mu panią ołowianą w bebechy. - Szkoda go. Bawił nas. - Nie daj się uśpić. - Rzekł Tiago. Pudding trząsł się nadal jak w febrze. Cynamon przestał drgać. Głupie ale prawdziwe. Pudding wykrztusił z siebie w końcu: - Tiago, mają coś ludzie do ciebie, będzie polowanie. - Chyba wiem kto..... – Tiago spuścił głowę i pomyślał, że wszyscy będą za żonę Rica winić samego Rico. W końcu poczuł ciepłą, mokrą plamę na brzuchu. - Chorowałem całą wieczność. Czemu miałbym się dzielić wiedzą? - Zapytał ni stąd, ni zowąd Pudding. - Dasz radę. Sam myślisz. Miałeś dobry plan. - Rzekł Tiago. - Taaa, był dobry. Ale już nie jest. Skąd teraz weźmiemy informacje? - Postarzałeś się. - Rzekł Tiago. - No, ja myślę. W końcu to tyle lat. Czerwień to kolor miłości. - Pudding otarł krew z ręki sprawdzając stan Tiago. - Jedź już. Dasz radę. - Rzekł Tiago czując, że słabnie i mętnieje. - Dam. - Kiwnął głową Pudding. - Wpłacił całość. Pilnuj go, dobra? – Tiago osłabł i leżał, i zwijał się na podłodze furgonetki obejmując oburącz brzuch. - Podobno flaki nie bolą.- Pudding siadał za kierownicę. - Podobno. Komu w drogę, temu czas. - Rzekł Tiago i zemdlał. oUZRxktEGkI RA1LHOzpqdY : Poprzedni rozdział: Następny rozdział: : Automat tłumaczył ten tekst na 91 języków z oryginalnego języka polskiego. Tytuł oryginału "Teoria Strzałek" . Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawo autorskie: Jakub Nowak TS092
: Data Publikacji.: 08-03-25
: Opis.: ZAPOMNIENIE Zapomnienie to nieśmiertelność na kredyt. Nikt nie wie, że zapomniana osoba już nie żyje, a może nadal nie żyje, a może dopiero żyje. Zapomniałem, że on żyje, znaczy to samo, co: zapomniałem, że on nie żyje. Zapomnienie to niewidzialny kwiat. Pachnie wyschłymi łzami. Koi ból. Bawi się supełkami. Przenika umysł archiwisty niepewnością, a kolejne cyfry zimnem bez nadziei. Zapomnienie jest garbate i słodkie mimochodem rzuconą obietnicą. Jest kręglami wciąż od nowa wstawianymi na start. Zapomnienie to niewidzialny kwiat. Jego korzenie pełzną tuż pod powierzchnią uśmiechu. Żywi się pamięcią. Kradnie dzieciństwo. Karze matki. Jest pochodnią na brzegu ruczaju. Śpiewem trawy na stepie. Jajem dinozaura. Wiecznością . Sterem narodów. Muletą odważnego. Strażnikiem snu. Zapomnienie to niewidzialny kwiat. I tyle. bPtMN1vrrvM 6KfvorPF7pw : Poprzedni rozdział: Następny rozdział: : Automat tłumaczył ten tekst na 91 języków z oryginalnego języka polskiego. Tytuł oryginału "Teoria Strzałek" . Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawo autorskie: Jakub Nowak TS091
: Data Publikacji.: 08-03-25
: Opis.: BŁAGARODJE Jc.dzziaa Trzecia w nocy. Konny policjant na rogu. Tkwi . Boi się. Boi się, że kropelki deszczu wlecą mu za kark z pickelhauby. Ma szalik ciotką oczko po oczku wytworzony. Ceni go. Siodło wgniotło mu się, a reumatyzm dręczy przemoczone już pałąki nóg. Obserwuję go czasem z okna mojego pokoju, paląc tanie cygarko. Obok mam całą baterię drogich ,o kolonialnych kolorowych paseczkach i z przemytu, i od Koziełkowów, i od Niusi w dowód sympatii. Deszcz uspakaja mnie. Znowu ten sen. Całkiem słoneczny poranek a ja klęczący przed okrągłym stolikiem z białą grubą serwetą i serwisem porcelany ruskich Kuzniecowów, farfurnia ta jasnozielone porcelany wytwarzała. Między filiżankami na stole nogi rosną do nieba . A to stoi oficer jakiś . A ja z klęczek do niego błagalnym głosem: Tak toczno, waszyje błagarodije! Już deszcz do filiżanek zaczął padać. Herbatę wypiłem z jednej i ja na stole stoję w białej, nocnej koszuli a oficer spod stolika salutuje: Tak toczno waszyje dostoinstwo! I budzę się wtedy, i orderów szukam, i jest trzecia w nocy. Nie wiem , czy to dobry sen. Coś do mnie mówi szeptem . Ale dlaczego w takim języku? Siedzę więc i patrzę na konnego. Stoi tu od miesiąca. Może to jego myśli? Może od miesięcy sen zaklęty w kroplach deszczu drąży umysły śpiących okolicznych? Przejąłem się politzmeistrem i jego podagrą? Palę cygarko owinięty w koc i gęsty dym a on moknie. Taka służba. Tak chciałoby się gdzieś daleko, za morze, za góry. bPtMN1vrrvM 6KfvorPF7pw : Poprzedni rozdział: Następny rozdział: : Automat tłumaczył ten tekst na 91 języków z oryginalnego języka polskiego. Tytuł oryginału "Teoria Strzałek" . Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawo autorskie: Jakub Nowak TS090
: Data Publikacji.: 08-03-25
: Opis.: KAMERA OBSCURA Jc.daaia Mam aparat fotograficzny z lampą mysłową. Gdy powiem spagetttti, ludzie nagle nieruchomieją Ich oczy patrzą bezczasowo, bojąc się błysku, co onieśmiela i utrwala na wieczną pamiątkę. Pomnij na glinę, która twoją matką. O słodka Isztar, kochanko mojego ciała ! To mówią wargi Bero wyschłe tęsknotą do ciebie. Nie ma czasu na pudrowanie nosów i wygładzenie bluzki. Aparat usypia wraz ze mną w futerale. Oko porusza się poufale. Filc czerwony otula optykę milczącą i zimną. Na kliszy przegryzają się chemikalia i nie mogą się uspokoić po świetlnym wstrząsie, po sesji. Obrazy niezrozumiałe czekają na negatywowych klatkach, ściśnięte i delikatne. Powtarzają drżącymi wargi: O mój celuloidzie, o mój celuloidzie, zachowaj nas panie. Moje palce rozstawione pasują do ścianek futerału na miarę. Na ściance mały termometr i higrometr wskazują niebezpieczeństwo, gdy się zbliża. Wewnętrzne zatrzaski z nierdzewnej stali dają gwarancje spokoju. Poduszeczkę pod kark skradłem z mięsnego na rogu. Mieli tam mumię. Statywy, kawa i zaparzacz w prawej szufladce. Lupa i igły w lewej barkowej. Łapacz celulitów pracuje bezgłośnie. Regulator mięśni wyłączyłem przedwczoraj. Odsysacz nocnych pragnień włączony. Dobranoc. bPtMN1vrrvM 6KfvorPF7pw : Poprzedni rozdział: Następny rozdział: : Automat tłumaczył ten tekst na 91 języków z oryginalnego języka polskiego. Tytuł oryginału "Teoria Strzałek" . Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawo autorskie: Jakub Nowak TS089
: Data Publikacji.: 08-03-25
© Web Powered by Open Classifieds 2009 - 2025