Rombacha
- Kraj:Polen
- : Język.:polski
- : Utworzony.: 02-04-16
- : Ostatnie Logowanie.: 07-01-22
Jestem se Rombacha, śmieję się hahaha!
: Opis.: WALKA Jt.daaia Tarik , będąc generałem co się zowie, przebywał na wakacjach u swojej żony i jej rodziny w Afryce i bardzo cierpiał z powodu wszędobylskich małp. Jego żona, Nubijka, zachwalała mu małpi móżdżek na zimno i smażony zawinięty w zmiażdżone łodygi tumtu i polane tłuszczem. - Jesteś wojownikiem. Poznaję po oczach. - Rzekła żona Tarika do generała. - Tak się cieszę, tęskniliśmy... Tarik stał zaskoczony jej nagłym pojawieniem się w pałacu. - Co stało się z twoim paluszkiem mówiącym prawdę? - Zakwiliła rozkosznie. - Zgniotłem go sztuczną szczęką krokodyla. Cóż mi po prawdzie. Minęło tyle czasu. - Popatrzył na nią, starą Nubijkę w brudnym fartuchu. Ona na to. - Wystarczy wziąć mnie w ramiona. - Ta.... zdaję sobie z tego sprawę. Jak również z konsekwencji wzięcia w ramiona. Cóż na to twoja matka, kwaśna pudernica? Cóż na to twoi bracia zmagający się nożami z honorem? Co na to twój ojciec, jeżdżący na rowerze wezyr jednej pompki? Czyż nie jesteś ich wysłanką? Czyż nie uczepili się słów , „dla twego dobra”? Sterują twoją szminką i pomadką. Czyhają na niezgrabność nowicjusza. Wziąć cię w ramiona? Minęło tyle czasu. Cóż mi po prawdzie? Nawet nie ważne są legendy na mapach. Idź swym tokiem. Spotkamy się na skrzyżowaniu albo wcale. Bez nikogo. Bez słów. I tylko wtedy, gdy będziesz w drodze. Poznam to po twych oczach. Krokodyl dopowie mi resztę. Musi to robić odkąd mi służy, a zna się staruch na rzeczy. Nubijka nic nie rzekła i znikła. Tarik czekał chwilę i zajął się codziennością. aXbPLeX_bkI GO5gTRunaFo : Poprzedni rozdział: Następny rozdział: : Automat tłumaczył ten tekst na 91 języków z oryginalnego języka polskiego. Tytuł oryginału "Teoria Strzałek" . Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawo autorskie: Jakub Nowak TS088
: Data Publikacji.: 08-03-25
: Opis.: ITALIA FTYKAŃSKA XXV To najcudowniejsze, co może przydarzyć się latem, gdy wyspana i lekka wstajesz z pościeli. Z oknem tramwaj naciska na szynę, gołębie nie wiedzą co począć dreptając w miejscach odwiecznych. Obok ciebie niedopite cacao i wymięta ulotka o walce politycznej ugrupowania Sex Katolicki. Piżama lśni na twoim ciele ,więc przeciągasz się długo , namyślając , czy zanurzyć się raz jeszcze w rozkosze ciepła . W końcu robisz to podwijając nogi z powrotem pod pierzynkę. Na zewnątrz Poliklerycy walczą na barykadzie przeciw Siostrom Miłosierdzia. Łyse, wygolone głowy sióstr miłosierdzia rozpierzchają się po placu płosząc gołębie. Różowe szaty kleryków jak różowa dżdżownica odcinają linią odwrót. Padają pierwsze krzyże, i słychać jęki odkupujących świat. Policja przygląda się sprawdzając pozwolenie na procesję wyznaniową a biskup biczuje się na pobliskim trawniku i asyście fotoreporterów. Jest spokojnie i litościwie odkąd przejęliśmy na siebie wszystkie zbrodnie i niepokoje społeczne. Możemy teraz nimi lepiej sterować. Wszystko zostaje wśród braci i sióstr naszych. Poświęcili oni swe byty dla odkupienia win społecznych. Modlimy się za króla świątobliwość i za pana marszałka , co teraz na wojnie zwycięstw wierze przysparza. Niewierni i terroryści już wrzuceni do mrowiska. Nieudolni politycy ośmieszeni poprzez przyprawienie im małych, różowych bródek na wiecznym kleju. Satelity wreszcie przekazują w kosmos prawdy, by nasi galaktyczni bracia mieli odwagę się przyłączyć do pochodu światłych istnień i dobroci serc. Wylakierowane tarcze lśnią na limuzynach pancernych, a licznik wykrytych bomb, na ratuszu, uśmiecha się do przechodniów. Na śniadanie będą cruassanty moczone w mleku zakwaszającym organizm dla odkupienia win. Kawę serwuje dziś podległy heterokleryk o miodowych wąsach i zabójczym spojrzeniu. Pozostało mu niewiele dni życia aby się rozmnożyć, i w ten sposób uchronić swój genotyp ideału przed zatraceniem. Nie należy do ruchu oporu i ma dobre maniery.Eh, szkoda go będzie. Jest taki...taki...liturgiczny, aż mi się coś robi na samą myśl o rytuale. Heretoklerycy to jest to najlepsze co mogło się przydarzyć. Biczują , gwałcą i używają brzydkich słów z prawdziwym wyuzdaniem. Aż miło popatrzeć, ale robią to tylko publicznie. Prywatnie są to bardzo skromni i poczciwi ludzie mieszkający w małych cichych pokoikach i oddający się medytacjom i karmieniu gołębi. Ich wysoką moralność podnosi fakt zabicia ich za dokonane przewiny i zbrodnie po wyznaczonej liczbie dni. Odkupując społeczeństwo stają w rzędzie najświętszych osobników a ich potomstwo ma wolny wybór etyczny. Heteroklerycy nie mogą nosić różowego płaszcza ani rozmnażać się przez dzieworództwo. Jeśli spotkają na swym szlaku monsignora muszą z urzędu go uśmiercić w okrutny sposób, tak by ów miał sposobność odkupienia świata. Nie posiadają żadnych dóbr doczesnych poza jachtem i dwoma niewolnikami. Są świetnymi pilotami śmigłowca. Nie używają trucizn zarezerwowanych jako oręż tylko dla monsignorów. Muszą studiować Strabona i Pliniusza Młodszego. Znają kilka języków by badać sekrety książek. Posiadają centymetr by mierzyć odległości miedzy wierszami i wyciągać z tego wnioski. Poliklerycy to istoty , o których nie chcę nawet wspominać, bo nie warto. a7dliq2_dpY bayj66PkDhQ : Poprzedni rozdział: Następny rozdział: : Automat tłumaczył ten tekst na 91 języków z oryginalnego języka polskiego. Tytuł oryginału "Teoria Strzałek" . Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawo autorskie: Jakub Nowak TS087
: Data Publikacji.: 08-03-25
: Opis.: Ja.daaiaaz KATELEJE 400 mikrootworów , para pod ciśnieniem, aż żal się spieszyć. W taki dzień, pełny i lekki, wystarczy tylko tańczyć, nie potrzeba nic mówić. Nawet, gdy nie czujesz już życia, gdy miedzy bólem, tym dowodem istnienia, a powierzchnią skóry istnieje owa cienka błonka gęstością uśmiechu włochatej gąsienicy, skupia się i nie dopuszcza. Nawet, gdy nie wiesz jak bardzo kiedyś dało się kochać kogoś, kto na prawdę był zupełnie inny, niż twoje wyobrażenie o nim. Nawet, gdy nie pamiętasz już zbierania grzybów przed świtem, gdy mgła zaczepiona o las nie umiała się unieść, i dopiero słońce wyświecało jej kropelki na pajęczynie rozespanego pająka. Nawet wtedy, gdy w malignie gorączki jako małe dziecko myśl ci przeskoczyła, że nie przeżyjesz nocy... Nawet wtedy, gdy w pobrudzonych ciuchach z rozbitym kolanem znalazła cię babcia na strychu. Nawet wtedy, gdy nie wymawiasz swego tajemnego imienia i nie mącisz nim spokoju nocy. Nawet wtedy, gdy masz to co chcieć tylko można, a tu nadchodzi czas goryczy. Nawet wtedy nie chcesz przyznać się do życia jakiego nie oczekiwałeś, jakie tylko mogłeś sobie wymarzyć, najlepszego i rozedrganego w każdym ziarnku prawdy i każdym podmuchu ironii. Dlaczego nie przyznajesz się do tego? Powietrze jest gorące i świeże, pełne zjaw i snów. Hombre czekał w pobliżu otwartych, wielkich drzwi na taras, gdyż oświetlona sala i gwar towarzystwa stawały się nużące, a ona nie nadchodziła. Marija zjawiła się jak zwykle nagle, jak wyczarowana, w sąsiednich drzwiach, i podeszła do Hombre uśmiechając się. - Czy pani pozwoli, abym poprawił kateleje przy staniku? - .... - Spojrzała na niego dziwnie. - Rejony, w które ucieka moja miłość wyniosły mnie poza ludzkie dociekania szczęścia. Co rano po przebudzeniu, czuję serce. To proste, myślałem, że to kardynalski kapelusz, który jakiś somnambulik zamknął klątwą słowa w mych płucach. - A jednak, jak taki smakosz, wytrawny kolekcjoner, znawca , ba, tajemniczy doradca, zasztyletował jedną ze swych żon, gdy zrozumiał jak szaleńczo ją pokochał. Zrobił to jak Mahomet, który w ten sposób chciał uzyskać ponownie jasność umysłu. A jednak nie, tobie na nic się to przydało i na jasność za późno. Roślinność oranżerii podpowiada mi, że moja miłość nie jest do wycięcia. Kiedy pewnego wieczora w operze baron przedstawił mi ją, powiedziała abym poszedł po pugilares. Służący wyprasował mi wąsiki nad parą, a ja trwałem w owej szczególnej frakcji, między marzeniem i logiką, która ją pobija. Będąc z nią w łóżku nie podnieca mnie. Oglądam piwonie i wtedy rozumiem ich płatki. Podczas muzykowań jestem uosobieniem spokoju. Mściwe piśmidła odkładam na sąsiedni fotel. Jednak zawsze na koniec koncertu robi mi się niedobrze na sam jej widok. Ogarnia mnie melancholia i szczęście powodujące drgawki, a onegdaj nawet doznałem wstrząsu spazmatycznego. - Gdybym tylko miał więcej odwagi. Mimochodem, dyskretnie, nie włączając w to innych kobiet, poproś ją, aby przyszła. Będą rurki z kremem i faworki. – Rzekł Hombre dotykając skroni. - Spałeś z nią? – Spytał głupio Tiago. - Nic mi o tym nie wiadomo. – Zaśmiał się Hombre. - Zawsze tak źle wygląda. – Stwierdził El Micho popatrując na córkę. - Jest przeurocza. – Syczał Tiago. - Myślisz, że zapadła na jedną z tych świętych chorób? - Hombre przesunął się był w kierunku okien. Pomyślał, że minęły trzy wieki. Już wymyślili telewizję i samolot ze światełkami wewnątrz i na zewnątrz. Sterują nimi prymitywne decyzyjne maszyny programujące. - Zapalmy fajkę ale po cichutku. – El Micho zbliżył się do nich. - Przesuńmy rajery wyżej w kierunku kręgosłupa. Trzeba aby panna trzymała się prosto. – Rzekł El Micho do Mariji. - Żartujemy w uroczym tonie. – Tiago podawał wszystkim niskie dziwaczne kieliszki. - To miło księżno, że nie jest pani wesoła. – Rzekł El Micho do córki. WKqngI8PteY 4RGbInYl7Ro Nie tańczysz. Nie widać odbicia w lustrach. Nie błyszczą ci zęby i nie sinieją tatuaże. Jak lilię czystą ukryła cię w kącie matka w turbanie. Może wydekoltowana ciotka schowała twe piękno za wysokim kołnierzykiem zapiętej pod samą szyję sukienki? Cierpkim dreszczem ogarnia cię zimno salaterki ostryg. Wypijasz jedną po drugiej. Imię Jakuba powtarzają gruchoczące odrzucane puste skorupy. Zimno wlewa się do twego przełyku i dalej, niżej, soplem rozkoszy trawienia. Nie myślisz o zjadaniu żywcem istot morskich. Cierpnie ci skóra na rękach i włoski stają dęba. Węch wyostrza wszystko. Najpierw oczywiście spalają się włoski na uciekającym pająku, dopiero potem spala się cały pająk. Czasem pękając najpierw od gorąca, gdy zagotują mu się trzewia. Ale tobie się nic nie zagotuje a żywe małże strawisz na zimno i bezmyślnie. Snobistycznie. W końcu człowiek musi przecież coś jeść! Łzy płyną po cichutku, wolno, bez sensu. Niby oczyszczają duszę. Nie prawda. Dają tylko uosobienie oddechu. To taki sposób mokrego ziewania. Spokój na raty. To wtedy są przebaczenia i zrozumienie dla spalanych żywcem dzieci wietnamskich. Kiedyś się śmiały i kiedyś jadły z miseczek swoje myśli zamknięte w ryżowych polach natchnienia. Kiedyś były uczesane przez matki. Teraz płoną. Tłuszcz pali się szybko. Śmierdzi. Skwarki. Smród idzie do Nieba i łechce Anioły oraz jednego Archanioła w nozdrza. Miesza się napalm i chlorofil. Pijawki wysychają jako pierwsze wraz z wyssaną krwią. - Oddałabym wszystko, gdybym znalazła choć cień uczucia. – Marija postąpiła krok w jego kierunku. - Można o nie zapytać w biurze abonamentur. – Zażartował Hombre. - Onieśmielają mnie nowe znajomości. – Popatrywała co jakiś czas w bok. - Czy oni jedzą tu dziś kolację? – Spytał. - Dostanę neurelgii od samego występu muzyków. Będziesz się mną opiekować? – Zadrwiła. - Delikatność wprowadziłaś do mojego serca. Dziś otoczony tajemniczością i namiętnością rozumiem, dlaczego drżałaś na widok tych dwóch mężczyzn. Każdy miał laskę zakończoną białą kulą. - Każdy udawał drugiego wzajem. Nawet lakierki im się pomieszały, gdy polerowali je o łydki. - Zauważyłaś, a tak! - Jesteś coraz mniej podobny do swojego ojca.- Powiedziała Marija stanowczym tonem. - Co za ulga ! , - jak sam zwykł mawiać. - Odszczeknął jej w tej samej sekundzie, A ona znowu: - Przemawianie weleryzmami nie zawsze wychodzi na dobre. - Mnie to nie dotyczy, powiedział żebrak, którego pies ugryzł w drewnianą nogę. Odgryzłem jej nogę w dwa i pół słowa, a potem dodałem. - Masz święte prawo być wściekła. - Co to są katleje? Tyle lat noszę stanik i nic takiego nie znam. - Widocznie nosisz go za krótko. - Uśmiechnąłem się pod nosem i odprężyłem wreszcie. -Nie ma takiej siły, która pozwoliła by ci zwiędnąć, więc nie bądź wściekła. Popatrzała na mnie z wyrzutem i nagle pożaliła się jak mała dziewczynka. - Na śniadanie był rewers. To okropne, że znowu tak będzie. S5rJ3PtNbGA enW1V7mWez4 : Poprzedni rozdział: Następny rozdział: : Automat tłumaczył ten tekst na 91 języków z oryginalnego języka polskiego. Tytuł oryginału "Teoria Strzałek" . Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawo autorskie: Jakub Nowak TS086
: Data Publikacji.: 08-03-25
: Opis.: CYGARO Cygaro to stara opowieść o udach Kubanek, na których zawijały liście tytoniu śliniąc mocno dłonie. Pocieranie jest tu rozstrzygające i pozwala zewrzeć dwa liście tytoniu tak ściśle , że stanowią hermetyczną powłokę trzymającą dymy i zamysły palacza we właściwych kierunkach. Małym nożykiem na deseczce nadkrawa Kubanka Specjalistka płachtę liścia i formuje kołnierz ,czyli końcówkę cygara. A co jest w środku cygara? W środku cygara jest sam smak! Najpierw sobie wyobrazimy, że zbiór liczb naturalnych nie jest jak schody wznoszące się o 1 nieskończenie daleko i nieskończenie wysoko, lecz jest jak cygaro. Najpierw rozszerza się jak schody i poprzez pojawiające się liczby pierwsze rozwija i rozszerza. Potem ma długo, długo tą sama grubość, gdyż liczby pierwsze osiągają już przesilenie i odległości między nimi są coraz dłuższe i dłuższe. Następnie zawęża się do drugiego końca cygara i tam leży ostatnia liczba pierwsza. Wszystkie inne liczby naturalne stanowią zdublowanie liczb zawartych w cygarze pod względem ich charakterystyki. Całe cygaro rozumie się jako odcinek od zera do dużej jedynki. Duża dwójka leży jako podwojenie cygara. Każda następna liczba pierwsza , której odległość od poprzedniej spełnia warunek, że jest większa niż odległość od poprzedniej do zera , jest nową dużą jedynką. 1w kółeczku. Jeśli iloczyny pewnych ilości liczb należących do zbioru {LPi} stoją obok siebie < w najmniejszej odległości 1+1+1+1+...> stoją obok siebie wypełniając przedział ; k>>>>>1 tzn, że przedział nie zawiera liczb typu LP (liczb pierwszych) 2w kółeczku. Jeśli istnieje iloczyn ILPi przemierzalne przez i sposobów ; gdzie ILPi > x+k < niekoniecznie większy; może być przecież ILPi + A też o własnościach takich samych jak ILPi - A> 3w kółeczku. Jeśli istnieje liczba A o własnościach: (A należąca do zbioru {LPx} lub A jest iloczynem LPq * LPp ; q:p nie należą do i. ) spełniająca tutaj warunek: A nie należąca do i ,taka że xx i daje MUT w kartuszu. MUT w kartuszu. Ilość LP jest skończona i równa i 7w kółeczku. Liczba LPi jest największą => w przedziale < LPi; x > nie istnieje LPi+1. Co oznacza, że x-1 = LP i. Ciekawe jak wyliczyć największą LP czyli dużą jedynkę? Ciekawe jak wyliczyć największą LP czyli dużą jedynkę? Ciekawe jak wyliczyć największą LP czyli dużą jedynkę? Ciekawe jak wyliczyć największą LP czyli dużą jedynkę? Gdzie leży następna LP nie będąca dużą jedynką i większa od niej? Czy fluktuują te LP w stronę szybkiego zamknięcia się cygara? Czy też leżą na przestrzeni między dużą jedynką a dużą dwójką? jt9zgn-zvjc Nl-k-XTUovw : Poprzedni rozdział: Następny rozdział: : Automat tłumaczył ten tekst na 91 języków z oryginalnego języka polskiego. Tytuł oryginału "Teoria Strzałek" . Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawo autorskie: Jakub Nowak TS085
: Data Publikacji.: 08-03-25
© Web Powered by Open Classifieds 2009 - 2025