Rombacha
- Kraj:Polen
- : Język.:polski
- : Utworzony.: 02-04-16
- : Ostatnie Logowanie.: 07-01-22
Jestem se Rombacha, śmieję się hahaha!
: Opis.: POKOLENIA Dzieci sprzeciwiać się powinni ojcom. Długość życia ojców jest i długość życia po pierwszej prokreacji określa ilość przemian jakie mogą dać efekty w ciągu życia osobniczego ojców . Jeśli dają efekty, to dzieci nie muszą się buntować. Ale jeśli zmiany i rozwój idzie wolniej niż pokolenie, to dzieci muszą się zbuntować aby populacja nie została skazana na stagnację i zatracenie przez nieruchliwą radę starszych szanowaną i niemą w swym autorytecie. Takie cywilizacje i kultury umierają i giną . Na nic szacunek i tradycja. Giną i bo brak rozwoju. Im szybciej pokolenia umierają, krócej żyją, tym większy przymus do zmian szybkich i drastycznych. Wtedy też określa się, czy zmiany dają efekty w obrysie jednego pokolenia. A z drugiej strony, jeśli historia się powtarza, to aby wyciągnąć z niej lekcję i nie popełnić tych samych błędów swych ojców i dziadów trzeba bunt wobec poprzednich ojców i rozwój populacji skierować na fakt aby NIE POPEŁNIAĆ BŁĘDÓW JESZCZE RAZ. Dt.ai.daziaz W uśmiechu czczego, w uścisku szalonych niepotrzebnych myśli ośmielamy się mówić: Jesteśmy przeciwni klonowaniu ludzi, dlatego powinniście być tam, gdzie wasze miejsce. XXI wiek już jest. Mechanika lotu i wzory ruchu które podaje nowoczesna nauka nie są w stanie opisać większości aerodynamicznych zachowań ciał w ruchu. Mimo znajomości poszczególnych ruchów, tj. opisu ruchu liniowego, po okręgu, wirującego, wahadłowego, drgającego, harmonicznie tłumionego, lub przyspieszonego, mimo wyliczeń i nowoczesnych technik pozwalających na wyznaczanie trajektorii lotu w kosmos i wysoko wyspecjalizowanych helikopterów, odrzutowców, itd. ... naukowcy nie potrafią jeszcze opisać większości składowych lub kombinacji zdarzeń budujących aerodynamikę lotu ptaków, owadów, dynamikę poruszania się istot wodnych, czy pełzania po powierzchniach, a nawet lądowania muchy do góry nogami na suficie. Niektórzy zdają sobie z tego sprawę... W biurze konstrukcyjnym znanych francuskich zakładów lotniczych umieszczony jest na widocznym miejscu ogromny wizerunek trzmiela opatrzony takim oto podpisem: "Stosunkowo duży ciężar tego owada i znikomo mała powierzchnia skrzydeł teoretycznie uniemożliwiają trzmielowi latanie. Trzmiel jednak o tym nie wie, toteż lata sobie najspokojniej" Nie mam tu więcej miejsca by napisać dokładniej. XPm2THGyZxI lZYv7B20UaY : Poprzedni rozdział: Następny rozdział: : Automat tłumaczył ten tekst na 91 języków z oryginalnego języka polskiego. Tytuł oryginału "Teoria Strzałek" . Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawo autorskie: Jakub Nowak TS072
: Data Publikacji.: 09-05-25
: Opis.: CAPOIRA i CANDOMBLE Kiedy kobieta zrobi ci helikoptera, to może ci się wydawać, że już bardziej się nie da. Ale to duży błąd. Da się i nazywa się to capoira. Nogi śmigają jak korkociągi uderzając przeciwnika poziomo i bezgłośnie. Nagle. Capoira to walka tylko nogami zamieniona w Nibytaniec. I to jest Brazylia Czarnych a nie Portugalczyków. Atabaces wybijają rytm, a w zasadzie wibrowanie i natrętne podsycanie drgań serc. Te bębenki różnych wielkości i kształtu są termometrem uczuć. W tym drganiu i wibracjach jęczy i zdziera skórę z wroga jedna struna napięta na żerdź. Jęczy i wgryza się w ucho. Nazwa jej jest berimabau. Ta struna naciągnięta na rodzaj łuku miesza swój jęk z drganiem bębenków. Te dwa instrumenty przedrzeźniają taniec, walkę, capoirę. Kiedyś atabaces ostrzegały przed nadchodzącymi nadzorcami niewolników walczących w capoirze. A jednak nic nie jest takie, jakim się wydaje. Miasto ma swoje wtajemniczenia w kolorze białym. Miasto żyje innymi kręgami zaprzyjaźnionych, niż wyznaczają to wieże kościołów. Inni bogowie trzymają tu warty, aby krzywdy ominęły wiernych. Inni pilnują, by klątwy dopełniły zemst. Czy jest namacanie bogów ? Tu tak. Czy jest rozmowa i dialog nauczający? Tu tak. Candomble to rytuał tajemny prowadzony w terrejros. Sango. Bóg ognia. Bogini Morza, i Potężnego Posłańca. W dzikim ekstatycznym tańcu dopełniają się wizje. Trans w rytmie bębnów rozwiewa wątpliwości i nadaje nowe wątki życiu. To bóg ich dotyka. To drugi bóg zabiera z sobą. Po takim mistycznym wprowadzeniu następują kolejne porixas. Osoby są wprowadzane w następny stan wyzwolenia pozytywnej energii. Chodzi tu o realny kontakt ludzi z Bóstwami. DyuJ_xZPbjo pRmaSB7x-MI : Poprzedni rozdział: Następny rozdział: : Automat tłumaczył ten tekst na 91 języków z oryginalnego języka polskiego. Tytuł oryginału "Teoria Strzałek" . Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawo autorskie: Jakub Nowak TS071
: Data Publikacji.: 09-05-25
: Opis.: jt.p.dzziaz PAJĄKI Zgniecione ciałka pająków nasiąkały płynem na dnie szklanego flakonu. - W butelce jest magiczny eliksir? Spytał generał Tarik swoją zabobonną żonę. - Taa... - Pijesz go ? - Poprawił stringi i sprawdził czy bródkę przykleił na właściwym miejscu. - Pewnieeee.. - Przymruż oko. - Lewe? - Gdy pijesz. Tylko jeden sen może zwalczyć inny.- Rzekł przekonywująco a w duchu pomyślał se tak: Starej babie żaden make up nie pomoże, choćby nie wiem jaki senny był. Dlatego nie ma sensu piękna opalenizna na dłużej. (Żona była Nubijką) Czerwona fasola? Świeży szczaw? Przygoda? Ech...... to przecież przyjaźń. Inaczej kazałbym ją utopić. W końcu jestem generałem. A ona była taka piękna. Tarik rozmarzył się i poskrobał sobie bródkę, sprawdzając jak trzyma klej. A my zawsze szukamy tego, co najważniejsze. Inspiracją bywają minikropelki. Niesie je pająk swoim dzieciom aby roześmiały się rankiem. Łapią się w nie pierwsze promyki i uśmiechy babci. Taaa...Nadciąga żaglem babie lato. Lecą marzenia i mija nić pożądania. Zaczepia się o przygodny krzew, gdzie mieszka kret. I on cenił wiatr. I on marzył o żaglach i dali zachodzących na zawsze słońc. Już nie. Tym razem jest z nimi czarownik. Choć zajęty ślubem, musi wysłać swe oko na czaty, by sprawdzić czy skrzydła wolności nie straciły ani jednego pióra. Glina zmieszana z błotem i plewami buduje Zigguraty. Mężczyzna zmieszany z kobietą daje.... I tu Tarik zamyślił się. Generalska bródka trzymała się mocno. Poprawił wrzynające się stringi. Napiął pośladki. Filistyńskie poczucie porządku i skromności czynów nie pozwoliło Tarikowi na nic więcej. DyuJ_xZPbjo pRmaSB7x-MI : Poprzedni rozdział: Następny rozdział: : Automat tłumaczył ten tekst na 91 języków z oryginalnego języka polskiego. Tytuł oryginału "Teoria Strzałek" . Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawo autorskie: Jakub Nowak TS070
: Data Publikacji.: 09-05-25
: Opis.: p.p.dzzizz SFERA Sfera to kula pusta w środku jak sfera towarzyska. Powtarzam pieśń o Nilu: Nil sapientiae acumine nimio! Skurczeni w ukryciu szpiedzy nadają do swych radiostacji. Powtarzam: płomykówka zniosła jaja. Powtarzam: Długie łkanie jesiennych skrzypiec. Taka Sfera a na jej wewnętrznej powierzchni są domy , a komunikacja jest między domami jako po liniach najkrótszych z możliwych bo optymalnych. Możliwe to jest bo pojazdy mają oczy i mimo dużej prędkości mogą nagłe wykonywać zwroty i ślizgi, i przemykać tuż obok sąsiednich żadnej nie czyniąc im szkody. Nawet gdyby jeden pojazd oślepł to nic mu się nie stanie, bo go inne spercypują a ominąwszy swoje, drogę obraną znowu namierzą. Dopiero kiedy by dwa ślepe pojazdy natrafiły na się, toż by był BĘC ! I cóż to? Dowodzi się tu mecyja, że dwóch ślepców nie zobaczy nic oprócz siebie , gdy wejdą w konflikta między sobą. Tylko w konflikcie rozbłyśnie ich światło, jak sława wielkich wodzów, gdy zabijają rzesze niezgrabnych i mniej konfliktowych. Świat w Sferze ślizga się dalej i snadź wyżej ale nie tylko on. Świat ślepców w świecie w Sferze, zderza się swym własnym rytmem i wywołuje mądrości ślepego rozumu. Poznanie przez empirię. Q.E.D. Wtedy najbardziej ślepy nosiciel rozumu stwierdza, że nie istnieje eter, ni inne pojazdy z oczami, ni zabawy śnieżkami w niedzielny poranek. Trudno bowiem stwierdzać o onych rzeczach, których nie ma, bo się z nimi nie da zderzać ! Nawet inni ślepcy, których jeszcze nie zderzyliśmy, nie są. Nie istnieją. Empiria to takie BĘC ! Nawet jeden to się nazwał Nosferatu. Pan Niesferzasty, czy jakoś tak. Dlatego jedni jedzą budyń na ciepło z borowiną a inni mrożony, z kłaczkami smalcu! Nie wiedzą, co to litość i inne nieważne sumieniem dane pulsacje uczuć i humory. Znają tylko Bęc. Są to Bęcwały. Więc, bęc. Marija grzebała nogą w spalonej ziemi, szurając i wykopując małe kamyki i żwir, co właził jej między brudne palce a sandał. Patrzyła mu w oczy, a Hombre, nie wiedzieć czemu, spuścił wzrok. Nie patrzył na szuranie. Chciał objąć jej myśli pocałunkiem, wszystkie i na jeden raz. Nie udało mu się to i skamlał w duszy, zabłąkany niczym naiwny ocelot. - Czuję się jakbyś chciał zamknąć mnie w jednym ze swoich światów. Wiem, że chciałeś sprawić mi radość, ale ty nie wiesz, co to jest radość. Przygładziła siwe, długie włosy do tyłu. - Artyści? - Mogą mi zaszkodzić. - Parsknęła, oburzona i znudzona. - Nie mogę dłużej czekać. - Rzekł Hombre z wymówką. - To jest nie do zniesienia. - Marija była starą duszą i przenikliwą , a on, młodzieniaszek, nie miał żadnych szans. Była jego żoną , a on, pasikonik, potykał się o jej siwe włosy raczkując do świata. Nie umiał nic. Widział jej oczami lata wspólnie spędzone, gdy był wąsaczem o żylastej szyi i złuszczonych łokciach. Zdawał sobie sprawę, że ona była jego szczeniarą, ale teraz była stara, a on pachniał tężyzną i testosteronem w najgłupszym wydaniu. Cieszyło go to, i było mu jednocześnie wstyd, że go to cieszy. A ona powiedziała, że on nie wie, co to radość?! Kochał ją nadal i bez zmian, jeszcze tak samo, kiedy był stary. Ale teraz nie panował nad sobą. - Nie szukaj mnie. - Marija poklepała go po ramieniu. - Mam oczy szeroko otwarte. - Zaniepokoił się ale ona rozbawiona skierowała się już w stronę piargi. - Jesteś nudny, Hombre. - Obejrzała się za siebie. - Ile razy będziemy to ćwiczyć? Odchodzę. - Rzekła cicho. - Ja nie uciekam, to niewola. - Odpowiedział szybko, bo zdawał sobie sprawę z jej przewagi a i swojej nicości istnienia. - Nie wejdę do środka, do tej kuli! Marija, to wszystko staje się nasze! Ale to już było nasze! Po co tak, od nowa?. - Jesteś nie do zniesienia. - Rzekła Indianka. Poprawiła starą wytartą suknię i opaskę na czole. Kolorowe wełny wchłaniały popołudniowy pot. Założyła kapelusz. - Zjemy truskawki na spółkę. - Powiedziała do męża. Popatrzyła w piekące Słońce. - Nie ma dziś nic godnego deszczu i oczyszczającej katarsis kropli. Jest żur wszechmocny i wszechżyciodajny. Czujesz tą soczystość i świeżość truskawek? Włóż je do ust. Zasmakuj ich słodyczy. Może będą inne niż wyśniłeś. W wielkim skupieniu przekłujesz sobie policzki, niczym fakir, bezkrwawo. Śmietaną polejesz resztę truskawek. Posypiesz je cukrem. Nie będą jednak takie radosne, gdyż wieczności nie cukruje się. Dała mu dwie truskawki ze słoika, umazane w śmietanie i cukrze. Hombre wiedział, że ona chce powędrować w góry. Teraz i w tej chwili, znowu pomyślał o niej jak o swojej szczeniarze. Kochana Marija! Indianka popatrzyła na niego z ukosa swoimi starymi oczami. - Już kiedyś o tym rozmawialiśmy. - Szepnęła. s.p.dzzizz fHbtRK9uq4o rNym_UY4OIc : Poprzedni rozdział: Następny rozdział: : Automat tłumaczył ten tekst na 91 języków z oryginalnego języka polskiego. Tytuł oryginału "Teoria Strzałek" . Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawo autorskie: Jakub Nowak TS069
: Data Publikacji.: 09-05-25
© Web Powered by Open Classifieds 2009 - 2025